Nie jestem twoją krewną, i to wszystko

newsempire24.com 1 dzień temu

**Nie jestem dla ciebie rodziną, i już**

– Po co się wtrącasz w nie swoje sprawy? – krzyczała Kinga, wymachując rękami. – To moja córka, nie twoja!

– Chciałam tylko pomóc – cicho odpowiedziała Agata, trzymając patelnię w dłoniach. – Julka ma gorączkę, jest bardzo źle…

– Pomóc! – przedrzeźniła Kinga. – Chcesz pokazać, jaka to z ciebie wspaniała macocha, co? Żeby tatuś się rozczulił?

– Kinga, przestań – wtrącił się Marek, ale córka choćby na niego nie spojrzała.

– A ty się nie odzywaj! Zawsze ją bronisz! – Wskazała palcem na Agatę. – Nie jestem dla ciebie rodziną, i już! Wymieniłeś własną córkę na tę… na tę…

Kinga nie dokończyła, odwróciła się i wybiegła z kuchni. Drzwi do jej pokoju trzasnęły tak głośno, iż zatrzęsły się szyby w kredensie.

Agata odstawiła patelnię na stół i opadła na krzesło. Drżały jej dłonie, a w oczach szkliły się łzy.

– Nie przejmuj się – Marek podszedł do żony i położył rękę na jej ramieniu. – Jest zdenerwowana, bo nie dostała się na studia za darmo. Teraz wszyscy są winni.

– Marek, ma rację – szepnęła Agata. – Naprawdę nie jestem dla niej rodziną. I nigdy nie będę.

– Nie mów takich głupot. Czas wszystko ułoży.

Agata gorzko się uśmiechnęła. Czas. Byli małżeństwem już cztery lata, a relacje z Kingą tylko się pogarszały. Na początku dziewczyna była po prostu zimna i zdystansowana. Później zaczęły się złośliwe uwagi. Teraz była już otwarta wojna.

– Może nie powinnam była proponować zapłacenia za jej studia? – zapytała Agata.

– Dlaczego? Chciałaś dobrze.

– Ale ona odebrała to jako próbę kupienia jej.

Marek westchnął i usiadł obok żony.

– Aga, wiem, iż ci ciężko. Ale Kinga straciła matkę, gdy miała czternaście lat. Boi się, iż ktoś zajmie jej miejsce.

– Ja choćby nie próbuję być jej matką. Chcę tylko, żebyśmy żyli w spokoju.

– Wiem. I kiedyś to zrozumie.

Agata skinęła głową, ale w głębi duszy wątpiła. Każdy dzień w tym domu był próbą. Kinga celowo szukała pretekstów do awantur – jedzenie było źle przyprawione, rzeczy stały nie tam, gdzie powinny, rozmowy przez telefon za głośne.

Z pokoju Kingi dobiegała głośna muzyka. Sąsiedzi już nie raz się skarżyli, ale dziewczyna ignorowała uwagi.

– Idź, powiedz jej, żeby przyciszyła – poprosiła Agata.

– Powiedz sama. Musicie się nauczyć rozmawiać.

– Serio, po tym, co przed chwilą się stało?

– Właśnie dlatego. Nie można pozwolić, żeby konflikt narastał.

Agata niechętnie wstała i podeszła do drzwi pasierbicy. Zapukała.

– Kinga, mogę wejść?

Muzyka stała się jeszcze głośniejsza. Agata zapukała mocniej.

– Kingo, musimy porozmawiać.

Drzwi otwarły się gwałtownie. W progu stała dziewczyna z zaczerwienionymi od płaczu oczami.

– Czego chcesz?

– Zrób ciszej, proszę. Sąsiedzi narzekają.

– Mam ich gdzieś!

– Kinga, wiem, iż jest ci źle…

– Nic nie wiesz! – wybuchnęła. – Myślisz, iż jak rzucisz parę groszy, to będę cię kochać? Nigdy!

– Nie oczekuję, iż mnie pokochasz. Chcę tylko, żebyśmy przestali się kłócić.

– Nie chcesz kłótni? To wyprowadź się. To nasz dom. Mój i taty. Ty tu jesteś obca.

Słowa zabolały Agatę. Próbowała zachować spokój.

– Kinga, twój ojciec mnie kocha. Ja też go kocham. Jesteśmy rodziną.

– Nie! – krzyknęła dziewczyna. – Ja i tata jesteśmy rodziną! A ty tylko tu mieszkasz! Myślisz, iż nie wiem, iż wyszłaś za niego dla mieszkania?

Agata zbladła.

– Kto ci tak powiedział?

– Babcia. Mama mamy. Mówi, iż jesteś myśliwą na cudze mienie. Że celowo się do taty zbliżyłaś, jak się dowiedziałaś, iż jest wdowcem z kawalerką.

– To nieprawda…

– Prawda! – Kinga podeszła bliżej, oczy błyszczały złością. – Miałaś czterdzieści lat, mieszkałaś w komunalnym, a tu taka okazja – facet z trzypokojowym! No pewnie, iż za niego wyskoczyłaś!

Każde słowo było jak policzek. Agata czuła, jak płoną jej policzki.

– Kocham twojego ojca…

– No jasne. Kochasz jego mieszkanie i wypłatę. A jego samego tylko tolerujesz.

– Dosyć! – nie wytrzymała Agata. – Nie masz prawa tak mówić!

– Mam! To mój dom! A ty tu jesteś nikim!

Kinga zatrzasnęła drzwi przed nosiem macochy. Muzyka rozpętała się jeszcze głośniej.

Agata stała na korytarzu, drżąc z gniewu i żalu. Słowa Kingy trafiły w najczulszy punkt. Tak, poznała Marka, gdy miała czterdzieści lat. Tak, mieszkała w przepełnionej klitce i marzyła o swoim miejscu. Ale wyszła za niego z miłości, nie dla pieniędzy.

Marek znalazł ją w łazience, gdzie próbowała się uspokoić.

– Co się stało? Kinga drze się jak opętana.

– Powiedziała, iż wyszłam za ciebie dla mieszkania.

Marek zmarszczył brwi.

– Skąd ona to wzięła?

– Od twojej byłej teściowej. Okazuje się, iż Nina ją tym karmi.

– Rozumiem – zacisnął pięści. – Nina nigdy mnie nie lubiła. A jak wziąłem ślub z tobą, to w ogóle ją zatkało.

– Marek, może naprawdę powinnam wyjechać? – spytała cicho. – Widzisz, jak Kinga cierpi. Nie chcę niszczyć waszej relacji.

– Nigdzie nie jedziesz – twardo powiedział. – Jesteś moją żoną. A jeżeli ktoś ma z tego problem, to jego sprawa.

– Ale Kinga…

– Kinga musi zrozumieć, iż świat nie kręci się wokół niej. Że ludzie mają prawo do szczęścia.

Agata przytuliła się do męża. W jego ramionach zawsze czuła się bezpieczna. Ale gdy zostawała sama z Kingą, problemy wracały.

Następnego dnia dziewczyna demonstracyjnie nie przyszła na śniadanie. Potem trzasnęła drzwiami, wychodząc na uczelnię. Agata odetchnęła z ulgą – kilka godzin spokoju.

Posprzątała, ugotowała obiad i usiadła do maszynyZ czasem Kinga zaczęła spoglądać na Agatę z mniejszą wrogością, a pewnego wieczoru nieoczekiwanie zapytała, czy pomoże jej wybrać prezent dla ojca na urodziny.

Idź do oryginalnego materiału