— Jeszcze raz nazwiesz mój obiad śmieciami, to będziesz jadła na dworze! — warkował Marek do teściowej

twojacena.pl 3 godzin temu

Jeszcze raz nazwiesz moją kolację pomyjami, to będziesz jadła na ulicy! powiedziała Kasia do swojej teściowej.

Kasia spojrzała na zegarek wpół do siódmej. Tomek miał wrócić z pracy za pół godziny, a pani Halina już siedziała w salonie, przeglądała magazyn i co jakiś czas rzucała niezadowolone spojrzenia w stronę kuchni. Jesienne zmierzchy spływały na miasto, a w mieszkaniu robiło się chłodno.

Kasia włączyła palnik i postawiła patelnię. Dziś robiła kotlety drobiowe z kaszą gryczaną i sałatkę ze świeżych warzyw nic wykwintnego, ale pożywne i smaczne. Po pięciu latach małżeństwa Kasia nauczyła się gotować gwałtownie i syto, bo po pracy w salonie kosmetycznym nie miała czasu w kulinarne arcydzieła.

Znowu coś smażysz dobiegło z salonu. Całe mieszkanie śmierdzi.

Kasia w milczeniu przewracała kotlety. Pani Halina wprowadziła się do nich pół roku temu, po sprzedaży swojego kawalerka na obrzeżach miasta. Oficjalnie żeby pomóc z kredytem, ale w rzeczywistości nie dała ani grosza, a pieniądze wydała na wyjazd do sanatorium i nowe meble do swojego pokoju.

W drzwiach kliknął zamek, a do przedpokoju wszedł Tomek. Pracował jako inżynier w fabryce, wracał zawsze zmęczony, ale w dobrym humorze.

Cześć, kochanie Tomek pocałował Kasię w policzek. Jak leci? Pachnie smacznie.

Kolacja prawie gotowa uśmiechnęła się Kasia. Idź się umyj, zaraz podam.

Tomek poszedł do łazienki, a pani Halina pojawiła się w kuchni. Teściowa była postawną kobietą z krótką fryzurą i nawykiem mówienia tego, co myśli, nie przejmując się uczuciami innych.

Tomek powinien jeść porządnie, a nie jakieś dziadostwo pokręciła głową, patrząc na patelnię. Mężczyzna ciężko pracuje, a ty go karmisz byle czym.

Kasia rozłożyła talerze na stole. Serwetki, sztućce, chleb. Jak zawsze. Po pół roku mieszkania z teściową takich komentarzy nazbierało się wystarczająco, by nauczyć się je ignorować.

Mamo, co ty mówisz Tomek wyszedł z łazienki i usiadł przy stole. Kasia świetnie gotuje.

Tak myślisz, bo nie wiesz, jak powinna gotować prawdziwa gospodyni pani Halina zajęła swoje miejsce. Moja teściowa, niech spoczywa w pokoju, mogła nakarmić dziesięć osób jednym rosołem. A ta

Kasia podała kotlety z kaszą. Tomek wziął widelec i spróbował.

Pyszne, dziękuję.

Pani Halina skrupulatnie obejrzała swoją porcję, odkroiła mały kawałek kotleta, przeżuła i skrzywiła się.

Co za pomyje gotujesz!

Słowa zawisły w powietrzu. Kasia zastygła z miską sałatki w rękach, wpatrując się w teściową. Brwi się zeszły, oczy zwęziły. Pani Halina dalej przeżuła, nie zwracając uwagi na reakcję synowej.

Tomek opuścił widelec i spojrzał zdezorientowany to na żonę, to na matkę. W mieszkaniu zrobiło się tak cicho, iż słychać było tykanie zegara na ścianie.

Kasia powoli postawiła miskę na stole. Wstała, zabrała swój talerz i talerz męża, choćby nie tknąwszy jedzenia. Zaniosła je do zlewu i postawiła w zmywarce. Potem wróciła po miskę i chleb.

Kasiu, co ty robisz? Tomek próbował zatrzymać żonę. Jeszcze nie jadłem.

Zjesz jutro Kasia dalej sprzątała ze stołu. Kuchnia zamknięta.

Pani Halina uniosła brwi i uśmiechnęła się:

No i co za przedszkole! Z powodu jednego słowa teatr robić.

Kasia odwróciła się do teściowej. Głos brzmiał spokojnie, ale było w nim słychać stal:

Jeszcze raz nazwiesz moją kolację pomyjami, to będziesz jadła na ulicy.

Ach, daj spokój machnęła ręką pani Halina. Co ty jak małe dziecko?

Kasia nie odpowiedziała. W milczeniu pozmywała naczynki, wytrzęsła ręce i poszła do sypialni. Tomek został siedzieć przy pustym stole, a pani Halina dopijała herbatę, mrucząc coś o rozwydrzonej młodzieży.

W sypialni Kasia usiadła na łóżku i spojrzała w okno. Na dworze paliły się latarnie, padał drobny jesienny deszcz. Pięć lat temu, wychodząc za Tomka, Kasia wyobrażała sobie zupełnie inne życie. Wtedy pani Halina wydawała się zwykłą teściową trochę szorstką, ale nie złą. Tomek był uważny, troskliwy, i Kasia myślała, iż z czasem relacje z jego matką się ułożą.

Ale pół roku wspólnego mieszkania pokazało prawdziwe oblicze pani Haliny. Krytyka stała się codziennością. Kasia źle gotuje, sprząta nie tak, ubiera się wyzywająco, pracuje nie tam, gdzie trzeba. Tomek próbował łagodzić konflikty, ale zawsze stawał po stronie matki, gdy dochodziło do otwartej kłótni.

Kasieńka Tomek zajrzał do sypialni. Nie gniewaj się na mamę. Ty wiesz, jaka ona jest ostra. Ale w głębi serca dobra.

Dobra? Kasia spojrzała na męża. Tomku, twoja matka nie powiedziała ani jednego dobrego słowa przez pół roku. Ani razu nie pochwaliła, nie podziękowała. Tylko krytyka i obrażanie.

Ona przyzwyczaiła się mówić prawdę w oczy. Nie każdy to umie docenić.

Nazwanie mojego jedzenia pomyjami to prawda w oczy?

Tomek usiadł obok żony na łóżku:

Słuchaj, może spróbujesz gotować coś innego? Mama lubi tradycyjne dania rosół, ziemniaki z mięsem

Kasia uważnie spojrzała na męża. On naprawdę nie rozumiał, o co chodzi. Dla Tomka matka była nieomylnym autorytetem, a żona osobą, która ma dostosować się do rodzinnych tradycji.

Gotuję to, co umiem i co nam smakuje. jeżeli twojej matce to nie pasuje niech gotuje sama.

Mama już nie młoda, trudno jej

Tomku Kasia wstała z łóżka. Twoja matka ma pięćdziesiąt osiem lat. Jest zdrowa, sprawna i całkiem zdolna przygotować sobie jedzenie. Ale woli siedzieć w fotelu i krytykować mnie.

Nie mów tak o mamie.

A jak mam mówić? Pół roku znoszę jej docinki, staram się dogodzić, a w odpowiedzi słyszę tylko obrazy.

Tomek wstał i skier

Idź do oryginalnego materiału