15 września 2025
Znowu słyszę dzwonek drzwi. Dariusz od razu przyzwania kurtkę przy wejściu, nie patrzy na mnie. Stałam przy stole, telefon w ręku, kiedy pyta:
Do Leny? Coś tam potrzebne?
Zsunęłam spojrzenie z ekranu, odłożyłam telefon na stolik i odparłam:
Nie przesadzasz? To już trzeci raz w tygodniu, kiedy wyruszasz.
Dariusz zmarszczył brwi, machnął ręką.
Janina, spokojnie. Lena ma problem z samochodem, trzeba to ogarnąć. Samodzielnie nie da rady.
Mój gniew rozgrzał się od brzucha, rozlał się po całym ciele jak gorąca fala.
Niech wezwą fachowca wstałam z kanapy. Są w tym dobrzy ludzie.
To drogie odparł, zapinając suwak w kurtce. Ja pomogę za darmo. Co w tym złego?
Dzień po dniu podeszłam bliżej, starając się nie podnieść głosu. Zawsze coś, zawsze ktoś potrzebuje twojej pomocy. Kiedy to się skończy?
Dariusz już stał przy drzwiach.
Janina, ona zostaje sama z dziećmi. Nie mogę jej po prostu zostawić. Rozumiesz? Przerwał, a ja nie mogłam powstrzymać się od kolejnego słowa:
A mnie możesz zostawić? Praktycznie nie jesteś w domu!
Nie przesadzaj. Porozmawiamy, kiedy wrócę.
Zamknął drzwi. Zostałam sama w ciszy mieszkania, dźwięk własnych myśli wypełniał pokój. Poszłam do kuchni, gdzie w zlewie stał stos brudnych naczyń. Odkręciłam kran, wycisnąłam płyn na gąbkę. Ruchy były gwałtowne, nieprzemyślane. Talerz uderzył w krawędź zlewu i wydał nieprzyjemny dźwięk.
Rok. Cały rok minął od dnia, kiedy Waleria zniknęła w tragicznym wypadku. Czułam żal do Leny: dwoje małych dzieci, brak wsparcia. Dariusz i Waleria byli przyjaciółmi od szkoły, prawie braćmi. Oczywiście miał pomóc. Wtedy rozumiałam to. Na początku tygodnie.
Ale pomoc nie kończyła się. Dariusz zamieszkał przy Leni naprawiał krany, wymieniał żarówki, woził dzieci na kontrolę w przychodni. Przynosił zakupy, kupował ubrania, opłacał zajęcia sportowe. Wszystko na nasze wspólne pieniądze w złotówkach.
Nie mieli własnych dzieci. Żyli w naszej małej kawalerce przy ulicy Jana Pawła II ciasnej, ale własnej. Marzyli o większym mieszkaniu, odkładali na nowe lokum, planowali dziecko. Ostatni rok wszystkie oszczędności przepadły na Walerii, na jej dzieciach, na niekończących się potrzebach rodziny przyjaciela.
Zgnieciłam gąbkę w zlewie. Piana rozpryskiwała się po ścianach. To dusiło mnie, doprowadzało do białego gniewu. Wieczorami byłam sama w domu, a Dariusz był przy Leni pomagał, wspierał, spędzał czas z jej dziećmi. Wydawało się, iż zapomniał o żonie.
Próbowałam rozmawiać, wiele razy. On odmówił, machał ręką, nazywał moje słowa przesadą, mówił, iż jestem zazdrosna bez powodu, iż po prostu pomagam przyjacielowi adekwatnie wdowie przyjaciela. A przyjaciela już od roku nie ma. Warto byłoby, żeby Waleria nauczyła się żyć sama.
Wieczorem wrócił około dziewiątej. Ja siedziałam przy komputerze, dopisywałam raporty. Dariusz przeszedł do kuchni, przyniósł czajnik.
Janino, wszystko naprawiłem! krzyknął z kuchni. Wystarczyło odciągnąć wąż. Dzieci się ucieszyły! Tymek i Zuzia takie rozradowane. Graliśmy w piłkę na podwórku, a potem Lena podała nam placki ze słodkim twarogiem
Nie słyszałam go. Jego słowa przelewały się w szum. Wrócił do drzwi z kubkiem herbaty.
Janino, słuchasz mnie?
Tak burknęłam.
Nie słuchasz! rozzłoszczony. Opowiadam, a ty…
Dziś mam robotę, przycisnęłam zęby. Muszę dokończyć raport.
Zawsze zajęta namrugał i odszedł.
Słowo Waleria brzęczało w uszach jak dzwonek alarmowy. Jej dzieci, ich wspólne zabawy, placki Wszystko brzmiało tak, jakby w domu Leny było naprawdę domem, a nasze mieszkanie jedynie przystankiem nocnym.
Miesiąc ciągnął się w nieskończoność. Dariusz wciąż znikał przy Walerii, czasem zostawał tam do nocy. Wracał zmęczony, ale z uśmiechem, opowiadając, jak pomaga, jak dzieci się cieszą, jak Lena dziękuje. Ja milczałam. Nie chciałam już kłócić się.
Potem zaczął porównywać. Niezręcznie, jakby to była zwykła rozmowa przy obiedzie. Siedzieliśmy przy stole ja podgrzewałam mrożone kotlety z kaszą, on drapał widelcem w talerz.
Lena dziś zrobiła prawdziwy rosół wtrącił zamyślony. Z mięsem, z kwaśną śmietaną.
Spojrzałam na niego. W brzuchu coś się ścisnęło.
Dziś cały dzień w pracy odezwałam spokojnie. Nie mam czasu w gotowanie.
No właśnie, Lena zawsze ma czas kontynuował. A jej mieszkanie zawsze lśni czystością. Dzieci zawsze bałagan. A ona? Idealna.
Mój apetyt zniknął.
I sama wychowuje dzieci dodał, kiwając głową z podziwem. Radzi sobie świetnie. To jest prawdziwa siła.
Wstałam z krzesła, zaniosłam talerz do zlewu. Jak bardzo to denerwowało!
Od tego wieczoru kłótnie nasilały się. Dariusz nieustannie chwalił Lenę czy to gotowanie, sprzątanie, czy wychowywanie. Ja wybuchałam, krzyczałam, iż mam dosyć. On się obrażał, odchodził, wracał i wszystko się powtarzało.
Zacząłem zostawać dłużej w pracy, celowo unikać domu, w którym mąż albo nie był, albo mówił jedynie o Walerii. Siedziałam przy komputerze do późna, piłam kawę w samotności, rozmawiałam z koleżankami o wszystkim, tylko nie o własnym życiu.
Wracałam do domu po północy. Dariusz już spał, albo udawał sen.
W tę noc wróciłam około dziesiątej. Zmęczenie przygniotło mnie jak ołówek. Zrzuciłam buty przy drzwiach i poszła do kuchni. Dariusz siedział przy stole, żując pierogi.
W domu nic nie ma powiedział, patrząc na pustą półkę.
Zamarłam w progu.
Co? spytałam cicho.
Nie zrobiłaś nic do jedzenia skinął w stronę talerza. Musiałem gotować pierogi. A u Leny w lodówce zawsze coś jest. Zupki, sałatki, mięsa. A u nas? Pustka.
Wewnątrz mnie coś pękło, jak przetarta struna. Ruszyłam naprzód.
Idź do niej! krzyknęłam. Bo tam ci tak dobrze! Zostaw mnie w spokoju!
Dariusz zamarł z widelcem w ręku. Pieróg wpadł z powrotem na talerz.
Janino, co się stało? zaczął, ale ja już nie mogłam przestać krzyczeć.
Mam dość! jękłam. Mam dość słyszeć o jej rosółach, o jej dzieciach, o tym, jak jest wspaniała! jeżeli tak bardzo chcesz jej zastąpić przyjaciela, weź na siebie rolę jej męża! Bo wydaje mi się, iż spędzasz z Leną więcej czasu niż ze mną! Lepiej tam żyj!
Wstał gwałtownie.
Janino, uspokój się. To tylko pomoc. Mikołaj był moim przyjacielem. Czuję obowiązek
Jego twarz zbielała.
Obowiązek wobec mnie! przerwałam mu. Wobec swojej żony! A nie wobec niej! Rozumiesz? Współczuję Lenie, naprawdę, ale nie mogę dłużej. Nie mogę słyszeć jej imienia codziennie. Nie mogę żyć w mieszkaniu z jej duchem. Ty jesteś tu tylko fizycznie. Duszą jesteś przy niej!
To nieprawda próbował podejść bliżej.
Odsunęłam się.
Więc odrzuć to! Teraz. Powiedz, iż nie jedziesz już do niej. Powiedz, iż musimy odbudować nasz dom. Powiedz.
Dariusz milczał. Jego twarz zdradzała zagubienie. W oczach przeczułam odpowiedź. Nie odpuści. Nie odpuści Lena.
Wiem odwróciłam się i ruszyłam w stronę przedpokoju.
Janino, dokąd? rzucił za sobą.
Nocuję u mamy otworzyłam drzwi. Rano nie będziesz już tutaj. Zbieraj swoje rzeczy i wyjdź. Mam nadzieję, iż Lena znajdzie miejsce dla ciebie.
Stań! Nie odchodź!
Ale już stałam w progu, a drzwi zamknęły się z hukiem, rozbrzmiewając w całym korytarzu.
Złożyłam pozew o rozwód. Nie było nic do podziału mieszkanie należało do mnie, a Dariusz miał kilka rzeczy. Zabrał je tego samego wieczoru. Klucze zostawił na stoliku w hallu.
W sądzie panował chłód i cisza. Siedziałam na drewnianej ławie, czekając na swoją kolej. Przeciwko mnie stał Dariusz, a obok niego siedziała Waleria z dziećmi. Chłopiec i dziewczynka przytuliły się do matki. Lena i Dariusz trzymali się za ręce.
Patrzyłam na ich splecione palce. Dariusz zbladł, gdy zauważył mój wzrok, ale nie odpuścił dłoni.
Nadszedł moment. Pieczątka w paszporcie, podpisy pod dokumentami. To koniec. Nie byliśmy już mężem i żoną.
Na wyjściu ze władzy sądowej odwróciłam się. Dariusz szedł z Walerią i dziećmi do samochodu. Trzymał dziewczynkę za rękę, a Lena niosła chłopca na ramionach. Wyglądali jak prawdziwa rodzina.
Skręciłam w przeciwną stronę. W sercu nie było już bólu ani urazy tylko ulga. Cieszę się, iż odszedłam na czas, iż nie musiałam dłużej kręcić się w tym toksycznym układzie. Jestem wolna. To była najlepsza decyzja w moim życiu. Co przyniesie przyszłość? Zobaczymy, jak los zechce.


![Dzień Kultur Europejskich w Starym Ogólniaku. Młodzież zaprezentowała różne kraje [zdjęcia]](https://tkn24.pl/wp-content/uploads/2025/11/Dzien-Kultur-Europejskich-w-Starym-Ogolniaku.-Mlodziez-zaprezentowala-rozne-kraje-11.jpg)










