Usłyszeli, iż powodzianie potrzebują ziemniaków. Co stało się potem? Czapki z głów!

kobieta.gazeta.pl 2 dni temu
Zdjęcie: Fot. Instagram / ka.per; stewunia


Już od kilku dni powódź w południowych i zachodnich regionach Polski zbiera swoje żniwo. Choć w wielu miejscach woda już odpuściła, mieszkańcy są zmuszeni walczyć z jej skutkami. Polacy z całego kraju jednoczą się, by pomóc im w najmniejszy choćby sposób. Do takich osób należy Kacper Potępski i jego partnerka Stewunia.
Obrazy z obszarów dotkniętych powodzią są zatrważające. Wydawać by się mogło, iż gdy zejdzie woda, wszystko wróci do normy. Otóż nie wróci, bo na mieszkańców czekają miesiące ciężkiej pracy, by odbudować swoje domy i miasta. Na szczęście nie są pozostawieni sami sobie. Zarówno ci, których powódź nie dotknęła bezpośrednio, jak i ci poszkodowani, ale w nieco lepszej sytuacji, starają się pomóc, jak tylko mogą. Na terenie całego kraju organizowane są zbiórki żywności, artykułów higienicznych, odzieży, pieniędzy. Wiele firm oferuje nieodpłatnie swoje usługi, np. pożyczając sprzęt albo rozwożąc materiały. Wiele dobra dzieje się także w internecie.


REKLAMA


Zobacz wideo Wojsko w akcji na terenach powodziowych. Heroiczna pomoc


Mieszkają na zalanych terenach, pomagają pozostałym. "Zaczęło się od prośby, iż brakuje ziemniaków"
Kacper Potępski i jego partnerka Stewunia to blogerzy znani szczególnie w gronie osób transpłciowych. Tysiące obserwatorów śledzą ich losy i ta popularność została przez nich wykorzystana w najlepszy możliwy sposób. Choć sami mieszkają na terenach dotkniętych przez powódź, postanowili pomagać tym, których żywioł zupełnie nie oszczędził.


Zaczęło się od prośby od ludzi ze Stronia, iż brakuje im ziemniaków. [...] Spakowaliśmy Ziemniakowóz i pojechaliśmy do Stronia


"Podczas rozprowadzania ponad 1,5 tony ziemniaków, które zawdzięczamy osobom wrzucającym na buycoffee, panu Mirkowi z warzywniaka Świeże Warzywko (który dorzucił kilkaset litrów butelkowanej wody!) i rolnikowi (który dorzucił kilkanaście worków marchewki, buraków i kapusty, obciążając tym samym busa niemal do 2 ton), robiliśmy rekonesans" - czytamy .


Powódź 2024 wiele osób dotknęła niebezpośrednio. "Głupio im prosić, bo w piwnicy nie ma szlamu po kolana"
Chęć pomocy obserwatorów pary była tak duża, iż postanowili zorganizować zrzutkę. W ciągu zaledwie jednego dnia udało się zebrać już ponad 35 tysięcy złotych. Pieniądze te są przeznaczone na pomoc poszkodowanym bezpośrednio, a także tym, o których "zapomniano".


Mieszkają na zalanych terenach, pomagają pozostałym. 'Zaczęło się od prośby, iż brakuje ziemniaków' Fot . Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.pl


"Dopiero widząc zdziwienie i łzy niedowierzania osób pracujących w Szpitalu Psychiatrycznym na pytanie, czy nie potrzebują podpasek, poczuliśmy, jak ważna jest pomoc. [...] Szpital NIE został zalany, został jednak zapomniany. Oni też nie mają wody pitnej, nie mają zaopatrzenia i chyba głupio im prosić, bo przecież w piwnicy nie ma szlamu po kolana. Dlatego postanowiliśmy pójść za ciosem - chcemy dostarczyć produkty tam, gdzie ich potrzeba, gdzie będą dobrze użyte. Skoro mamy taką moc w Internecie, to zróbmy to rozważnie" - napisała Stewunia.
Zwróciła uwagę na fakt, iż potrzebna jest nie tylko pomoc finansowa czy materialna, ale także kooperacja firm. W relacjach, które stale pojawiają się na instagramowych kontach blogerów, widzimy, iż zwracają się między innymi z prośbą do pralni, które są w stanie nieodpłatnie przyjąć szpitalne rzeczy do prania.
W obliczu kolosalnych strat, jakie ponieśli mieszkańcy terenów dotkniętych przez powódź, warto zorientować się, jak sami możemy pomóc. Jak dodają blogerzy, brak internetu sprzyja dezinformacji, dlatego dobrze jest dowiadywać się u źródła, gdzie przydadzą się ręce lub rzeczy materialne albo brać udział w oficjalnych akcjach organizowanych przez instytucje państwowe i fundacje.
Idź do oryginalnego materiału