Dziękuję, Jureczku! Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła wiadomość pojawiła się na ekranie telefonu.
Telefon męża zadrżał w jej dłoni. Ola automatycznie rzuciła wzrokiem na wyświetlacz. Nadawcą była ktoś o imieniu Marysia. Wiadomość kończyła się różowym serduszkiem, jakby malutkim buziakiem.
Ola zastygła z szeroko otwartymi oczami. Marysia? Jureczek? Może pomyślałaby, iż to daleka krewna lub koleżanka z pracy, gdyby nie jeden szczegół mąż nigdy wcześniej nie wspominał o nikim takim. A może specjalnie to ukrywał?
Podniosła wzrok gwałtownie. Najpierw musiała poznać prawdę, nie wyciągać pochopnych wniosków. Ale serce ścisnęło jej się z zazdrości.
Kto to Marysia? zapytała, starając się opanować drżenie w głosie.
Marek, który spokojnie popijał kawę, spojrzał na nią zmieszany.
Co?
Marysia powtórzyła, wskazując na telefon. Kto to?
Spojrzał na ekran, a w jego oczach mignęło ledwo zauważalne napięcie. Wzruszył ramionami.
To Małgosia.
Ola zdrętwiała.
Jaka Małgosia?
No Moja była. Nic między nami nie ma.
Odłożył telefon na stół i skrzyżował ramiona.
Była dziewczyna nazywa cię Jureczkiem i dziękuje ci serduszkami? Naprawdę uważasz, iż to normalne?
Marek znów wzruszył ramionami, jakby to nie było warte dyskusji.
Tak. Pożyczyłem jej trochę pieniędzy. Poprosiła o pożyczkę, dałem.
Olę ogarnęła wściekłość.
Dałeś pieniądze byłej?!
No i co w tym złego?
Co w tym złego?! przyparła go do muru. Poważnie? Uważasz, iż normalne jest zabieranie naszych wspólnych oszczędności i dawanie ich jakiejś Marysi?
W końcu spojrzał jej w oczy.
Ola, robisz z igły widły. Znamy się od wieków. Dlaczego nie miałbym jej pomóc?
Zaśmiała się, ale w jej śmiechu nie było ani odrobiny radości.
Jesteś żonaty, Marku. Ze mną! A jednak zajmujesz się nią, z którą byłeś wcześniej.
Westchnął zirytowany, jakby tłumaczył coś oczywistego dziecku.
Nie rozstaliśmy się w gniewie. Nie jest dla mnie obca.
A ja jestem?
Marek zamilkł. Ola pokręciła głową i ciężko westchnęła.
Od jak dawna to trwa?
Co konkretnie?
Ta wasza piękna przyjaźń.
Spuścił wzrok.
Zawsze utrzymywaliśmy kontakt. Jeszcze zanim ciebie poznałem. Po prostu ci nie mówiłem. Nie chciałem cię denerwować.
Ola poczuła, jak całe jej ciało płonie z gniewu.
Czyli przez dwa lata mnie okłamywałeś?
Nie okłamywałem! Po prostu nie było powodu, żeby ci mówić. Nie zdradzam cię. O co ci chodzi?
Ola wzięła głęboki oddech, próbując nie krzyczeć.
Jak często jej pomagasz?
Czasami. Drobiazgi. Coś naprawić, komputer skonfigurować.
Więc ty, mój mąż, biegasz za inną kobietą jak złota rączka?
Co ty wygadujesz?! wybuchnął. Pomogłem jej, pożyczyłem pieniądze! To zbrodnia?! Tobie też bym pomógł!
Ola spojrzała na niego z zimną determinacją.
jeżeli ty nie widzisz w tym nic złego, to znaczy, iż mamy zupełnie różne wyobrażenia o tym, czym jest rodzina.
Odwróciła się i wyszła z kuchni. Nie chciała teraz widzieć jego twarzy.
Tamten dzień minął dla Oli jak sen. Wściekłość, ból, dezorientacja. Próbowała analizować wszystko na chłodno, ale w głowie kołatało się tylko jedno pytanie: Jak mogłam tego nie zauważyć?
Marek nie wydawał się winny. Teraz już nie ukrywał, iż rozmawia z Małgosią, ale zachowywał się, jakby to była zupełnie normalna sprawa.
W ciągu następnych dwóch tygodni wszystko stało się jasne. Mąż coraz częściej spóźniał się z pracy. Co kilka dni Małgosia miała jakiś pilny problem do rozwiązania.
Idę dziś do Małgosi oznajmił przy kolacji, obojętnie. Zepsuła jej się pralka.
Ola odłożyła widelec i spojrzała na niego przenikliwie.
W całym mieście nie ma innych fachowców?
No co ty, tak ciężko komuś pomóc?
Dla ciebie nie. Dla mnie tak.
Znowu to samo! Zawsze musi być o to awantura?
Tak, znowu odparła zimno. Bo twoja była wciąż potrzebuje pomocy. Przynajmniej nie macie razem dzieci.
Marek westchnął, ale kontynuował jedzenie.
Gdyby to była sąsiadka albo moja mama, też byś tak reagowała?
Różnica jest taka, iż inni nie wzywaliby cię codziennie.
Ola powiedział zmęczonym głosem. Zachowujesz się, jakbym ją zdradzał.
Nie wiem, czy zdradzasz, ale to po prostu nie jest normalne. I mnie to rani odcięła się ostro.
Uśmiechnął się kpiąco.
Nie ufasz mi.
A dałeś mi powód, żebym ufała?
Zapadła między nimi cisza.
Trzy dni później Małgosia znów dała o sobie znać.
Dzwoniła Małgosia oznajmił obojętnie. Chce kupić lodówkę, ale nie ma jak jej przewieźć.
Ola powoli odwróciła się w jego stronę.
Czyli teraz rzucisz wszystko i pojedziesz jej wozić lodówkę?
Co w tym złego?
Marek, naprawdę nie widzisz problemu?
Ja widzę, iż robisz dramat z niczego.
Nie ja robię przedstawienie, tylko ty. I nie chcę w nim uczestniczyć. jeżeli tak bardzo chcesz pomagać Małgosi, możesz się od razu do niej wprowadzić. Zaoszczędzisz na benzynie.
Mówisz poważnie?
Absolutnie.
Wyrzucasz mnie?
Nie, Marku. Daję ci wybór. Albo jesteś w naszej rodzinie, albo idziesz swoją drogą. Nie chcę cię tu dłużej widzieć.
Odwróciła się i wyszła. Nie chciała dać się wciągnąć w jego manipulacje. Może myślał, iż będzie łatwiej, jeżeli otwarcie powie, gdzie się wybiera. Ale dla Oli to nie była uczciwość tylko zdrada.
Minęły dwadzieścia cztery godziny od ich ostatniej kłótni. Ola siedziała w kuchni i wpatrywała się w telefon. Marek nie zadzwonił, nie napisał. Po prostu wyszedł. Może do
Po dziesięciu dniach ciszy


![Dzień Kultur Europejskich w Starym Ogólniaku. Młodzież zaprezentowała różne kraje [zdjęcia]](https://tkn24.pl/wp-content/uploads/2025/11/Dzien-Kultur-Europejskich-w-Starym-Ogolniaku.-Mlodziez-zaprezentowala-rozne-kraje-11.jpg)










