Kazuj swojej matce, co i jak robić, a ja – twoja żona – sama sobie poradzę, zwłaszcza w swoim domu!

przytulnosc.pl 3 dni temu

Olga stała w kuchni i kroiła warzywa na obiad, starając się skoncentrować na krojeniu, żeby nie słyszeć kroków Aleksandra, który chodził tam i z powrotem po mieszkaniu. Znów niezadowolony.

To stało się już zwyczajem: wracał z pracy, a po pół godzinie zaczynały się codzienne narzekania. Tym razem Olga wiedziała, w czym sprawa. Rano dzwoniła do niej Galina Wasiliewna, jego matka, moja ukochana teściowa, i coś cicho szepczała synowi przez telefon, po czym Aleksander marszczył brwi i stawał się milczący. Dziś będzie znowu to samo.

— Olgo, — zaczął z progu kuchni, — pomyślałem… Musimy poukładać porządek w mieszkaniu.

Ona zgrzytała zębami, starając się nie reagować. Słyszała tę frazę setki razy. „Musimy” w rzeczywistości oznaczało „Ty musisz”, i doskonale to rozumiała.

— Co znowu nie tak? — zapytała, nie odwracając się, kontynuując krojenie warzyw.

— Wiesz… — Aleksander zbliżył się bliżej, starając się być spokojnym, ale głos wciąż był napięty. — Źle układasz rzeczy w szafie. Mama powiedziała, iż lepiej je inaczej składać, żeby było wygodniej.

„Mama powiedziała…” Te dwa słowa zamieniły się w jad, zatruwający ich relacje. Ile razy słyszała je w ciągu ostatnich miesięcy? Olga odłożyła nóż i w końcu odwróciła się do niego.

— Aleksandrze, posłuchaj, mam dość tych głupich wskazówek. Ciągle mówisz mi, iż coś robię źle. Co znowu nie tak w mojej szafie? A może w moich garnkach? Albo w tym, jak i co gotuję? Może pozwól, iż sama sobie poradzę?

Aleksander westchnął i odeszedł w stronę okna.

— Olgo, proszę, nie denerwuj się. Wiesz, iż mama po prostu chce pomóc, jest starsza, ma więcej doświadczenia…

Olga ciężko westchnęła. W środku wszystko kipiało, ale starała się się opanować. Za długo milczała, znosiła, myślała, iż to minie. Ale nie minęło. Galina Wasiliewna dzwoniła prawie codziennie i cicho, jakby przypadkowo, „doradzała”, jak Olga powinna prowadzić gospodarstwo domowe.

I za każdym razem Aleksander, wracając do domu, powtarzał te porady jak swoje własne myśli, choćby nie zastanawiając się, jak bardzo ranią jego żonę.

— Aleksandrze, rozumiesz, iż to nie są porady? — zapytała, tłumiąc irytację. — To po prostu ciągła krytyka. A ty jesteś jej megafonem. Wszystko, co od ciebie słyszę, to słowa twojej matki.

On zamarł, nie wiedząc, co powiedzieć. Czuł się niezręcznie, ale już przyzwyczaił się do tego scenariusza. Aleksander myślał, iż postępuje słusznie, słuchając Galiny Wasiliewny, iż ona „wie, jak lepiej”. Ale nie rozumiał, iż niszczy swoje małżeństwo.

— Olgo, po prostu źle to odbierasz, — kontynuował. — Mama chce, żeby u nas wszystko było dobrze.

— Słyszysz siebie? U nas? — Olga nerwowo się uśmiechnęła. — U nas z tobą, czy z twoją mamą?

— Do czego to zmierzasz? — zmarszczył brwi.

— A do tego, iż nie jestem zamężna za twoją matką, Aleksandrze, — jej głos stał się twardszy. — Nie chcę, żeby twoja matka wtrącała się w nasze życie. Mam swoje własne wyobrażenia tego, co jest adekwatne, jak prowadzić gospodarstwo domowe, jak układać rzeczy w mojej własnej szafie i jak gotować te potrawy, które lubią ty i ja. I nie zamierzam każdego dnia robić wszystko tak, jak „powiedziała mama”. Nie widzisz, iż to zabija nasze małżeństwo?

Aleksander próbował protestować:

— To nie jest wtrącanie się, to tylko porady…

— Porady? — Olga podniosła głos. — To nie są porady, Aleksandrze, to złośliwa kontrola. Ona nas kontroluje przez ciebie! I ty sam na to pozwalasz!

On zamilkł. Widziała, jak na jego twarzy miga zrozumienie, ale jego duma i ego nie pozwalały mu to przyznać.

— Po prostu chcę, żeby w naszym domu był porządek, — powiedział przygnębiony, patrząc w podłogę.

— Porządek? — Olga podeszła bliżej i spojrzała mu w oczy. — To nie o porządek, Aleksandrze. To o twój strach, by powiedzieć matce, żeby po prostu przestała wtrącać się w nasze życie.

Aleksander odskoczył, nie spodziewając się takiej bezpośredniości.

— Przesadzasz, — próbował odejść od rozmowy. — Mama się stara dla nas, a ty…

Olga wzięła ręcznik, powoli wytarła ręce i spojrzała mu prosto w oczy:

— Aleksandrze, słuchaj, jeżeli twoja matka chce ci coś doradzać — niech doradza. Ale ona nie będzie mi mówić, co i jak robić. To mój dom, moje życie, i sama sobie poradzę, jak wszystko w nim ustawić.

Cisza zawisła w powietrzu, gęsta i ciężka. Aleksander milczał, nie wiedząc, co powiedzieć. Rozumiał, iż Olga ma rację, ale strach przed matką był zbyt wielki.

— Olgo, nie kłóćmy się o bzdury, dobrze? — w końcu szepnął.

Ona ścisnęła ręce w pięści. Bzdury. Dla niego to były bzdury. Dla niej – codzienna walka o prawo bycia sobą w ich domu.

— To nie są bzdury, Aleksandrze, — powiedziała cicho. — Wybrałeś życie z matką w swojej głowie, a nie ze mną w realnym życiu.

On zamarł, nie mogąc zrozumieć sensu jej słów.

— Co chcesz tym powiedzieć?

— Mam dość. Mam dość twojej matki, twoich narzekań, mam dość tego, iż już mnie nie widzisz jako swoją żonę, — Olga wzięła klucze ze półki i skierowała się do drzwi. — jeżeli chcesz żyć według zasad mamy — żyj. Ale ja tak nie mogę.

— Olgo, poczekaj, — Aleksander złapał ją za rękę, ale ona gwałtownie ją wyrwała.

— Odlatuję, Aleksandrze, już po prostu się zmęczyłam — jej głos był cichy, ale zdecydowany. — Dopóki nie zrozumiesz, kto dla ciebie ważniejszy — twoja matka czy twoja żona.

On zamarł w miejscu, nie wiedząc, co zrobić. Ona wyszła, trzaskając drzwiami, zostawiając go stojącego w pustym mieszkaniu. Aleksander chciał coś do niej krzyknąć, ale słowa utkwiły mu w gardle.

Olga wróciła dopiero następnego dnia. Nie dzwoniła, nie pisała do niego. Aleksander błąkał się po mieszkaniu, nie znajdując sobie miejsca. Nie wiedział, co robić. Po raz pierwszy od dłuższego czasu został sam ze sobą, bez „doradzeń mamy”, bez żony. Cisza przytłaczała go, zmuszając do zastanowienia się nad tym, co powiedziała Olga. „Żyjesz z matką w swojej głowie”. Te słowa nie wychodziły mu z głowy.

Nagle zadzwonił telefon. To była Galina Wasiliewna.

— Aleksandrze, synku, co u was się stało? Powiedz mi, dlaczego Olga odeszła? — jej głos był pełen zmartwień.

On zamknął oczy, ciężko westchnął. Chociaż zwykle od razu zaczynał się tłumaczyć, wyjaśniać, iż Olga coś „nie tak” zrobiła. Ale dziś było inaczej.

— Słuchaj, mamo… — zaczął, czując, jak uczucie zbliża się do gardła. — Nie chcę, żebyś wtrącała się w nasze życie. Usłysz i zrozum mnie, proszę.

Cisza na drugim końcu słuchawki była ogłuszająca.

— Co?! Co powiedziałeś?! — zapytała, nie wierząc własnym uszom.

— Ciągle mówisz nam z Olgą, jak żyć, — kontynuował. — Wiem, iż chcesz pomóc, ale to niszczy moje małżeństwo. Ale Olga ma rację. Nie powinnaś wtrącać się w nasze sprawy.

Galina Wasiliewna milczała kilka sekund, a potem zimno odpowiedziała:

— Aleksandrze, czy nie widzisz, iż ona na ciebie źle wpływa? Ustawia cię przeciwko mnie!

— Nie, mamo, — powiedział stanowczo. — Ona po prostu chce, żebyśmy żyli własnym życiem. Powinienem był to zrozumieć wcześniej.

Odłączył telefon i położył go na stole. Aleksander po raz pierwszy poczuł, iż odetchnął z ulgą.

Gdy Olga wróciła, Aleksander stał w kuchni. W jego oczach była niepewność, ale i determinacja. Widziała, iż się zmienił.

— Olgo… — podszedł do niej. — Przemyślałem wszystko. Masz rację. Zawsze miałaś rację. To twój dom, nasz dom. I więcej nikt nie będzie mówił ci, co i jak robić.

Ona spojrzała na niego, zaskoczona. On pierwszy raz mówił to z taką szczerością.

— Rozmawiałeś ze swoją matką? — cicho zapytała.

— Tak, — odpowiedział. — I więcej jej porady nie będą dotyczyć naszego życia.

Ona skinęła głową, czując, jak napięcie stopniowo opuszcza jej ciało.

— Dziękuję, Aleksandrze, — powiedziała, i pierwszy raz od dłuższego czasu szczerze się uśmiechnęła.

On uśmiechnął się w odpowiedzi. W tym momencie zrozumieli, iż zrobili krok ku sobie nawzajem, zostawiając za sobą stare urazy i „porady”.

Idź do oryginalnego materiału