Zaręczyła się z chłopakiem z wyższej sfery. "Jesteśmy pełni obaw o przyszłość córki"

kobietaxl.pl 2 godzin temu

Ukochane dziecko

Alicja jest mamą 26 letniej Ady, która kocha konie. I właśnie dzięki miłości do tych zwierząt poznała Filipa.

- Nasza rodzina nie ma dużo pieniędzy, choć nie jesteśmy biedni - przyznaje Alicja. – Mamy dom, daczę nad jeziorem i dwa samochody. Wykształciliśmy naszą jedyną córkę, jest stomatologiem, jeździmy na wakacje za granicę, ale nie stać nas na kupno i utrzymanie konia w stadninie. A to jest największym marzeniem Ady. Od liceum nasze dziecko pracuje jako wolontariuszka w stadninie koni, sprząta stajnię, czyści zwierzęta, karmi. Dzięki temu mogła się nauczyć jeździć. Ada ciężko pracuje, aby w przyszłości zebrać tyle pieniędzy, by kupić i móc utrzymać wymarzonego rumaka. To jej istotny cel.

Ada miała dwa poważne związki, ale nic z tego nie wyszło. Pierwszy, ukochany chłopak, student IT, pojechał na praktykę za granicę i tam został. Otrzymał bardzo korzystną propozycję pracy w znanej firmie.

- choćby się nie zastanawiał, od razu ją przyjął – opowiada matka Ady. – Córka to przeżyła, poczuła się gorsza niż jego kariera. Może wtedy zaczęła bardzo poważnie myśleć o swojej zawodowej przyszłości, wybrała ambitną specjalizację. Potem był drugi chłopak, już lekarz, też stomatolog. Był trochę starszy i chciał, aby Ada skończyła studia i od razu wzięli ślub. Szukał kobiety, która bardziej poświęci się dzieciom, dbaniu o męża, niż pracy. On miał zarabiać na rodzinę, ale córka już nie chciała ryzykować i znowu być mniej ważna, niż kariera mężczyzny. Chciała mieć specjalizację i pracować. Więc nic z tego nie wyszło.

Rodzice nie naciskali na córkę, by na siłę brała ślub z mężczyzną, który nie będzie w pełni odpowiadał jej wyobrażeniom o mężu i przyszłym wspólnym życiu.

- Ja wyszłam za mąż z miłości i jestem szczęśliwa – przyznaje Alicja. – Tego samego życzę córce. Jest mądra, ładna, dobra, więc miałam nadzieję, iż prędzej czy później znajdzie mężczyznę, który ją pokocha i doceni. A ona znajdzie w nim oparcie na całe życie. Nie wypychamy dziecka z domu, chcemy się nią jak najdłużej nacieszyć. Ale ten moment kiedyś nadejdzie, takie jest życie.


Królewicz z bajki

O tym, iż Ada kogoś poznała i nie jest to przelotny flirt, Alicja zorientowała się, gdy Ada zaczęła malować się do stadniny.

- To było dziwne, bo zwykle, gdy córka szła do swoich koni, zakładała stare jeansy, spinała włosy w kitkę, łapała plecak i znikała – opisuje matka. – Nagle zauważyłam, iż się stroi, upina staranniej włosy, maluje tuszem do rzęs, używa szminki i spryskuje się perfumami! To był nieomylny znak, iż na horyzoncie pojawił się ktoś, na kim jej zależy. Wymienialiśmy z mężem spojrzenia, ale nic nie mówiliśmy. Czekaliśmy aż nasza córeczka sama nam powie, cóż to za tajemniczy kawaler.

Rodzice wiedzieli tylko, iż poznała tego chłopaka w stadninie. Byli z tego zadowoleni, bo to oznaczało, iż jak córka lubi konie i jest mężczyzną, który prawdopodobnie ma własne pieniądze, skoro stać go na ten elitarny sport. Po jakimś czasie Ada poinformowała rodziców, iż wychodzi do kina z kolegą. Pięknie się ubrała, więc byli pewni, iż to randka.

- Zapytałam od niechcenia, czy znamy jej kolegę – przyznaje Alicja. – Uśmiechnęła się i powiedziała, iż to Filip, znajomy ze stadniny. Nie dopytywałam, czekałam aż sama nam opowie kto to taki. To nie był nikt, kogo znaliśmy. Byliśmy bardzo ciekawi.

Rodzice nie poszli spać, dopóki córka nie wróciła do domu. Czekali przy zgaszonym świetle, aż pod ich dom podjechał bardzo dogi samochód, z którego po pożegnaniu pocałunkiem, wysiadła Ada. Mężczyzna za kierownicą czekał, aż dziewczyna wejdzie bezpiecznie do domu. Oboje wiedzieli, iż to zapowiada się poważnie. Mieli rację, w ciągu kilku miesięcy nowy związek jej córki bardzo się rozwinął. Ada przyprowadziła Filipa do domu i przedstawiła rodzicom.

- To bardzo przystojny, młody mężczyzna i na pierwszy rzut oka widać, iż pochodzi z bogatej rodziny – przyznaje Alicja. – Filip był po prostu czarujący, traktował nas z szacunkiem, a naszą córkę jak księżniczkę. Był taki idealny, iż aż nieprawdziwy. A Ada wpatrywała się w niego z taką miłością w oczach, iż serce mi ściskało.

Po wspólnej kolacji mąż Alicji stwierdził tylko, iż sam zegarek Filipa kosztował tyle, co drogi samochód. No i Filip miał własnego konia w stadninie Ady. Obojgu zrobiło się nieswojo. To nie były ich kręgi. Bali się o córkę, iż znowu przeżyje zwód.

Syn to dla niej wszystko

- Dowiedzieliśmy się, iż Filip jest synem zamożnego biznesmena, z pierwszego małżeństwa – mówi Alicja. – Chłopak miał swoje lokum, ale pomieszkiwał też z matką Iwoną. Byli bardzo blisko, nic dziwnego, to było jej jedyne dziecko, ona nigdy nie pracowała. Kiedyś była bardzo piękną kobietą, teraz poddaje się szeregom zabiegów, aby zatrzymać dawną urodę. Wychowywanie syna było jej jedynym celem i zajęciem w życiu. Były mąż płaci pierwszej małżonce hojne alimenty. Zgodnie z umową rozwodową miał finansować do jej śmierci utrzymanie eleganckiej willi z ogrodem. Kobieta żyje po królewsku.

O tym wszystkim Alicja usłyszała od znajomych z tak zwanej "elity". Delikatnie próbowała ostrzec Adę, iż jej Filip to może „za wysokie progi”. Dziewczyny za nim szalały. Mógł mieć każdą.

- Córka tylko się śmiała z moich obaw- mówi Alicja. – Opowiadała, jaki jej chłopak jest mądry, wykształcony, także na zagranicznych uczelniach. Zamożny ojciec wciągał go także do prowadzenia rodzinnego biznesu. Filip był ambitny, był już prezesem jednej ze spółek. Ale lubił też korzystać z życia. Jeździł ze swoimi kolegami na przykład oglądać rajd Monte Carlo, albo by pograć w golfa na egzotycznych polach na świecie. To był chłopak z zupełnie innej bajki.

Ada i Filip zdawali się nierozłączni. Uczucie kwitło. Doszło do momentu, iż mężczyzna wynajął jacht i na jego pokładzie podczas rejsu, wręczył Adzie pierścionek z pięknym szmaragdem, otoczonym brylancikami i poprosił o rękę. Ada się zgodziła.

- Była taka szczęśliwa, gdy jej narzeczony przyszedł do nas i poprosił oficjalnie o zgodę na ich związek – wspomina Alicja. – Co mieliśmy powiedzieć, oczywiście ich pobłogosławiliśmy.

Filip poinformował o swoich planach rodziców. Jego matka oznajmiła, iż z tej okazji wyprawi w swoim domu oficjalne zaręczyny. Chciała poznać przyszłych teściów syna. Przyjęcie zaplanowano w ogrodzie, było lato.

Życie jak w telenoweli


- Przybyliśmy i byliśmy onieśmieleni – opowiada Alicja. – Piękny ogród przystrojony pastelowymi kwiatami, rozstawione białe namioty z bufetem, barem i miejscami gdzie można swobodnie usiąść i porozmawiać. Wynajęta obsługa, która oprócz podawania szampana i drinków, zajmowała się obsługą grilla. A w tle przygrywał elegancki kwartet. Jak w telenoweli brazylijskiej. Czuliśmy się gorsi w otoczeniu tych eleganckich i bogatych ludzi. Nie było tylko ojca Filipa, miał jakiś zagraniczny, służbowy wyjazd, albo nie chciał spotkać byłej żony, której ponoć nie znosi. Może to i lepiej.

Alicja z lampką szampana w dłoni, starała się w uprzejmy sposób rozmawiać z przedstawianymi jej osobami, które chciały poznać mamę Ady, dziewczyny z innych kręgów towarzyskich. Każdy chciał zobaczyć to „nowe odkrycie” Filipa.

- Czułam się źle, widziałam jak każdy szacuje mnie wzrokiem i ocenia wartość stroju i biżuterii – wspomina kobieta. - Przy nich byłam pospolita i tyle. Próbowałam rozmawiać o literaturze, ale panie wolały seriale. Mąż lepiej sobie radził, wdał się dyskusję o cenach nieruchomości, na tym się zna, więc miał kilku zainteresowanych słuchaczy.

Impreza upływała gładko, para narzeczonych świetnie się bawiła, otoczona wianuszkiem znajomych. Ludzie wypili już dość alkoholu, zrobiło się bardziej swobodnie. Narzeczeni zaczęli tańczyć. Ada wyglądała pięknie w zwiewnej, pastelowej kreacji z jedwabiu.

- Zobaczyłam, jak matka Filipa patrzy na moją, smukłą i piękną córkę. Wyglądała jak nimfa – mówi Alicja. – Inni też śledzili wzrokiem tę urodziwą parę. Wtedy Iwona, wyraźnie wściekła, była już po kilku kieliszkach szampana, powiedziała głośno – „Ciekawe, ile tym razem potrwają zaręczyny? Filip tak lubi te przyjęcia zaręczynowe.” I roześmiała się złośliwie. Zrobiło mi się niedobrze. Widziałam jak kilka jej koleżanek uśmiechnęło się z politowaniem. Reszta wieczoru była dla mnie koszmarem.

Alicja powiedziała mężowi o tym, co powiedziała matka Filipa i o jej wyraźnej niechęci do ich córki. Po naradzie postanowili poinformować to tej sytuacji Adę. Chcieli, aby córka miała pełną świadomość w jaką rodzinę zgodziła się wejść. Ada porozmawiała poważnie z Filipem, nie chciała być „kolejną narzeczoną” na jego liście. Rzeczywiście, chłopak miał wcześniej dwa poważne związki, które zerwał. Dziewczyny były z „jego kręgu” szukały bogatego męża, który będzie je utrzymywał, tak jak jego matka.

- Moja córka za niego wyjdzie, ale będzie intercyza – informuje Alicja. – Ada nie ma zamiaru rezygnować ze swoich planów zawodowych, z powodu małżeństwa z zamożnym mężczyzną. Nie chce zostać utrzymanką, zależną od kaprysów męża. Trzymam za nich kciuki, mam nadzieję, iż im się uda, bo Filip mimo pieniędzy wygląda na twardo stąpającego po ziemi człowieka. Jedyne co mnie martwi, to przyszła teściowa Ady. Jest zgorzkniała, nie może pogodzić się z wiekiem, utratą urody i tym, iż miejsce przy boku jej ukochanego syna zajmie inna kobieta. W dodatku z innej sfery, wykształcona i niezależna. Na pewno moja córka nie będzie miała z nią lekko. Nie wiem tez, czy moja opinia o Filipie jest słuszna. jesteśmy pełni obaw o przyszłośc naszej córki.

Idź do oryginalnego materiału