Nieoczekiwane zakończenie
No cóż, w czterdziestym czwartym roku życia muszę radykalnie odmienić swoje życie pakując rzeczy do walizki, rozmyślała Zofia. Synowi powiem, kiedy znajdę się w nowym miejscu. Dobrze, iż moja mama wciąż żyje, choć ojca już nie ma, odszedł za wcześnie. Był dentystą, a ja podążyłam w jego ślady.
Zofia rozwiodła się z Arturem. Rozwód przebiegł bezboleśnie; mąż był gotowy na rozstanie, bo Zofia wielokrotnie ostrzegała:
Nie porzucisz hazardu, ja się z tobą rozwodzę. Mam dość twojego utrzymywania.
Artur obiecał zerwać z nałogiem, ale nie potrafił się od niego uwolnić. Po dwudziestu dwóch latach małżeństwa, w tym dziesięciu wciąż żył w uzależnieniu. Długi spłacała początkowo Zofia.
Słoneczko, nie rozwodź się z Arturem błagała teściowa. Może kiedyś odpuści gry. Ja też mam dość finansowego wsparcia. Nie mogę już odkładać choćby na czarny dzień.
Ja też mam dość i nie mam sił odparła pewnego dnia Zofia. Składałem pozew rozwodowy i informuję cię, by nie było niespodzianki.
Dokąd zamierzasz iść? Gdzie będziesz mieszkać? Czy wynajmiesz mieszkanie? Bo to mieszkanie to własność Artura i nie opuści go.
Nie wynajmę. Wyprowadzam się na stałe do innego miasta, a dokąd, nie powiem bo Artur może mnie tam gnębić. Odeszłam z pracy; dentystów nie brakuje, więc nie zginę. Zawsze marzyłam o własnej przychodni, ale jak zdobyć pieniądze, gdy mąż przegrywa
Zofia pojechała do mamy, do swojego rodzinnego Krakowa. Po studiach planowała wrócić, ale poślubiła Artura, który nie chciał wyjechać, mając już dwupokojowe mieszkanie odziedziczone po babci.
Cześć, mamo radośnie przytuliła Zofię matkę. Przyjechałam na stałe, jak obiecałam.
Brawo, córeczko, mówiłam ci o tym od dawna. Jesteś jeszcze młoda, przed tobą całe życie. Kacper cię zrozumie, już dorosły, studiuje rozpromieniła się była pielęgniarka, niedawno przeszła na emeryturę.
Mamo, a Igor Romanowicz przez cały czas pracuje, czy już przeszedł na emeryturę? zapytała Zofia następnego dnia po przyjeździe.
Pracuje, ma prywatną klinikę dentystyczną. Już nie leczy sam, zarządza. Myślałam o tym i wezmie cię pod swoje skrzydła. Rozmawiałam z nim, gdy powiedziałaś, iż przyjeżdżasz na stałe.
Mamo, świetnie, iż się spieszysz. A zawsze przychodził pan Romanowicz, kiedy byłam na urlopie, i mówił, iż mogę na niego liczyć. Dzisiaj go odwiedzę.
Drugi rok Zofia pracowała jako dentystka w krakowskiej klinice. Przyzwyczaiła się do miasta, swojego gabinetu i pacjentów. choćby Kacper przyjeżdżał na wakacje, bardzo się cieszyli, bo już dorosły i nie wyjeżdżał do ojca.
Po wypuszczeniu kolejnej pacjentki Zofia zwróciła się do pielęgniarki Kasi:
Zaproś następnego.
Proszę wejść powiedziała Kasia, spoglądając na recepcję.
Zofia rzuciła pobieżne spojrzenie na wchodzącego mężczyznę średniego wieku i pomyślała, iż to jej pierwszy pacjent.
Czy przypadkiem sam się umówił, czy ktoś mu polecił? zastanowiła się, wskazując miejsce w fotelu.
Mężczyzna usiadł, twarz miał spokojną.
Otwórz usta poleciła Zofia, po krótkim badaniu stwierdzając: Próchnica w prawym górnym trzecim bicie, usuwamy ósemkę.
Leczyć, usuwać krótko odpowiedział przystojny mężczyzna.
Kasiu, przygotuj strzykawkę z znieczuleniem rzuciła do pielęgniarki, zwracając się do pacjenta. Zrobię zastrzyk, nic nie poczujesz.
Nie chcę zastrzyku odparł nagle.
Co to znaczy nie chcę? nie zrozumiała Zofia.
No, ale leczyć bez zastrzyku
Zofia była zaskoczona i pomyślała:
Jedno z dwóch: albo jest robotem, albo masochistą, który czerpie przyjemność z bólu. Dobrze, wytrzymam. i włączyła wiertło.
Mężczyzna nie marszczył brwi, gdy Zofia wierciła ząb. Po wypełnieniu leku zapytała:
Czy boli?
Nie odpowiedział spokojnie, choć Zofia wiedziała, iż to bardzo boli.
Spotkamy się po pojutrze na wypełnienie powiedział, wstając, a Kasia pożegnała go ciekawym wzrokiem.
Ależ przystojny zauważyła Zofia, zamykając drzwi. Taki odważny, iż nie chce zastrzyku
Myślę, iż to facet udaje twardziela, by zaimponować odpowiedziała Kasia z uśmiechem. Może właśnie w tobie się zakochał.
Ojej, Kasiu, masz bujną wyobraźnię roześmiała się Zofia.
Nie, po prostu go zauważyłam, a on wyglądał, jakby miał cię zaprosić na randkę.
A jak się nazywa? zapytała Zofia. Proszę, nazwijmy go Proszek.
Dlaczego? spytała lekko zawiedzioną pielęgniarkę.
Bo lubię mężczyzn wrażliwych, szczerze mówiących o bólu. Ten jest jak terminator.
Umówiony dzień nadszedł. Proszek przybył punktualnie pod koniec dnia. Kasia przywitała go, jak starego przyjaciela.
Proszę wejść, Proszek Antonowicz.
Zofia przywitała go suchym tonem:
Dzień dobry, usiądź. Dziś zrobimy wypełnienie.
Zofia pracowała przy jego zębie przez długą chwilę, a Proszek znosił to z godnością.
Czy było bolesne? znów zapytała.
Nie odpowiedział krótko.
Pewnie kłamiesz pomyślała, przygotowując kompozyt.
Gdy wszystko było gotowe, Proszek wstał, spojrzał prosto w oczy Zofii i rzekł:
Dziękuję To chyba mój ostatni pacjent na dziś. Mogę podwieźć cię do domu.
Nie, dziękuję, sama dojadę. Czy mogę zapisać się na kolejne usunięcie?
Tak, zapiszcie mnie.
Mamy wolny termin w sobotę? zapytała Kasia, przeglądając terminarz.
Tak, o dziewiątej rano, wszystko zajęte po południu.
Pasuje mi dziewiąta, potwierdził Proszek.
Zofia lubiła pracować w soboty. Autobusy nie były zatłoczone, a korki nie panoszyły się jak w tygodniu. Po przybyciu do kliniki od razu otworzyła gabinet, spokojnie przebrała się w biały fartuch, przygotowała kawę i usiadła przy oknie.
Mijało dwadzieścia minut do pierwszego pacjenta, gdy przez okno zobaczyła Proszka, nerwowo krążącego po podwórku. Przechadzał się, siadał na ławce, wstawał, wyraźnie zdenerwowany.
Co się z nim stało? Dlaczego dziś wydaje się taki niepewny? zastanowiła się Zofia.
Po wypiciu kawy odłożyła ją na półkę, otworzyła okno i zawołała:
Proszku, wejdź! zaskoczony podszedł.
Czy już dziewiąta?
Nie ma znaczenia, przyjechaliśmy, po co czekać? uśmiechnęła się.
Proszek wszedł, czerwieniąc się:
Nie jestem jeszcze gotowy.
Dlaczego nie? Co masz na myśli?
Boję się w rzeczywistości boję się dentystów, więc przed wizytą się stresuję.
Dlaczego odmówiłeś zastrzyku?
Boję się zastrzyków jeszcze bardziej.
Rozumiem. To nie jest zabawne, ale prawie wszyscy się boją. Przygotuję się delikatnie, byś nie czuł bólu.
Po krótkim zastrzyku Proszek wyglądał na blady, ale po chwili uśmiechnął się ciepło. Zabieg zakończył się gwałtownie i pomyślnie.
W poniedziałek rano Proszek spacerował przed kliniką z dużym bukietem kwiatów, patrząc na zegarek. Koledzy lekarze patrzyli na niego z ciekawością, zastanawiając się, komu taki prezent.
Zofia podeszła, uśmiechając się, i przyjęła bukiet.
Dzień dobry, to dla Ciebie. Zrozumiałem, iż zastrzyk nie jest taki straszny. Czuję się dobrze. Dziękuję i zapraszam Cię na kolację, jeżeli nie masz nic przeciwko.
Oczywiście, chętnie odpowiedział Proszek, pokazując szeroki, biały uśmiech.
Dzwonię do ciebie, mam twój numer. Nie mogę się doczekać wieczoru.
Randka przebiegła wspaniale, a Zofia pomyślała, iż Kasia miała rację Proszek naprawdę był miłym, emocjonalnym mężczyzną.
Czasami los, choć początkowo wydaje się brutalny, potrafi odmienić nasze życie, gdy odważymy się otworzyć serce i zaufać własnym odczuciom. Warto słuchać siebie i nie bać się podjąć ryzyka, bo prawdziwa odwaga rośnie tam, gdzie pojawia się szacunek do własnych granic.


![Dzień Kultur Europejskich w Starym Ogólniaku. Młodzież zaprezentowała różne kraje [zdjęcia]](https://tkn24.pl/wp-content/uploads/2025/11/Dzien-Kultur-Europejskich-w-Starym-Ogolniaku.-Mlodziez-zaprezentowala-rozne-kraje-11.jpg)










