Mamo, a co jeżeli babcia odejdzie i się zgubi? Wszyscy będziemy szczęśliwsi!

newsempire24.com 5 dni temu

— Mamo, a może niech babcia wyjdzie i się zgubi? Wszystkim będzie lepiej — wyzywająco powiedziała Ania.

— Aniu, nie zapomnij zamknąć drzwi — zmęczonym głosem odpowiedziała mama, wstając od stołu.

— Mamo, ile można? Będziesz mi to przypominać do końca życia? — obrażonym tonem odparła piętnastoletnia Ania.

— Nie do końca życia, tylko dopóki z nami mieszka. jeżeli wyjdzie na ulicę, to się zgubi i…

— I umrze pod płotem, a my będziemy żyć z poczuciem winy… Mamo, a może i dobrze? — rzuciła wyzywająco Ania.

— Co dobrze? — nie zrozumiała mama.

— Niech wyjdzie i się zgubi. Sama mówiłaś, iż masz już dość z nią zabawy.

— Jak możesz? To moja teściowa, nie krew, ale dla ciebie to przecież babcia.

— Babcia? — Ania zmrużyła oczy, jak zawsze, gdy zaczynała się złościć. — A gdzie ona była, gdy jej synek nas zostawił? Gdy odmawiała opieki nade mną? Nad własną wnuczką? Nie żałowała cię, gdy harowałaś za grosze… A jeszcze cię obwiniała, iż mąż odszedł…

— Natychmiast przestań! — krzyknęła mama. — Żałuję, iż ci to wszystko opowiedziałam. — Westchnęła. — Źle cię wychowałam, skoro nie masz litości dla bliźniego, dla rodziny. Boję się. Gdy się zestarzeję, też mnie tak potraktujesz? Co się z tobą dzieje? Zawsze byłaś dobrą dziewczynką. Nie mogłaś przejść obok porzuconego kotka czy szczeniaka, od razu niosłaś go do domu. A babcia to nie piesek… — Mama potrząsnęła zmęczoną głową. — Ona już jest wystarczająco ukarana. Twój ojciec odrzucił nie tylko nas, ale i ją.

— Mamo, idź do pracy, bo się spóźnisz. Obiecuję, iż zamknę drzwi — powiedziała Ania, patrząc na mamę z wyrzutem.

— Dobrze, bo jeszcze sobie nawymyślamy… — Ale mama nie ruszyła się z miejsca.

— Mamo, wybacz, ale boli cię patrzeć. Same kości. Masz dopiero czterdzieści lat, a chodzisz zgarbiona jak staruszka, ledwo nogi za sobą ciągniesz. Wiecznie zmęczona. Czemu tak na mnie patrzysz? Kto ci powie prawdę, jeżeli nie własna córka? — Ania nie zauważyła, iż znów podniosła głos.

— Dziękuję. Pilnuj, żeby nie włączała gazu ani wody w łazience.

— Właśnie, o to mi chodzi. Siedzimy z nią jak przykute. Żadnego życia. Mamo, może oddajmy ją do domu opieki? Tam będzie pod stałą kontrolą. Ona i tak już nic nie rozumie…

— Znowu zaczynasz? — przerwała jej mama.

— Wszystkim będzie lepiej, przede wszystkim jej — ciągnęła Ania, nie zauważając rosnącej irytacji matki.

— Nie chcę cię więcej słuchać. Nigdzie jej nie oddam. Ile jej zostało? Niech zostanie w domu…

— Ona nas jeszcze przeżyje. Idź do pracy. Ja nigdzie nie wyjdę, zamknę drzwi, obiecuję — powtórzyła złośliwie Ania.

— Wybacz. Zrzuciłam na ciebie za dużo… Wszyscy się bawią, a ty pilnujesz babci.

Rozmawiały, nie zwracając uwagi na otwarte drzwi do pokoju babci. Ona oczywiście wszystko słyszała, ale pewnie nie rozumiała, a za chwilę i tak by zapomniała.

Mama wyszła do pracy, a Ania zajrzała do swojego dawnego pokoju, w którym teraz mieszkała babcia.

— Babciu, chcesz coś? — zapytała.

Wzrok babci nie wyrażał niczego.

— Chodź, dam ci cukierka — pomogła babci wstać i zaprowadziła ją do kuchni.

— A ty kto? — Babcia wpatrywała się w Anię pustym spojrzeniem.

— Pij herbatę. — Ania westchnęła i położyła przed babcią cukierka.

Babcia uwielbiała słodycze. Z mamą chowały przed nią cukierki, wydzielając po jednym do herbaty. Ania obserwowała, jak babcia rozwinęła kolorowy papierek. Przez przerzedzone siwe włosy prześwitywała blada skóra głowy. Ania odwróciła wzrok.

Kiedyś babcia farbowała i układała włosy w puszystą fryzurę. Malowała usta jaskrawą pomadą, rysowała łukowate brwi. Ania pamiętała słodkawy zapach jej perfum. Mężczyźni zawsze się za nią oglądali, dopóki nie straciła rozumu.

Ania nie potrafiła zrozumieć, co czuje do babci: litość, żal, niechęć? Krótki dzwonek do drzwi wyrwał ją z rozmyślań.

— Pewnie mama coś zapomniała — pomyślała, idąc otworzyć.

Ale w drzwiach stał jej przyjaciel, starszy kolega z liceum, Kacper. Mama nie pochwalała ich znajomości, więc przychodził, gdy jej nie było.

— Cześć. Co tak wcześnie? Mama dopiero co wyszła — szepnęła Ania.

— Wiem. Nie zauważyła mnie.

— Danusiu! — dobiegł z kuchni głos babci.

— A kim jest Danusia? — spytał Kacper.

— Tak nazywa mamę i uważa ją za swoją córkę. Zaraz ją odprowadzę do pokoju. Idź do łazienki i siedź cicho. Dziś ma moment jasności — pchnęła Kacpra w stronę drzwi.

— Nikogo tam nie ma. — Ania weszła do kuchni i zobaczyła pustą filiżankę oraz papierek na stole.

— Chcę herbaty — powiedziała babcia.

— Ale… — Ania zrozumiała bezsens tłumaczeń.

Babcia gwałtownie zapominała, zwłaszcza to, co zdarzyło się przed chwilą. Za to pamiętała dawne czasy. Często się myliła, nie poznawała ich z mamą. Ale czasem, choć rzadko, przychodziły chwile przytomności.

Ania nie wiedziała, czy babcia udaje, by dostać kolejnego cukierka, czy naprawdę zapomniała, iż właśnie piła herbatę. Któż to odgadnie? Westchnęła, znów postawiła przed nią filiżankę i położyła kolejnego cukierka.

Babcia długo rozwijPo tym wszystkim Ania zrozumiała, iż czasem najtrudniejsze próby uczą nas największego współczucia, a miłość to nie tylko słowa, ale cierpliwość i odpowiedzialność za tych, którzy już nie potrafią zadbać o siebie.

Idź do oryginalnego materiału