Jestem matką córki, ale nie twierdzę, iż jest idealna. Miała swoje wady i trudny charakter w młodości. Jednak dorosła, zmądrzała. Ukończyła technikum gastronomiczne jako cukiernik i pracuje w zawodzie. Ma talent, piecze torty na zamówienie, co przynosi dodatkowy dochód.
Długo nie mogła znaleźć odpowiedniego partnera. Ci, którzy jej się podobali, nie zwracali na nią uwagi, a tych, którzy się nią interesowali, ona nie kochała. W wieku 26 lat poznała mężczyznę, który wydawał się odpowiedni – była szczęśliwa.
Zapytałam później: kim on jest z zawodu? Okazało się, iż to samouk programista, bez formalnego wykształcenia, naprawiający komputery w domach klientów i u siebie. Dziwne, ale nigdy nie miał pieniędzy, nie przyniósł córce żadnego prezentu, choćby kwiatka.
Starałam się odwieść córkę od tego związku, bo nie był dla niej odpowiedni. Ona pracowita, tworzy piękne rzeczy, a my nie biedni, gotowi pomagać dzieciom, ale chcielibyśmy, żeby same też się starały. On nie miał nic, choćby chodził w tych samych ubraniach, a miał prawie 30 lat i przez cały czas mieszkał z rodzicami. Ale córka nie chciała słuchać.
Pogodziłam się z tym, skoro go kochała i złożyli wniosek o ślub. Przed ich ślubem postanowiliśmy kupić córce mieszkanie – oszczędzaliśmy z mężem przez lata. Jednopokojowe, ale zawsze coś. Chcieliśmy mieszkać osobno od dzieci. Nie podobał nam się zięć, ale skoro córka go wybrała, niech będą szczęśliwi, ale niech mieszkają osobno.
Ślub odbył się skromnie, w naszym domu, z najbliższymi. Rodzice pana młodego przyszli, matka z ojczymem. Byli zupełnie obojętni wobec uroczystości syna, podarowali ekspres do kawy, zjedli i wyszli.
Młodzi zamieszkali w swoim jednopokojowym mieszkaniu. Córka często przychodziła pożyczać pieniądze, obiecując, iż odda z zarobków za torty.
Pewnego razu odwiedziłam ich i zobaczyłam zięcia leżącego na kanapie, wpatrzonego w telefon. Nie wytrzymałam i powiedziałam:
– Zięciu, nie znudziło ci się leżeć na kanapie? Może poszedłbyś do pracy?
– A gdzie mam iść? – odpowiedział.
Załatwiłam mu pracę u mojego brata w warsztacie samochodowym, jako pomocnik. Najpierw pracował na myjni, ale tam też się nie sprawdził: raz zepsuł sprzęt, innym razem zalał wnętrze auta wodą, co bardzo zdenerwowało właściciela. Przenieśli go na magazyn opon, choćby przy komputerze. Minęły cztery lata, a dzieci wciąż nie mieli.
Niedawno córka przyszła zapłakana: on mnie zdradził!
Został natychmiast zwolniony z pracy, mój brat odetchnął z ulgą. Zięć zamieszkał z inną kobietą.
Cieszę się, iż tak się stało, cała rodzina miała go dość. Córka płacze i mówi, iż przez cały czas go kocha, ale to kwestia czasu, zapomni. Obawiam się tylko, iż mu wybaczy i przyjmie z powrotem. On nastawi ją przeciwko nam, będzie leżał na kanapie, a córka jeszcze przepisze na niego mieszkanie. Córka jest dobra, a my nie możemy wpłynąć na jej decyzje.