Wieczór – czas, na który wszyscy czekamy: wspólna kolacja, chwila dla siebie, może ulubiony serial. Ale nie dla tysięcy polskich rodzin, gdzie o 20:00 zaczyna się… etap odrabiania lekcji.
Dlaczego szkoła „wysyła” pracę do domu?
Dzieci spędzają w szkole średnio 6–8 godzin dziennie, potem biegną na zajęcia dodatkowe: angielski, zajęcia taneczne, treningi sportowe, czasem korepetycje. Do domu wracają zmęczone, nie wcześniej niż po 19:00, gdy rodzice jeszcze tkwią w korkach warszawskich ulic czy tramwajach w Krakowie. A tu czeka je obowiązek – praca domowa, bez której “wnuczek jutro nie zaliczy kartkówki”.
Matczyna wypowiedź „na żywo”
„Moja córka też nie chce tych lekcji robić, ale innej pory nie mamy – tłumaczy jedna z mam z Poznania. – Ja wracam z pracy, mam w domu jeszcze psa, kota, pranie do rozwieszenia, kolację do przygotowania, listę zakupów… A potem zasiadam nad polskim i matematyką. Często myślę: czy ja jestem złą mamą, skoro nie mam siły ani ochoty na kolejną burzę przy biurku?”
Czynniki obciążające rodziców
-
Intensywne godziny pracy
Coraz więcej Polaków pracuje do późna, część z nas ma elastyczne godziny czy nadgodziny. -
Brak wsparcia popołudniowego
Nie wszędzie funkcjonują świetlice czy zajęcia odrobieniowe w szkole. -
Własne zmęczenie i potrzeby
Wieczorny odpoczynek, hobby czy spotkanie z przyjaciółmi – tym także trzeba się zająć.
Co naprawdę oznacza „złego rodzica”?
Społeczeństwo bywa bezlitosne: „rodzicielstwo to przede wszystkim obowiązek”, „dziecko ma odrobić lekcje, a matka jest od pilnowania”. Tymczasem rola rodzica to nie tylko kontroler szkolnych zadań, ale przede wszystkim przewodnik i wsparcie emocjonalne. Wieczór powinien być momentem na budowanie relacji, a nie bitew przy zeszycie.
Inspiracja ze świata: fiński model nauczania
Finlandia zrezygnowała z ogromnej ilości prac domowych – dzieci uczą się efektywnie w szkole, a czas w domu przeznaczają na zabawę i rozwój pasji. Badania pokazują, iż fińscy uczniowie osiągają znakomite wyniki w międzynarodowych testach, spędzając przy zadaniach domowych zaledwie 30–40 minut dziennie.
Propozycje małych zmian w polskim domu
-
Wyznaczcie limit czasu w lekcje
Ustalcie z dzieckiem 1 godzinę na pracę domową – wszystko, co się nie zmieści, dokończycie z rana lub w świetlicy. -
Dzielcie zadania
Jeśli syn ma zadanie z matematyki, mama pomaga w tłumaczeniu, tata sprawdza polski – angażujcie domowników. -
Wymyślcie „lekcyjne piątki”
Pierwszy dzień tygodnia zaczynajcie od krótkiego przeglądu materiału – wtedy wieczorem jest lżej. -
Korzystajcie z narzędzi online
Platformy edukacyjne czy aplikacje (np. do fiszek) mogą pomóc dziecku utrwalić materiał szybciej i przyjemniej. -
Zadbajcie o rytuał relaksu
Po lekcjach wspólne czytanie albo krótki spacer – pozwoli odprężyć umysł i poprawi koncentrację przy kolejnych zadaniach.
Wieczór ma być dla Was
„Chcę po prostu rozmawiać z dzieckiem, a nie siedzieć nad chemią” – podsumowuje mama z Wrocławia. I trudno się nie zgodzić: zadania domowe to ważna część edukacji, ale nie powinny odbierać rodzinnego czasu, który buduje wzajemne relacje i daje impuls do wspólnych radości.
Zmiana systemu jest możliwa – postawmy na model, który szanuje piękno rodzinnych wieczorów i uwzględnia fakt, iż doba ma tylko 24 godziny. A wtedy zarówno rodzice, jak i dzieci, przestaną czuć się winni, a uczniowie – będą mieli mniej powodów do buntu.