Zgodziła się w złości na otwarty związek. Mąż zrobił dziecko nastolatce

kobietaxl.pl 1 godzina temu

Kop od życia


Dla Iwony ostatnie lata to koszmar. Kobieta jest po czterdziestce, do niedawna była pracownikiem budżetówki. pozostało żoną i matką dwójki dzieci, nastolatków Marysi i Filipa.

- Sądziłam, iż moje życie jest poukładane i przewidywalne – mówi Iwona. – Byłam przekonana, iż tworzymy z Robertem silny, zgrany związek, a nasza rodzina jest szczęśliwa. Snułam wielkie marzenia na przyszłość, ale jak to się mówi, Bóg śmieje się z naszych planów. Mocno to niestety odczułam.

Krach w życiu kobiety rozpoczął się od zwolnienia ze stanowiska, które z wielkim zaangażowaniem piastowała od dziesięciu lat. Mimo, iż nie miała żadnych związków z polityką, po wyborach parlamentarnych, inna frakcja przejęła jej urząd i zaczęła wprowadzać nowe porządki.

- Usuwali starą kadrę ze stanowisk kierowniczych, by zrobić miejsce dla swoich „fachowców” – opowiada Iwona. – Byłam pewna, iż mnie nie ruszą, jestem specjalistą w swojej dziedzinie. Bardzo ciężko i z wieloma sukcesami pracowałam przez te lata, by ściągnąć europejskie fundusze na realizację ważnych projektów. Właśnie dopinałam bardzo wielki projekt. A nowi przyszli, zrobili reorganizację, moja komórka nagle zniknęła. Byłam zbędna, zadania przejął jakiś „młody wilczek” z politycznego rozdania. Bez wiedzy, ale z poparciem. Zresztą nie musiał zbyt wiele robić. Projekt był praktycznie skończony, tylko słać do komisji. Dostałam propozycję nie do odrzucenia, miałam być odpowiedzialna za archiwizację dokumentów. To był dla mnie policzek. W szoku i w nerwach powiedziałam nowemu dyrektorowi, co może sobie zrobić z taką ofertą i trzaskając drzwiami wyszłam.

Iwona po cichu liczyła, iż jej przełożeni się o nią upomną. Zakładała, iż komuś będzie zależało na jej umiejętnościach i wiedzy. Nic z tego nie wyszło. W dodatku rezygnując z pracy, obraziła politycznego szefa, a on w zamian, postarał się aby w innych „partyjnych” instytucjach zamknięto przed nią możliwość zatrudnienia. Dostała łatkę histeryczki, konfliktowej osoby z wielkim ego. Ta zawsze aktywna i przebojowa, kobieta stała się nagle bezrobotna.

- Nie miałam pojęcia, iż to we mnie tak uderzy – przyznaje. – Owszem, praca była zawsze dla mnie ważna, ale na pierwszym miejscu stawiałam dzieci i męża. Ale teraz dzieci były prawie dorosłe, miały już swoje plany na życie i nie potrzebowały ciągłej matczynej opieki. To samo mąż. Miał swoją karierę, hobby, żyliśmy ze sobą regularnie, ale też trochę obok siebie. Już nie byliśmy zakochanymi bez pamięci studentami, tylko ludźmi w dojrzałym związku z dwudziestoletnim stażem. Na początku mąż mi współczuł utraty pracy, ale jak czułam, uważał, iż zachowałam się zbyt pochopnie obrażając nowego dyrektora i paląc mosty. Tłumaczył mi, iż przesadzam też z żalem po dawnym stanowisku. Dla niego moje projekty nie były czymś nadzwyczajnym. Ot, po prostu praca w biurze, dynamitu przecież nie wymyślałam. Umiałam pisać wnioski, mogłam robić też coś innego. Niepotrzebnie dramatyzowałam i dorabiałam ideologię. Łatwo mu było mówić, jego praca była stabilna.


Bolesny upadek


Iwona poszła do urzędu pracy i zarejestrowała się jako bezrobotna. To było dla niej tak upokarzające, iż popadła w depresję. Nie miała siły, nic jej nie cieszyło, było jej obojętne co je, albo czy chodzi po domu cały dzień w piżamie. Nie mogła spać, za to w dzień mogła przeleżeć w łóżku aż do wieczora. Po jakimś czasie ten stan zaczął denerwować jej rodzinę.

- Robert kazał mi się w końcu wziąć w garść – wspomina. – Fajnie tak radzić. Nikt nie chciał mnie zatrudnić, dostawałam propozycje pracy poniżej moich kwalifikacji i z bardzo niskimi zarobkami. Wstydziłam się przed znajomymi z dawnej pracy i przed rodziną. Unikałam ludzi, odmawiałam zaproszeń na kawę, by pogadać. W końcu telefony ustały. A ja zatopiłam się w żalu i godzinami leżałam na kanapie tępo gapiąc się w telewizor. Rodzina była wkurzona, chcieli, abym zaczęła akceptować nową sytuację. Mąż stał się bardzo złośliwy, ponieważ od tygodni nie chciałam uprawiać z nim seksu. Nie rozumiał, iż dla mnie w tamtym momencie, to nie była przyjemność tylko kolejny przymus. Chciałam, aby wszyscy dali mi spokój, on też. Byłam zadowolona gdy nagle zapisał się do klubu sportowego. Mógł wyżywać się na siłowni.

Gdy sytuacja w domu Iwony osiągnęła krytyczny stan, nikt się do niej nie odzywał. Wszyscy byli wściekli, iż leży jak „fleja” w łóżku, objada się chipsami, tyje i płacze z byle powodu.

- W końcu to moje dzieci przemówiły mi do rozsądku i wymusiły wizytę u psychiatry – przyznaje. - Mąż od dawna traktował mnie ozięble. Trafiłam do doświadczonego lekarza, który od razu zrozumiał co się ze mną dzieje. Dostałam odpowiednie leki i teraz musiałam tylko brać je regularnie, lekarz uprzedził, iż by poczuć zmianę nastroju musi minąć minimum 3 tygodnie. Rozpoczęłam kurację, mąż nie czekał na poprawę, chciał jak najszybciej uprawiać seks. Zawsze miał wysokie libido, gdy odrzuciłam jego adorację, bo przez cały czas nie byłam w stanie zmusić się fizycznych kontaktów, obraził się. Wydarł się na mnie, iż mam gdzieś jego uczucia i frustrację. Oskarżył mnie o samolubność, odrzucenie go jako mężczyzny. Nie potrafił zrozumieć jak ja się czuję. Zaczął wylewać żale, jak fatalnie to na niego wpływa i dłużej nie wytrzyma tego celibatu. Zażądał otwartego związku, bo skoro ja go nie chcę w łóżku, on powinien mieć prawo do fizycznych kontaktów z innymi. Aby skończyć tę beznadzieją kłótnię, kazałam mu w złości robić co chce. choćby otwierać związek, skoro mu tak ze mną źle. Powiedział, iż ok. Na tym skończyliśmy ten słowny dramat. Uznałam temat za zamknięty. Za zwyczajną kłótnię małżonków, gdzie czasami padają głupie słowa. Nie sądziłam, iż ten idiota ma naprawdę zamiar szukać sobie kochanki.

Upłynęło kilka tygodni. Leki Iwony zaczęły działać. Mogła realnie spojrzeć na swoją sytuację. Już nie uważała, iż jest w czarnej dziurze. Zajęła się domem, gotowała rodzinie obiady, zaczęła aktywnie szukać pracy. Sama z powrotem nawiązała kontakty ze znajomymi. choćby Robert był dla niej miły. Kupił żonie ulubione kwiaty, wyszli razem do kawiarni i na zakupy. Dzieci odetchnęły z ulgą, gdy kobieta zaczęła o siebie dbać, a choćby uprawiać jogging, aby zrzucić narosłe kilogramy.

- Po roku koszmaru zaczynałam od nowa – opowiada. – Dostałam propozycję pracy przy szkoleniach, na początek to było już coś. Miałam też możliwość doskonalenia zawodowego, mogłam się uczyć czegoś innego. Myślałam o finansach. Mąż mnie popierał, uważałam iż wszystko wraca do normy.


Nowe otwarcie i szok


Robert nie ponawiał zalotów w sypialni. Dla Iwony to był dowód na jego cierpliwość i dojrzałość.

- Sadziłam, iż zrozumiał moją czasową abstynencję wywołaną chorobą – przyznaje. – Pewnego dnia, mąż przyszedł ze swojego treningu bardzo zdenerwowany. Pytałam co się stało, nie chciał mówić. Zbywał mnie jakimiś kłamstewkami, coś o kłopotach kumpla. Nie był aż taki altruistyczny, by przejmować się problemami kolegi z siłowni. Dałam mu jednak spokój, skoro nie chciał mówić.

Iwona nie zawracała sobie głowy nastrojami Roberta, bo akurat zaczynała nowe szkolenie. Była podekscytowana czekającymi ją wyzwaniami. Po jakimś czasie to dzieci zaczepiły matkę, iż z ojcem jest coś nie w porządku. Poskarżyły, iż dziwnie się zachowuje, jeździ gdzieś wieczorami samochodem, gdy ona jest na zajęciach i to nie jest siłownia. Obwąchały jego ubrania treningowe. Iwona zaczęła obserwować męża, też dostrzegła jego nienaturalne wzburzenie i tajemnicze zachowania. Po kryjomu odbierał SMS-y, wychodził przed dom wykonywać jakieś telefony. Widziała przez okno jak na kogoś krzyczał przez komórkę.

- Pytałam, co się dzieje, to się tylko zdenerwował, iż znowu mi odbija i teraz mam paranoję – mówi z żalem Iwona. – To było bardzo przykre, niepokoiłam się o niego, a on mnie potraktował jak wroga.

Prawda wyszła na jaw pewnego niedzielnego popołudnia, gdy cała rodzina Iwony siedziała przy stole i jadła obiad. Ktoś zadzwonił do drzwi.

- Mój mąż zerwał się jak oparzony i pobiegł otworzyć, powiedział żebyśmy się nie ruszali, bo on to załatwi – wspomina Iwona. – To mnie bardzo zastanowiło, niby dlaczego tak nerwowo zareagował? Wzięłam puste talerze po zupie i poszłam do kuchni, idąc zobaczyłam jak Robert przepycha się w drzwiach z młodą dziewczyną, w widocznej ciąży. Zamarli na mój widok, podeszłam i zapytałam kim jest ta młoda panienka. To nie była nieśmiała osoba. Dziewczyna z bezczelnym uśmiechem wypaliła mi w twarz, iż nosi w brzuchu dziecko mojego męża! Talerze wypadły mi z rąk. Rozbiły się o podłogę, dzieci zwabione hałasem przybiegły zobaczyć, co się dzieje. Pamiętam to wszystko jak na zwolnionym filmie. Mąż przez cały czas stał trzymając ciężarną kochankę za ramię, jakby chciał ją wypchnąć za drzwi, moje dzieci stały zaskoczone tym widokiem. A ja patrzyłam w oczy Roberta. Wtedy wszystko stało się jasne. Mój mąż był zwyczajnym głupcem.

Ta niedziela zmieniła rodzinę Iwony. Dzieci nie chcą znać ojca, odkąd się dowiedziały się, iż ten zrobił sobie związek otwarty, gdy matka była chora, w dodatku związał się z 18- letnią dziewczyna, która dorabiała sprzątając siłownię. Dziewczyna chodziła do liceum, nie miała zdawać matury. Iwona uważa, iż szukała okazji, by złowić bogatego, starszego sponsora. Robert nadawał się idealnie. choćby nie pomyślał o prezerwatywie, bo o antykoncepcję w jego małżeństwie dbała żona. Gdy doszło do ciąży, dziewczyna zaczęła go szantażować.

- Miał jej płacić do osiągnięcia przez dziecko pełnoletności- opowiada Iwona. - Ten głupiec próbował się targować, ale ona była przebiegła, nie miała nic do stracenia. Wtedy uprawiała seks tylko z nim. Wiedziała, czym są testy o ojcostwo. Dlatego przyszła do naszego domu i dostała, co chciała. Alimenty. Na razie mieszkam z Robertem, czekam na sprawę rozwodową. Mam nadzieję, iż dom zostanie dla mnie i dzieci. A on niech teraz kombinuje, jak sobie układać życie z osiemnastoletnią kochanką i maleńkim dzieckiem. Spytałam go tylko, dlaczego ona? To stwierdził, iż była taka prosta, robiła wszystko co chciał, niczego nie komplikowała. Ale chyba mu się tylko tak wydawało. No cóż, zachciało mu się otwartego związku...

Idź do oryginalnego materiału