Tu się będzie jadło naleśniczadło

kosmosdladziewczynek.pl 1 rok temu

Dlaczego na szalonej herbatce u Kapelusznika, na którą trafia Alicja pyta Ken Albala, autor książki Pancake: A Global History nie podawano naleśników?

Sam sobie odpowiada: bo naleśniki to najbardziej przewidywalne danie świata. Na tym polega świetność naleśników: spodziewamy się po nich tylko tego, czego przyzwyczajeni jesteśmy się spodziewać po naleśnikach. Pierwszy naleśnik jest do niczego, to jasne, ale każdy kolejny jest doskonalszy o porażkę tego pierwszego.

Poza tym doskonałość nie jest niezbędnym atrybutem naleśników; najważniejszą cechą naleśników jest to, iż mimo wszystko można na nich polegać.

Oto jeden z naleśnikowych paradoksów: należąc do gatunku jedzenia na pocieszenie, jedzenia przewidywalnego jak trasa do szkoły, jedzenia prostego, łatwo dostępnego nie tracą swojej odświętności. Pippi Pończoszanka zamienia smażenie w świetną zabawę: „wzięła szczotkę do szorowania pleców i zaczęła rozbijać nią ciasto na naleśniki, aż pryskało po ścianach. W końcu z tego, co jeszcze pozostało w rondelku, zaczęła smażyć naleśnik na patelni stojącej na kominie”. Anonsuje przy tym: – Tu się będzie smażyć naleśnikasy!Tu się będzie piekło naleśniciekło!Tu się będzie jadło naleśniczadło!

Podobnie Mamusia Muminka świętuje naleśnikami ulgę bycia sobą kiedy udaje jej się odnaleźć ukochaną torebkę, postanawia zaprosić wszystkich na obiad: ciasto wyrabia w wannie, naleśniki zaś przynosi do stołu na taczce, jedną sprawą są bowiem naleśniki, inną zaś ich zwykle ekstatyczne ilości. Jedną bowiem rzeczą jest miłość sama w sobie, a drugą cała masa miłości.

W prenumeracie oszczędzasz 25%.

Podaruj dziewczynce prezent na cały rok!

Sprawdź i zamów

W prenumeracie oszczędzasz 25%.

Podaruj dziewczynce prezent na cały rok!

Sprawdź i zamów

Kiedy byłam dzieckiem pisze Katy Kelleher w eseju The Ugly History of Beautiful Things: Essays on Desire and Consumptionuwielbiałam jeść kwiaty. Nie pamiętam, dodaje, kto pierwszy powiedział mi, iż fiołki są jadalne (zwłaszcza jeżeli odpowiednio przyrządzone), nie pamiętam, kto zachwalał walory kwiatów szczawiku, pamiętam jednak, jak siedzę na trawie i obiema rękami napycham kwiatami usta.

Swoją pasję wyjaśni: kochałam wszystko, co piękne, a kwiaty wydawały się piękno oddawać w najpełniejszy sposób. Tym samym jednak pożeranie ich zbliżało się do świętokradztwa; dziewiętnastowieczne czytanki dla dzieci uczyły uparcie, iż opieka nad roślinami jest jedną z dziewczęcych powinności. Nie w takim sensie, w jakim opieka nad ogrodem jest przyjemnością obserwowaniem wzrostu, podziwianiem każdej kolejnej zmiany a w takim, w jakim delikatność (przypisywana wyłącznie i nieodłącznie dziewczynkom) miała dziewczynki predysponować do pochylania się z troską nad czymś tak kruchym jak kwiaty.

W tej opowieści pozostało jeden wątek; oto mamy dziewczynkę, ale nie jest to dziewczynka wyłącznie przelękniona czy zatroskana; oto mamy dziewczynkę pożerającą, dziewczynkę i jej gorący apetyt, dziewczynkę poddającą się ochocie a to nie mniejsze tabu.

Kiedy byłam dziewczynką, jedzenie stanowiło zawsze danie z wkładką, przy czym poprzez „danie” rozumiem śniadania, obiady, kolacje, przez „wkładkę” zaś wszystkie nakazy i zakazy, które słyszało się zwykle przy stole. A duża ich część dotyczyła wyłącznie dziewczynek. Chłopcy mogą jeść z widocznym apetytem, bo przecież rosną; dziewczynka powinna pamiętać o tym, żeby posilać się czyściutko i z jedzeniem nie przesadzać. Żeby i w myśli, i w uczynku (broń Boże: w zaniedbaniu) pozostać dziewczynką wstrzemięźliwą i rozsądną. Pamiętać o manierach. Nie brudzić koszuleczki. Nie jeść palcami. Przeżuwać. Przełykać.

W tym sensie posiłek odwrotnie niż naleśniki miał zawsze w sobie coś obcego, co trzeba było za każdym razem rozpoznać i oswajać. Ma to w sobie także i później, kiedy jest się dorosłą, bo to doświadczenie poczucia bycia obserwowaną przy stole wraca jak echo i przekłada się w opresyjny sposób na inne dziedziny życia.

Myślę sobie wtedy czasem o tej uroczej scenie w filmie Stokrotki (w reżyserii Věry Chytilovej), w której dwie dziewczynki uznając rozpad świata i decydując się na zerwanie ze wszelkimi konwenansami postanawiają: bądźmy pęknięte, zróbmy sobie dzikie dekonstruowanie (a nic nie wydaje im się bardziej rebelianckie niż naruszenie zasad dobrego zachowania przy stole i umiarkowania w jedzeniu i piciu); rozpoczynają więc wśród innych surrealistycznych występków karczemną, dziką ucztę, w trakcie której wszystko może się zdarzyć nawet kąpiele w wannie pełnej mleka, nawet, o zgrozo, plamy na sukienkach, nawet, o zgrozo, jedzenie palcami.

Od czegoś trzeba zacząć to oswajanie.

Idź do oryginalnego materiału