Teść z walizką w drzwiach

twojacena.pl 2 godzin temu

Wiosenny słońce podglądało przez okno grzejące się na nowo pomalowaną ścianę. Stałam przy kuchence, mieszając barszcz, a myślały mi się o godzinniku. Musiałam wejść wcześniej obiecałam mężowi, iż przygotuję jego ulubione danie. Michał cały zeszły wieczór mroktał, więc postanowiłam go unowocześnić.

Zuś, widziałaś mój granatowy krawat? wyjrzał z sypialni z częściowo załadowaną koszulą.
W szafie, w prawym zanadrzu, wczoraj trzaszczyłam odpowiedziałam, nie odrywając się od kuchni.

Śniadanie przebiegało w zwykliej ciszy. Michał przeglądał wiadomości w telefonie, od czasu do czasu mruknął, a ja obserwowałam, jak je. Chciałam się z nim zapytać, o co mu chodzi, ale postanowiłam poczekać jeżeli coś istotnego, sam powie.

Smacznego, dzięki dokończył kawę i odstawił filiżankę. Usłysz, chciałem ci coś powiedzieć. W zasadzie, tata ma do nas przyjechać. Dziś. Spędzi u nas trochę czasu.

Zamarłam, trzymając podniesioną filiżanką. Józef Aniszewski? Tamten, który podczas naszego zaślubień wywołał wypierdolilli, iż „choinka jest za gładka”, żeby była jego synowi niewiastą? Który potem przez dwa lata nie miałby kontakt z nami i choćby nie witał się z urodzinami?

Kiedy przyjedzie? wyscisnęła z siebie.
Wieczorem. Po przerwie zrobisz to. Pójde go odebrać nie spoglądał mi w oczy. Zrozum, z matką nie idzie mu się dobrze. Mówi, iż chce przez parę tygodni spędzić czas u nas, dopóki to przeważy.
Parę tygodni? wstałam z miejsca, zbierając naczynia. Michał, on jest… Pamiętasz, jak do nas przychodził?

Zmienił się niepewnie rzekł. Po infarkcie przemyślał很多事情. Nie mogłem odmówić staremu.
Powinieneś był wcześniej ze mną porozmawiać zaczęłam zbierać tacze. Muszę przestawiać cały tydzień. Mam istotny projekt, miałam pracować z domu.
Przepraszam podszedł i przytulił mnie z tyłu. Wiem, iż powinienem był wcześniej mówić. Po prostu bałem się twojej reakcji.
I dobrze się obawiałeś wyswobodziłam się z jego uścisku. Idź, się spóźnisz. Wieczorem porozmawiamy.

Cały dzień mijał jak w pyle. Próbowałam skupić się na pracy, ale myśli ciągle wracały do nadchodzącego wizyty. Józef Aniszewski był typem starej litery były oficer, przyzwyczajony do dowodzenia. Po śmierci matki Michała poślubił kobietę o dwadzieścia lat młodszej, a jak się wydaje, teraz ten związek się romansował.

Wieczorem przemyłam cały apartament, wymieniłam pościel w izbie dla gości i przygotowałam kolację. Bez względu, co się stanie rozstrzygnęłam, rozstawiając talerze.

Dzwonek zadziałał dokładnie o siedem wieczorem. Wzięłam głęboki oddech i poszłam otworzyć.

Na progu stał Michał, a za nim wysoki, siwowłosy mężczyzna o wojskowej pozie. W ręce trzymał zmizerniały, kremowy kufr.

Dzień dobry, panie Aniszewski starałam się uśmiechnąć, choć usta nie chciały mi służyć.
Miłego dnia, Zuzano jego głos brzmiał ciężej, niż sobie go przypominałam. Dziękuję, iż zacinały starszego.
Proszę wejść wskazałam ręką Kolacja prawie gotowa.

Podczas kolacji mówił głównie Michał. Rozejrzał się o pracy, o tym, jak niedawno wymienili samochód, o planach na wakacjie. Józef Aniszewski kiwał i zadawał pytania, a ja cicho podkładала dania do talerzy.

Bardzo smacznie niespodziewanie rzekł teść, zwracając się do mnie. Zawsze tak dobrze robiła?
Postawiło się stopniowo odpowiedziałam, zaskoczona komentarzem.
Moja Zosia, niech Bóg ja, też dobrze dobrze gotowała westchnął Józef Aniszewski. A Natasza tylko rozgrzewała półtorej. Nie damska sprawa, mówi, stać przy piecu. Czas leci, niecarszarnia, iż z niej brać.

Spoglądałam na Michała. Ten niemal niewidocznie wzruszył ramionami.

Panie Aniszewski, pokażę panu pokój powiedziałam, gdy kolacja się skończyła. Tam jest osobny bok i telewizor.

Teść przeszedł za mną do izby gości, obejrzał się i postawił kufr przy łóżku.

Dobrze u was rzekł, powiedział ręką po oparcie wozu. Zajęte. Domowe.

Dziękuję poczułam, iż napięcie trochę ulga. jeżeli czegoś potrzebuje pan, proszę mówić.

Rankiem zbudzono mnie od dźwięków na kuchni. Godzina wskazywała osiem rano. Michał jeszcze spał. Nałożyłam piżamę i wyszłam zobaczyć.

Na kuchni rzucił się kufr. Na piecu kipiał czajnik, a teść, ubrany w sportowy kit, tnął chleb.

Rano rzekł, patrząc na mnie. Przepraszam, jeżeli zbudziłem. Przyzwyczajenie się rano leń z armii.
Nic złego poszłam do lodówki. Skończę przygotować śniadanie.
Nie trzeba, zrobiłem sobie bagietkę rzekł, stawiając na stół. A wraz z Michałem, jeszcze wcześnie.

Zaskoczyłam się, jak teść starannie czyszczył krostki ze stołu, mył nożyk i filiżankę.

Na jogę rzekł, kierując się do drzwi. Do parku wasz, obok. Wrócę za pół godziny.

Gdy Józef Aniszewski zniknął za drzwiami, zadzwoniłam do swojej kuzynki Nataszy.

Cześć, ty nie uwierzysz! Do nas tata wjechał. Tak, ten. Ale coś mu się zmieniło. Grzeczny, spokojny. choćby naczynia ubrał!
Nie potwierdzisz roześmiała się Natasza. Może to jego klon? Pamiętaj, jak na ślubie się wyżywiał? A jak cię nazwał, gdy im powiedziałaś, iż apartament bez pomocy dawaliście przez kredyt?
Pamiętam westchnęłam. Ale ludzie się zmieniają, chyba.
Albo oszukują. Uważaj, kuzynko.

Wieczorem Michał zostawił w pracy, a ja pozostałam z testem na własnych. Gotowałam kolację, czując jego wzrok na sobie.

Czy mogę ci pomóc? niespodziewanie zapytał Józef Aniszewski.
Tak, może plackie dla salatu wręczyła mu chleb.

Pewien czas pracowaliśmy w ciszy. Potem teść zakaszał.

Zuzano, chciałbym się usprawiedliwić.
Zacisnęłam zęby.
Za co?
Za wszystko. Za ślub, za niegrzecość, za to, iż nie walczyłem z wami. Było źle.

Ostrożnie odłożyłam serwer i spojrzałam na niego.

Co się stało, panie Aniszewski? Dlaczego wskoczył…
Infarkt uśmiechnął się gorzko. Szczytujesz, kiedy leżysz pod kroplówki i nie wiesz, czy przeżyjesz noc, wszystko inaczej wygląda. Zrozumiałem, iż sam jestem. Syn nie rozmawia, żona… wzruszył ramionami. Z Nataszą jesteśmy obcy ludzie. A mogłem babeczkę pobawiać, gdybym nie był taki upierdliwy.

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Tego nowego, otwartego Józefa Aniszewskiego nie podoba się na potworny tester, którego znałam wcześniej.

Wszyscy popełniają błędy powiedziała w końcu. Główne, iż je poznają w czasie.
Może nie na czas, ale poznali odłożył nożyk. I znałeś, co najbardziej bolało? Natasza. Myślałem, iż ją kocham, starą. A oказалось, iż jedynie moją emeryturę i apartament. Jak tylko zachorowałem, zaczęła dokumenty rozsyłać, darowizny. Potem przypadkiem usłyszałem, jak robi przez telefon, iż stary długo nie przeżyje. Wyobraź sobie?

Nadzieci. Natasza, zielona blondynka z kolkach pięćdziesiąt, zawsze przychodziła mi do głowy.

A co teraz z tym apartamentem?
Nic prychnął teść. Nie całkiem oszołomiony. Dokumenty nie podpisałem. Zaglądał Nataszy, iż ją do syna na czas, a sam chcę się rozejrzeć, jak się sam czuje. jeżeli się przejawi wrócę. A nie rozwiódę się na starości.

Drzwi treszczając przybrał Michał. Widząc mnie i ojca, rozmawiających na kuchni, zamarł w progu.
Wszystko w porządku? ostrożnie zapytał.
Wszystko dobrze, synku Józef Aniszewski walnął go w plecy. Z twoją żoną orkestrą. Dobra to do ciebie.

Wieczorem teść opowiedział Michałowi to samo, co mnie. Ścisnął usługiwał, marszcząc brwi, ale nic nie mówił. Po kolacji odciągnął mnie do sypialni.
Czy mu wierzysz? zapytał niepewnie.
Nie wiem szczero odpowiedziałam. Ale wydaje się szczerze. I masz wiedzieć Nataszę o wile pozytywnej.
Tak pokręcił głową. Zawsze mówiłem, iż ją do niego jak porywcza zaczepiła. Mała, efektowna i niemniej z małżonkiem na emerytaka.
Później niech spokojnie poogląda, jak sobie rozwiązuje sprawy postanowiła. W końcu, to twój ojciec.

Dni mijały za dnia, a Józef Aniszewski stopniowo stawał się częścią naszego domu. Wstawał wcześnie, robił rozgrzewkę, robił sobie śniadanie i obijał się do parku. Dni pomagał coś skorygował, furty w łazienku zawieszki. Wieczorami często siedzieliśmy w trójkę, oglądaliśmy telewizor lub rozmawialiśmy.

Jednego dnia przypadkowo usłyszałam rozmowę męża z ojcem.
Papusiu, nie rozumiem, dlaczego wcześniej tak sceptycznie do Zuzanny reagowałeś? zapytał Michał. Zawsze była taka samą.
Powiem tobie, synku głos Józefa Aniszewskiego brzmiał winowo. Bałem się. Bałem się, iż cię odejmie mi. Że przestaniesz być moim synem. Egoizm, oczywiście. Dopiero, kiedy sam się znalazł w samotności, zrozumiałem, jak było źle.

Powymykałam, słuchając tej rozmowy. Pamiętałam swoję babkę, która kiedyś mawiała: Ludzie nie są zła, córeczko. Po prostu są ranni i przestraszeni.

W niedzielę na kolację przyszła Natasza z mężem. Widząc, jak Józef Aniszewski pomagał mi nakładać, zrobiła szeroko oczy.
Tak, ja też początkowo nie wierzyłam szepnęła mi. Ale naprawdę się przewrócił.

Po kolacji, kiedy mężczyźni wychodzą oglądać piłkę, Natasza zabrała mnie na bok.
A nie myślisz, iż coś planuje? Apartament wasz chce, czy coś innego?
Myślę, iż nie pokręciłam głową. Ma swój trzykomnatowy. I emerytura dobra, wojskowa.
No, zwróć uwagę nieufnie powiedziała. Tak dziwnie to leci.

Po dwóch tygodniach od przyjazdu Józefa Aniszewskiego zadzwonili door. Otworzyłam drzwi i ujrzałam kobietę z pięćdziesiąt, zgrabnie ubraną, z ostrym makijażem.
Gdzie mój małżonek? bez wstępów zapytała.
Musi być Natasza? przypuszczenie zrobiłam. Proszę, Józef Aniszewski doma.

Natasza przeszła do apartamentu, stre斯基 w wysokich butach.
Kolia! zawołała, widząc męża, wychodząc z izby. Kończ, iż cię szukałam! Tyle się boleściowałam!
Naprawdę? suchy zapytał Józef Aniszewski. Myślałem, iż była zadowolona, iż się od niego uwolniła.
Jak ty możesz tak mówić! prychnęła Natasza, machnęła ręką. Wszystkich zawołałam! choćby do policji chciałam się zwrócić!
Nie dało się oszufladkować, Nataszo. Wiem, iż sprawdziłaś, czy książka oszczędnościowa cały, czy zamki w apartamencie wymienione i czy dokumenty nie zniknęły.

Natasza ustała.
Ja… ja po prostu się martwiłam o nasze majątek.
O mój majątek, chcesz powiedzieć poprawił ją Józef Aniszewski. No cóż, porozmawiajmy z białego. I z tego, iż stary długo nie przeżyje, i o plany sprzedaży mojego apartamentu.

Zmieniła minę.
To niefakt! Złe się wszystko zrozumiało!
Wszystko dobrze zrozumiałem prostował się Józef Aniszewski. I wiesz co? wyprostował się cały. Podaję na rozewrze. Możesz zabierać swoje rzeczy i drobiazgi, które mi prezentowałaś. Resztę moje.
Jak śmiesz! zakrzyknęła Natasza. Po wszystkim, co dla ciebie czyniłam!
A co dla mnie czyniłaś, Nataszo? zmęczony zapytał Józef Aniszewski. Gotowała? Nie. Dwuminutowo opiekowała, gdy się czułeś z tego? Też nie. Kochała? Oczywiście, nie.

Natasza spojrzała na mnie, stojąc cicho w cieniu.
A, rozumiem już! To wszystko ona! Zaszłeś cię pod świat! Postanowiła przez starego!

Nie mów głupot przerwał jej Józef Aniszewski. Zuzanna jest szczęśliwa z moim synem. I wiesz co, dopiero tej nocy zrozumiałem, dlaczego. Bo ją kocha. Nie jego pieniądze, nie jego perspektywy, tylko jego samego. Czego nigdy nie czułaś do mnie.

Zrozumiawszy, iż przegrała, gwałtownie się obróciła i wyszła z apartamentu, walcząc drzwi, iż rozbębnotała się lampka.
Przepraszam za tę scenę Józef Aniszewski winił mnie. Mam nadzieję, iż to nasza ostatnia spotkanie z Nataszą.
Wszystko w porządku delikatnie uśmiechnęłam się. Chcesz kawy?

Wieczorem, gdy przybrał Michał, opowiedział mu o wizycie Nataszy.
Czy to rozwiązało? zapytał ojca. Czy naprawdę podasz do sądu?
Tak kiwnął głową Józef Aniszewski. Miało mi być głupie w starej wieku. Przeżyję sam, spokojnie.
Możesz zejść z nami, zasugerowała, do własnego zdziwienia.
Dzięki, córeczko wzruszył się teswiada. Ale nie chcę was przeszkadzać. Miejcacy waszy własny życ. Wrócę do własnego apartamentu. Ale przyjedę w wizytę, jeżeli pozwolicie.
Jasne, pozwolimy Michał objął go ramieniem. Zawsze mile widziany w naszym domu.

Po tygodniu Józef Aniszewski zebrał swój kufr. Na progu objął syna, potem zwrócił się do mnie.
Dziekuje ci powiedział cicho. Że przyjęłaś mnie, niezależnie od przeszłości. Że dała szansę poprawi. Nauczyłem się bardzo od ciebie i Michała.
Co? zdziwiłam się.
Jak powinna wyglądać prawdziwa rodzina. Bez maskarady, bez avarice. Gdy ludzie po prostu kochają się wzajemnie.

Gdy drzwi za testem zamknęły się, przybrałam męża.
Kto by pomyślał, iż wszystko tak da się zamatchować powiedziałam.
Jasne Michał poczęstował mnie w główkę. Czas leci, by ludziom dowiedzieć, co dla nich istotne.

Wieczorem zadzwonił telefon. Michał podniósł go, odsłuchał i przełożył mi.
To tata powiedział.

Zuzanna głos Józefa Aniszewskiego brzmiał wzruszając. Chciałbym powiedzieć… Jestem dumny, iż mój syn ma taką żonę. I… jeżeli wypadnie, iż was dzieci… byłbym szczęśliwy stawiać dziadka.

Przybrałam się z Michałem i uśmiechnęłam.
Oto właśnie, iż mamy zamiar powiedzieć… Kiedyś około siedmiu miesięcy stawisz się dziadka.

Zamknęła się cisza na linii, a potem rozległ się radosny wykrzyknik.
Naprawdę? Chłopiec czy dziewczynka?
Jeszcze nie wiemy śmiało się. Ale gdy się dowiemy, byłembrnij jesteś pierwszym, komu powiemy.

Odkładając telefon, przybrałam się do męża.
Więc jesteś szczęśliwa, iż tata przybrał nas powiedziała.
I ja Michał delikatnie pogłaskał jeszcze płaski brzuch. Nasz maluszek będzie miał szczęście z dziadkiem. Nie u wszystkich dzieci jest dziadek, który zmienił życie w siedemdziesiąt lat.

Za oknem zaczynał się deszcz, ale w apartamencie był ciepło i urocze. Czas przynosi niespodziewane zakręty, przynosi kufram problemy. Ale częściej daje szansę wszystkiego naprawić. Główne, iż nie przebrać tą szansę.

Idź do oryginalnego materiału