Telefon zadzwonił w jej dłoni. Dziękuję, Jureczku! Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła pojawiło się powiadomienie.
Ekran mignął przed oczami Elżbiety. Nadawcą była jakaś Marysia. Wiadomość kończyła się różowym serduszkiem, jak mały buziak.
Elżbieta zdrętwiała. Marysia? Jureczek? Mogłaby pomyśleć, iż to jakaś daleka krewna lub koleżanka z pracy, gdyby nie jeden szczegół mąż nigdy nie wspominał o żadnej Marysi. A może specjalnie to ukrywał?
Podniosła wzrok gwałtownie. Najpierw musiała poznać prawdę, nie wyciągać pochopnych wniosków. Ale serce ścisnęła zazdrość.
Kto to Marysia? spytała, starając się opanować drżenie głosu.
Jan, który spokojnie popijał kawę, zmrużył oczy.
Co?
Marysia powtórzyła, wskazując na telefon. Kto to jest?
Spojrzał na ekran, a w jego oczach przemknął ledwo dostrzegalny niepokój. Wzruszył ramionami.
To To Marzena.
Elżbieta zlodowaciała.
Jaka Marzena?
No Moja była. Nic między nami nie ma.
Odłożyła telefon na stół i skrzyżowała ramiona.
Była nazywa cię Jureczkiem i dziękuje z serduszkami? To dla ciebie normalne?
Jan znów wzruszył ramionami, jakby to była błahostka.
Tak. Pożyczyłem jej trochę pieniędzy. Poprosiła, więc dałem.
Elżbieta poczuła, jak krew napływa jej do twarzy.
Dałeś pieniądze byłej?!
No i co z tego?
Co z tego?! parsknęła. Poważnie? Uważasz, iż to w porządku brać nasze wspólne oszczędności i oddawać jakiejś Marysi?
W końcu spojrzał na nią poważnie.
Elżbieto, robisz z igły widły. Znamy się od zawsze. Dlaczego nie miałbym jej pomóc?
Roześmiała się, ale w jej śmiechu nie było radości.
Jesteś żonaty, Janie. Ze mną! A jednak biegasz za nią, z którą byłeś wcześniej.
Westchnął zirytowany, jakby tłumaczył coś oczywistego dziecku.
Nie rozstaliśmy się w gniewie. To nie jest dla mnie obca osoba.
A ja jestem obca?
Jan zamilkł. Elżbieta pokręciła głową i ciężko westchnęła.
Od jak dawna to trwa?
Co konkretnie?
Wasza piękna przyjaźń.
Spuścił wzrok.
Zawsze utrzymywaliśmy kontakt. Jeszcze przed tobą. Po prostu ci nie mówiłem. Nie chciałem, żebyś się denerwowała.
Elżbieta poczuła, jak całe jej ciało ogarnia gniew.
Czyli przez dwa lata mnie okłamywałeś?
Nie okłamywałem! Po prostu nie było potrzeby ci mówić. Nie zdradzam cię. O co ci chodzi?
Wzięła głęboki oddech, starając się nie krzyczeć.
Ile razy już jej pomogłeś?
Czasami. Drobiazgi. Naprawiłem jej komputer, pomogłem z telefonem.
Więc mój mąż biega za inną kobietą jak hydraulik?
Co ty wygadujesz?! wybuchnął. Pomogłem jej, pożyczyłem pieniądze! To zbrodnia?! Tobie też bym pomógł!
Elżbieta spojrzała na niego chłodno.
jeżeli ty nie widzisz w tym nic złego, to znaczy, iż mamy zupełnie różne wyobrażenia o tym, czym jest małżeństwo.
Odwróciła się i wyszła z kuchni. Nie chciała teraz patrzeć na jego twarz.
Ten dzień minął jak sen. Gniew, ból, chaos. Próbowała myśleć logicznie, ale w głowie kołatało tylko jedno pytanie: Jak mogłam tego nie zauważyć?
Jan nie wydawał się winny. Teraz już nie ukrywał, iż rozmawia z Marzeną, ale udawał, iż to zupełnie normalne.
W ciągu kolejnych dwóch tygodni wszystko stało się jasne. Mąż coraz częściej spóźniał się z pracy. Co kilka dni Marzena miała nowy problem do natychmiastowego rozwiązania.
Idę dziś do Marzeny oznajmił obojętnie przy kolacji. Zepsuła się jej pralka.
Elżbieta odłożyła widelec i spojrzała mu prosto w oczy.
Nie ma innych hydraulików w mieście?
No co, tak ciężko komuś pomóc?
Dla ciebie nie. Dla mnie tak.
Znowu to samo! Zawsze musi być drama?
Tak, znowu odparła stanowczo. Bo twoja była ciągle potrzebuje pomocy. Przynajmniej nie macie razem dzieci.
Jan westchnął, ale kontynuował jedzenie.
Gdyby to była sąsiadka albo moja matka, też byś tak reagowała?
Różnica jest taka, iż inni nie wzywaliby cię codziennie.
Elżbieto powiedział zmęczonym głosem. Zachowujesz się, jakbym ją zdradzał.
Nie wiem, czy zdradzasz, ale to nie jest normalne. I mnie to rani.
Uśmiechnął się kpiąco.
Nie ufasz mi.
A dałeś mi powód, żebym ufała?
Zapadła cisza.
Trzy dni później Marzena znów dała o sobie znać.
Dzwoniła Marzena oznajmił obojętnie. Kupuje lodówkę, ale nie ma jak jej przetransportować.
Elżbieta odwróciła się powoli.
Więc teraz rzucisz wszystko i pojedziesz jej wozić lodówkę?
Co w tym złego?
Janie, naprawdę nie widzisz problemu?
Ja widzę, iż robisz aferę z niczego.
Nie ja robię cyrk, tylko ty. I nie chcę w nim uczestniczyć. jeżeli tak bardzo chcesz pomagać Marzenie, możesz się od razu do niej wprowadzić. Zaoszczędzisz na benzynie.
Mówisz poważnie?
Absolutnie.
Wyrzucasz mnie z domu?
Nie, Janie. Daję ci wybór. Albo jesteś w naszej rodzinie, albo idziesz swoją drogą. Nie chcę cię tu dłużej.
Wyszła. Nie chciała dać się wciągnąć w jego manipulacje. Może myślał, iż będzie łatwiej, jeżeli otwarcie powie, gdzie idzie. Ale dla Elżbiety to nie była szczerość tylko zdrada.
Minęły dwadzieścia cztery godziny od ich ostatniej kłótni. Elżbieta stała w kuchni i wpatrywała się w telefon. Jan nie dzwonił, nie pisał. Po prostu wyszedł.
Po dziesięciu dniach ciszy zrozumiała, iż czasem rozstanie to nie strata, ale lekcja, która uczy, by już nigdy nie godzić się na mniej, niż się zasługuje.


![Dzień Kultur Europejskich w Starym Ogólniaku. Młodzież zaprezentowała różne kraje [zdjęcia]](https://tkn24.pl/wp-content/uploads/2025/11/Dzien-Kultur-Europejskich-w-Starym-Ogolniaku.-Mlodziez-zaprezentowala-rozne-kraje-11.jpg)










