Postanowiliśmy, iż słodycze ci szkodzą powiedziała szwagierka i zsunęła z stołu tort, który wypiekłam na własne urodziny.
Kunegundo, znowu używasz mojej garnka? wpadła do kuchni Grażyna, nie pukała w drzwi mieszkania. Prosiłam, byś nie dotykała moich rzeczy!
Grażyno, to nie twoja garnek odwróciłam się od ubijania kremu, próbując nie patrzeć na nią. To ten, który dostałam od teściowej na wprowadzkę.
Kłamstwo! To mój, rozpoznaję go! Mama dała mi taki sam!
W takim razie mamy identyczne. Twój w domu.
Grażyna podeszła, chwyciła garnek za rączkę.
Oddaj go natychmiast!
Grażyno, przestań! Gdy przestanę ubijać, krem się zważy!
Mnie to nie obchodzi! Zawsze bierzesz cudze, a potem udajesz, iż to twoje!
Kunegunda wzięła głęboki oddech, wyłączyła palnik i odsunęła się od garnka.
Zabierz go. Tylko krem już zepsuty.
Grażyna triumfalnie wzięła garnek, spojrzała na dno i zmarszczyła brwi.
Tu widać rysę, nie tam gdzie u mnie Dobra, może i twoja. Następnym razem pytaj, zanim weźmiesz moje rzeczy!
Odwróciła się i wyszła, zatrzaskując drzwi. Kunegunda stała pośrodku kuchni, patrząc na zepsuty krem i czując, jak łzy zaczynają zbierać się w oczach. Jutro miał być jej 35te urodziny. Chciała upiec tort, zaprosić rodzinę, świętować skromnie, po polsku. A teraz krem zepsuty, nastrój zgubiony.
Paweł wrócił z pracy wieczorem, znalazł Kunegundę przy nowej porcji kremu.
Kochanie, już znowu gotujesz? przycisnął ją w czoło. Jest już późno.
Grażyna zepsuła krem, musiałam zaczynać od nowa.
Znowu przyjechała siostra? zmarszczył brwi. Kunegundo, powiedz jej, by dzwoniła przed przyjściem!
Mówiłam. Nie słucha.
Wtedy ja powiem.
Nie, nie Kunegunda ubijała dalej, nie patrząc na męża. Gorsze będzie. Ona się obrazi, iż twierdzę, iż stawiam cię po jej stronie.
Paweł westchnął i usiadł przy stole.
Dobra. Słuchaj, jutro naprawdę zapraszamy wszystkich? Może po prostu we dwoje, cicho?
Paweł, już rozesłałam zaproszenia. Mama przyjdzie, twoja mama, Grażyna z Igorem
No właśnie. Grażyna przyjdzie i znowu coś wymyśli.
Nie wymyśli. To mój dzień.
Paweł milczał, a w jego oczach widać było wahanie. Wiedział, iż Grażyna nie przestanie ingerować.
Poznałem Pawła w pracy przyszedł do naszego działu z dokumentami, rozmowa przeszła w kawę i kino, po sześciu miesiącach wzięliśmy ślub. Był pracowity, troskliwy, choć trochę mamowy. Teściowa Antonina Szymczak przywitała mnie serdecznie i podarowała porcelanowy serwis.
Grażyna, siostra Pawła, była inna. Starsza o trzy lata, mężem miał Igora, nie miała dzieci, pracowała jako wicedyrektor w szkole. Z pierwszej chwili przeglądała mnie od stóp do głów i mówiła:
No i co, Pawełku, wybór twój. Ważne, by gospodarzem była dobra kobieta.
Od tego czasu stale kontrolowała. Wchodziła bez zapowiedzi, przeszukiwała szafki, dotykała półek, krytykowała sprzątanie, gotowanie, ubiór. Na początku znosiłam, potem zaczęłam się sprzeczać co tylko pogarszało sytuację. Grażyna się obrażała, skarżyła matce, matka dzwoniła do Pawła, który błagał mnie o cierpliwość.
Jest starsza, ma doświadczenie, chce pomóc tłumaczył.
Chce rządzić! odpowiadałam.
Nie dramatyzuj. Grażyna po prostu energiczna.
Energetyczna. Nie nazwałabym tego inaczej, ale milczałam.
Tort wyszedł piękny, trzywarstwowy, ze świeżymi truskawkami i bitej śmietany, ozdobiony jagodami. Odłożyłam go do lodówki i położyłam się spać z uczuciem spełnienia.
Rano zadzwoniła teściowa.
Zosieńko, wszystkiego najlepszego, kochana! Zdrowia, szczęścia!
Dziękuję, Antonino Szymczak.
My z Pawełkiem zastanawialiśmy się, może nie piec tort? Twoja sylwetka wiesz, nie potrzebujesz dodatkowych kalorii.
Zaciśnęłam słuchawkę.
Już go upiekłam.
Ojej, to szkoda. No to nie jedzmy go. Grażyna przyniesie owoce, zjedziemy je.
To mój dzień urodzin. Chcę tort.
Jedz, jeżeli chcesz, oczywiście. Po prostu o nas się martwimy.
Rozłączyła się. Czułam, jak wewnątrz się gotuje. O nas się martwią jak śmiało!
Kochanie, nie przejmuj się objął mnie Paweł. Mama się tylko troszczy. Ostatnio przybrałaś na wadze.
Wysunęłam się z objęcia.
Dwa kilogramy! Dwa! To ich sprawa!
Znasz ją, zawsze tak gada. Nie kłóćmy się w mój dzień.
Milczałam. Zawsze musiałam milczeć, znosić, uśmiechać się. A oni mogli mówić, co chcą.
Goście zaczęli przychodzić o piątej. Najpierw przyszła moja mama, Walentyna, z bukietem goździków i pudełkiem cukierków.
Córeczko, wszystkiego najlepszego! przytuliła mnie. Jak się masz?
Dobrze, mamo odpowiedziałam, czując, jak napięcie nieco spada.
Bledzisz. Nie chorujesz?
Nie, po prostu zmęczona, dużo gotowałam.
Mogę pomóc?
Wszystko już gotowe, dziękuję.
Następnie weszły Antonina i Grażyna z Igorem. Teściowa od razu podeszła do kuchni, oceniając potrawy.
Kunegundo, po co tyle sałatek? Nie zjemy ich wszystkie!
Mamo, nie krytykuj Paweł postawił na stole karafkę z kompotem. Kunegunda się starała.
Nie krytykuję, stwierdzam fakty. Ten sałatka już się zarzuciła, widzisz? Powinnaś przykryć folią.
Cicho położyłam folię na talerzu. Grażyna podniosła łyżkę, spróbowała sałatkę.
Za dużo octu.
Grażyno, nie zaczynaj Igor położył rękę na jej ramieniu. Po prostu usiądźmy i świętujmy.
Nie zaczynam, mówię jak jest. Kunegundo, nie obrażaj się, chcę cię nauczyć, jak gotować smacznie.
Zaciśnęłam pięści pod stołem. Gotowałam od czternastego roku, pomagałam matce, zawsze sama. Teraz Grażyna chciała mnie uczyć.
Zaczęliśmy składać życzenia, otwierać prezenty. Mama podarowała mi wełnianą chustę, piękną i ciepłą. Antonina komplet ręczników. Grażyna z Igorem książkę o prawidłowym odżywianiu.
Zosieńko, poczytasz, dowiesz się wiele pożytecznego wręczyła książkę. Tam kalorie, szkodliwe produkty.
Dziękuję wzięłam ją, odłożyłam na bok.
Przeczytaj, nie odkładaj! To ważne dla zdrowia!
Przeczytam.
Zjedliśmy sałatki, ciepłe dania. Wstałam po deszczu i sięgnęłam po tort. Wyjęłam go z lodówki, położyłam na tacy i podniosłam do stołu. Był wysoki, piękny, ze świecami włożonymi przez Pawła.
O rany, jaka piękność! zachwyciła się mama.
Życz życzenie! uśmiechnął się Paweł.
Zamierzałam zdmuchnąć świeczki, kiedy Grażyna wstała, podeszła i zabrała tacę z ręki.
Postanowiliśmy, iż słodycze ci szkodzą powiedziała spokojnie, niosąc tort z powrotem do kuchni.
Stałam z wyciągniętymi rękami, nie wierząc. Na stole zapaniała grobowa cisza.
Grażyno, co ty robisz?! wyryczał Paweł, wstając.
To, co trzeba wróciła Grażyna bez tortu. Kunegundo przybrałaś na wadze, nie może cię słodycz. My z mamą przedyskutowałyśmy i postanowiłyśmy wyeliminować niezdrowe.
To jej urodziny! To jej tort!
Dlatego go zabieramy. Kochamy ją, dbamy o zdrowie.
W końcu odważyłam się przemówić.
Oddajcie tort.
Nie, Zosieńko wtrąciła Antonina, z troską w głosie. Naprawdę się martwimy. Przybrałaś, trzeba pilnować diety.
Dwa kilogramy!
Cztery poprawiła Grażyna. Zauważyłam, iż twoja spódnica rozciąga się przy szwach.
Spódnica już jest stara!
Spódnica w porządku, to ty nie w porządku. Kunegundo, nie obrażaj się, ale musimy mówić prawdę. Jesteś grubsza. Paweł nie potrzebuje takiej żony.
Paweł uderzył pięścią w stół.
Przestań! Natychmiast!
Co przestać? Mówię prawdę! Wczoraj narzekałeś, iż wyglądam gorzej!
Nie o to chodziło!
A co?
Paweł zamilkł, zaczerwienił się. Spojrzałem na niego, a serce opadło. Dyskutował o mnie z Grażyną, narzekał. Czy naprawdę uważa, iż jestem grubsza?
Wszystko jasne szepnęłam cicho.
Zosieńko, nie dramatyzuj wtrąciła Antonina, wyciągając ręce. Mamy dobre intencje!
Z waszych najlepszych intencji zniszczyliście mój dzień urodzin wstałam. Zjedzcie tort sami albo wyrzućcie go. Mnie to już nie obchodzi.
Wyszłam z pokoju, przeszłam do sypialni, zamknęłam drzwi, usiadłam na łóżku, opuściłam głowę na poduszki. Nie płakałam. Łez nie było. Tylko pustka.
Za drzwiami słychać było głosy. Paweł coś mówił, Grażyna protestowała, Igor próbował uspokoić. Potem usłyszałem huk zamykających się drzwi wejściowych. Cisza.
Ktoś zapukał w drzwi sypialni.
Zosieńko, otwórz rozległ się głos Pawła.
Idź.
Proszę, porozmawiajmy.
Nie mam już z kim rozmawiać.
Kunegundo, nie chciałem cię zranić. Naprawdę nie przewidziałem, iż siostra tak się zachowa.
Ale rozmawiałeś o mnie z nią. Mówiłeś, iż wyglądam źle.
Nie mówiłem, iż źle! Mówiłem, iż jesteś zmęczona, iż przybrałaś na wadze. To wszystko!
A Grażyna uznała, iż przybrałam na wadze.
Ona zawsze wszystko przekręca!
Otworzyłam drzwi, spojrzałam na Pawła.
Paweł, mam dość. Dość twojej rodziny, ich trosk, ich kontroli. Nie mogę tak dalej.
Co chcesz powiedzieć?
Że albo postawisz granice, albo odchodzę.
Paweł blaknął.
Serio?
Całkowicie. Nie będę mieszNie będę mieszkać w domu, w którym nie szanują mnie i moje potrzeby.


![Dzień Kultur Europejskich w Starym Ogólniaku. Młodzież zaprezentowała różne kraje [zdjęcia]](https://tkn24.pl/wp-content/uploads/2025/11/Dzien-Kultur-Europejskich-w-Starym-Ogolniaku.-Mlodziez-zaprezentowala-rozne-kraje-11.jpg)










