Staruszek w wieku 70 lat poślubił sąsiadkę po stracie małżonki: Teraz zerwał z nami kontakt.

polregion.pl 3 tygodni temu

Nasz dziadek, Jan Kowalski, przez siedemdziesiąt lat był filarem naszej rozgałęzionej rodziny. Jego słowo było święte, a mądrość – drogowskazem. My, jego dzieci, wnuki i prawnuki, szanowaliśmy go i słuchaliśmy każdej rady. Tak było do niedawna. Jan i nasza zmarła babcia Maria żyli w zgodzie przez ponad czterdzieści lat. Wychowali razem dwoje dzieci – naszych rodziców, troje wnuków i troje prawnuków. Nasza rodzina była jak klan, złączony wspólnymi radościami i smutkami, świętami i trudnościami.

Dziadek i babcia stanowili dla nas prawdziwą podporę. Ich przestronny dom w spokojnej wsi pod Poznaniem, otoczony zadbanym sadem i warzywnikiem, był dla nas wszystkich drugim domem. Z euforią zajmowali się gospodarstwem, a my nie mogliśmy się nadziwić, skąd mieli tyle siły. Rodzina była wyjątkowo zżyta – zjeżdżaliśmy się na wszystkie święta, razem jeździliśmy nad jezioro Śniardwy, a dla dziadków organizowaliśmy wyjazdy do najlepszych sanatoriów nad Morzem Bałtyckim.

Dzieliliśmy się wydatkami, robiliśmy wszystko, by nasi staruszkowie byli szczęśliwi. Oni zaś nigdy nie zostawiali nas w potrzebie: przysyłali domowe przetwory, pomagali finansowo, a raz choćby wsparli nas w spłacie kredytu mieszkaniowego. Ich miłość i troska były dla nas bezcenne.

Ale trzy lata temu babcia odeszła, i wszystko się zmieniło. Dziadek został sam, a my widzieliśmy, jak ciężko znosi żałobę. Rzucił się w wir prac gospodarskich, próbując zapełnić pustkę. Dom i ogród wymagały wysiłku, na który już nie miał siły. Błagaliśmy, by przeprowadził się do miasta – po co miał się męczyć na wsi? Ale dziadek pozostawał nieugięty.

— To moja ziemia — mówił stanowczo. — Tu się urodziłem, tu zostanę. Sam dam radę, nie martwcie się. A Jadwiga mi pomoże.

Jadwiga, sąsiadka, zaczęła zaglądać do dziadka coraz częściej. Najpierw przynosiła mu domowe obiady – dziadek nigdy nie był mistrzem kuchni. Byliśmy jej wdzięczni, bo nie chcieliśmy, by czuł się samotny. Ale niedługo Jadwiga wprowadziła się do niego na stałe. Wtedy choćby się ucieszyliśmy: dziadek, wciąż krzepki i pełen życia, znów się uśmiechał, w jego oczach pojawił się dawny blask. Odwiedzaliśmy go, utrzymywaliśmy kontakt.

Jadwiga od początku budziła w nas mieszane uczucia. Coś w niej niepokoiło, ale odsuwaliśmy te myśli – liczyło się, iż dziadkowi jest dobrze. Jednak rok po śmierci babci ogłosili, iż biorą ślub. To był cios. Nie spodziewaliśmy się, iż zajdą tak daleko. Dziadek postawił nas przed faktem dokonanym, a my byliśmy bezsilni.

Na ślub nie pojechali wszyscy. Mój ojciec, najstarszy syn dziadka, był w niepohamowanym gniewie. Uważał, iż dziadek zbyt gwałtownie zapomniał o babci, zdradzając jej pamięć. Wtedy w rodzinie pojawiły się pierwsze pęknięcia. Ale prawdziwy koszmar zaczął się później, gdy Jadwiga, jako żona dziadka, pokazała prawdziwe oblicze.

Wprowadziła swoje zasady. Nie mogliśmy już przyjechać bez uprzedzenia – Jadwiga żądała, by ją informować z wyprzedzeniem. Tradycyjne rodzinne spotkania, które zawsze organizowaliśmy, zostały odwołane. Dziadek i Jadwiga spędzali czas z jej krewnymi, o nas zaś zdawali się zapominać. choćby z wnukami i prawnukami, których tak kochał, dziadek przestał rozmawiać.

Najgorzej było, gdy wszystkie rodzinne pamiątki po babci, które powinny trafić do nas, Jadwiga przekazała swoim córkom. Próbowaliśmy rozmawiać z dziadkiem, ale Jadwiga zawsze stała obok, kontrolowała każde słowo, kazała włączać głośnomówiący podczas rozmów telefonicznych. W rzadkich chwilach, gdy jej nie było, dziadek i tak nas odpychał. Stał się obcy, zimny, jakby pod jej wpływem zapomniał, kim jesteśmy.

Próbowaliśmy tłumaczyć, iż nie chodzi nam o dom czy spadek. Chcieliśmy tylko zachować rodzinę, odzyskać dziadka, który dla nas był wszystkim. Ale on tylko powtarzał: „Trzymajcie się z dala od mojej nowej rodziny”. Te słowa bolały najboleśniej. Jak człowiek, który był centrum naszego życia, mógł się od nas odwrócić? I jak my mamy teraz żyć, widząc, iż nasza niegdyś tak zwarta rodzina rozsypuje się na naszych oczach?

Idź do oryginalnego materiału