5 kosmetyków z Hebe i Rossmanna, których zakupu żałuję. Nie były warte swojej ceny

natemat.pl 1 tydzień temu
Zakupy w drogeriach takich jak Hebe i Rossmann to dla wielu z nas małe rytuały – pełne nadziei, iż znajdziemy perełki w przystępnych cenach. Niestety, nie zawsze trafiamy na kosmetyczne hity. W tym wpisie dzielę się listą produktów, które okazały się rozczarowujące. Mimo pozytywnych opinii czy obietnic producenta – dla mnie były to nietrafione wybory.


Poznaj produkty, których zakupu żałuję i które moim zdaniem nie są warte swojej ceny. Sprawdź, co lepiej omijać szerokim łukiem podczas kolejnych zakupów!

1. Delia – mydło do stylizacji brwi


Obietnice producenta:



Ma zapewnić maksymalne utrwalenie brwi, nadać im pożądany kształt i modny efekt "piórkowy", przy jednoczesnej pielęgnacji dzięki ekstraktowi z żeń-szenia. Formuła nie skleja włosków, a efekt ma utrzymać się przez cały dzień.

Moja opinia:



Może i ładnie rozczesuje brwi, ale jego lekka formuła nie daje sobie rady z ujarzmieniem niesfornych włosków. Po krótkim czasie brwi wyglądają, jakby nie było na nich żadnego produktu. Absolutnie nie daje efektu porównywalnego z laminacją brwi, która jest świetnym zabiegiem na lato, o którym pisaliśmy w naTemat. O wiele lepiej sprawdziły mi się NYX Brow Glue albo Lash Brow Soap – trzymają cały dzień.

2. Beauty Of Joseon – Krem przeciwsłoneczny SPF50+


Obietnice producenta:



Lekki, kremowy filtr przeciwsłoneczny z 30% ekstraktem z ryżu i fermentowanymi ekstraktami zbożowymi. Ma chronić, nawilżać i zapewniać komfortowe, nieklejące wykończenie.

Moja opinia:



Owszem – SPF działa. Moja twarz przetrwała upalną, kilkugodzinną wycieczkę rowerową. Ale poza ochroną nie zauważyłam nic specjalnego. Konsystencja jest dość rzadka, krem delikatnie bieli, a zapach jest nijaki. Jak za 75 zł, oczekiwałam efektu "wow". A dostałam efekt przeciętny – jak w wielu tańszych filtrach.

3. L'Oréal Paris – Volume Million Lashes (brown)


Obietnice producenta:



Tusz ma zapewniać objętość, dokładne rozdzielenie rzęs i naturalny efekt w delikatnym brązowym kolorze.

Moja opinia:



Nigdy nie zrozumiem fenomenu tego tuszu. Szczoteczka ma zbyt gęsto ułożone włoski, przez co trudno nałożyć produkt bez sklejenia rzęs. Wygląda, jakby nabierała za dużo tuszu – tworzy się chaos zamiast efektu. choćby nie jestem w stanie ocenić formuły, bo nie udało mi się poprawnie go nałożyć. Alternatywa? Groszowy tusz Variete – jak pisałam w naTemat cudownie rozdziela i wydłuża rzęsy, a wersja brązowa świetnie wygląda na blondynkach.

4. Hairy Tale Cosmetics – Hairmoji Chill


Obietnice producenta:



Naturalny produkt do włosów mający regenerować, wygładzać i poprawiać ich kondycję.



Moja opinia:


Na moich włosach... nie robi nic. Nie są gładsze, nie mają blasku, nie pachną wyjątkowo. A przecież miała być "mocna regeneracja". Dziwne, bo tania seria Bielenda (ryżowa, octowa, jajeczna) daje u mnie dużo lepsze rezultaty – włosy są miękkie, błyszczące i pachnące.

Jeśli narzekacie na suche włosy, warto sprawdzić metodę OMO – ten sposób na mycie włosów odżywką może odmienić waszą pielęgnację.

5. Pharmaceris – F Coverage-Correction Fluid SPF20 (01 Ivory)


Obietnice producenta:



Delikatny dermokosmetyk do cery problematycznej, intensywnie kryjący, z SPF20. Ma wyrównywać koloryt i dobrze współpracować z wrażliwą skórą.

Moja opinia:



Miał być wybawieniem dla trądzikowej skóry, ale niestety – zupełnie się nie sprawdził. gwałtownie zastyga, roluje się, a kolor "ivory" wcale nie stapia się z cerą. Za tę cenę spodziewałam się czegoś, co przynajmniej nie pogorszy sytuacji. Lepsza alternatywa? Krem BB od AA – tańszy, bardziej naturalny, nie robi krzywdy.

Idź do oryginalnego materiału