Kiedy w rodzinie konflikt, dom traci radość

twojacena.pl 3 godzin temu

**Dziś opowiem o trudnych rodzinnych historiach moich przyjaciółek. Każda z nich nosiła w sercu blizny po domowych burzach.**

*”Nienawidzę go! To nie mój ojciec! Niech się wynosi. Poradzimy bez niego”* Kasia wściekała się na swojego ojczyma. Ja nie rozumiałem tego konfliktu. Dlaczego nie żyć w zgodzie? Nie zdawałem sobie sprawy, jakie emocje kotłowały się w tym domu.

Kasia miała młodszą siostrę, Olę córkę jej matki i ojczyma. Wydawało mi się, iż ojczym traktował je jednakowo. Ale to tylko pozory. Kasia nigdy nie spieszyła się po szkole do domu. Kalkulowała, czy jej „wróg numer jeden” już wyszedł do pracy. jeżeli jednak się pomyliła i ojczym był w domu, wpadała w furię.

*”Ten jest w domu! Tomek, zostań u mnie w pokoju”* szeptała, zamykając się demonstracyjnie w łazience. Dopiero gdy słyszała trzaśnięcie drzwi, wychodziła z ukrycia z ulgą.
*”Wreszcie poszedł! Masz szczęście, iż masz prawdziwego ojca. A ja się tu męczę”* wzdychała ciężko, ciągnąc mnie do kuchni na obiad.

Jej matka była wzorową gospodynią. Jedzenie w ich domu było świętością śniadanie, obiad, podwieczorek, kolacja wszystko punktualnie, z dbałością o kalorie. Zawsze, gdy wpadałem do Kasi, na stole stało coś ciepłego. Garnki przykryte ścierką czekały na domowników.

Kasia nienawidziła Oli, młodszej o dziesięć lat. Dokuczała jej, wyśmiewała się, choćby biła. Dopiero z czasem siostry stały się nierozłączne.

Kasia wyszła za mąż, urodziła córkę. Później cała rodzina (oprócz ojczyma) wyjechała na stałe do Niemiec. Po latach urodziła drugie dziecko. Ola została starą panną, ale pomagała siostrze w wychowaniu dzieci. Za granicą ich więź się wzmocniła.

Kasia pisała do biologicznego ojca aż do jego śmierci. Miał nową żonę, ale ona była jego jedyną córką.

Ja dorastałem w pełnej rodzinie, ale większość moich koleżanek pochodziła z rozbitych domów. Wtedy nie rozumiałem ich bólu.

U Asi matka i ojczym byli pijakami. Wstydziła się ich, nigdy nie zapraszała nikogo do domu. Ale gdy skończyła piętnaście lat, przestała się bać.

*”Tomek, zapraszam cię na urodziny!”* powiedziała pewnego dnia.
*”Do twojego domu? Ale… twój ojczym nie wyrzuci mnie?”*
*”Niech spróbuje! Mama dała mi adres mojego prawdziwego ojca. Teraz on mnie chroni”* mówiła z dumą.

W dzień imprezy stół nakryty był wytartą ceratą. Na środku stała miska bigosu, chleb na talerzu i oranżada w szklankach. Na wierzchu leżały kruche rogaliki. Asia promieniała, choć dla mnie to był skromny poczęstunek.

Jej rodzice stali nieruchomo, obserwując nas. W kącie leżała babcia Asi:
*”Zosiu, nie pij, bo znów zapomnisz o mnie!”*
*”Babciu, mama nie pije. Tylko oranżada”* odparła zawstydzona Asia.

Wkrótce Asia straciła matkę, ojczyma i babcię w ciągu roku. Została sama. Kilka lat później „pocieszał” ją mój były mąż… ale i ten związek się rozpadł.

Inna przyjaciółka, Ania, mieszkała tylko ze starszą siostrą Martą. Ich matka odwiedzała je raz w tygodniu z zakupami. Urodziła Anię z pierwszym mężem, a Martę z drugim ale wróciła do pierwszego. Zazdrościłem Ani tej wolności.

Wyszła za mąż, urodziła córkę. Gdy męża wsadzili do więzienia zaczęła pić. Martwa leżała w mieszkaniu, gdy znalazła ją Marta. Miała 42 lata.

Kolejna, Ewa, była nową w naszej klasie. Piękna, z nienaganną figurą. Wszyscy chłopcy za nią wzdychali, ale jej serce należało do Darka. Gdy poszedł do wojska, Ewa nie czekała urodziła syna nie wiadomo od kogo.

Gdy Darek wrócił, wybaczył jej, ale ona odmówiła:
*”Będziesz mi tym dzieckiem wypominał. Wolę być sama”*.

Później wyszła za wieśniaka i wyprowadziła się na wieś.

**Wniosek? Rodzinne rany goją się latami. Niektóre nigdy nie znikają. Dziś rozumiem, jak ważne jest, by nie powielać błędów rodziców.**

Idź do oryginalnego materiału