Zdradliwa niespodzianka: Sekretny plan teściowej

polregion.pl 3 dni temu

Podstępna niespodzianka: Tajny plan teściowej

Joanna jeszcze spała, gdy ostry dźwięk dzwonka rozdarł poranną ciszę ich mieszkania na obrzeżach Krakowa.
— Krzysztof, otwórz — mruknęła, szturchając męża w bok.
— Śpię — burknął, naciągając kołdrę.
Joanna westchnęła ciężko i wyszła spod ciepłej pościeli, wlokąc kapcie po podłodze. Gdy otworzyła drzwi, zastygła w miejscu: na progu stała teściowa.
— Helena Stanisławowa? Co pani tutaj robi? — oczy Joanny rozszerzyły się ze zdumienia.
Teściowa, nie zaszczycając synowej odpowiedzią, weszła w ciszy do środka, zostawiając za sobą woń intensywnych perfum.
— Asia, kto tam? — Krzysztof, pocierając oczy, pojawił się w korytarzu.
— Milczysz? No to powiedz żonie o naszej niespodziance! — Helena Stanisławowa spojrzała na syna z lekkim szyderstwem.
— Jakiej niespodziance? — Joanna odwróciła się gwałtownie do męża, czując, jak serce ściska się od złego przeczucia. Wiedziała, iż coś przed nią ukrywają, ale choćby nie potrafiła sobie wyobrazić, jaki cios ją czeka.

— Znowu? — Joanna patrzyła na Krzysztofa z rozpaczą. — Dopiero w zeszłym tygodniu jechaliśmy do twojej mamy, pomagaliśmy jej! Jestem zmęczona, Krzysiu, dajmy chociaż te weekendy spędzić sami, spokojnie…
Jej głos drżał, oczy błagały, ale Krzysztof pozostał nieugięty.
— Asia, wiesz, iż mama teraz ma ciężko. Po śmierci taty została sama, nie radzi sobie. Jestem jej jedynym synem, muszę pomagać.

— I po co w ogóle teraz przyjechała? — Joanna starała się zachować zimną krew.
— Mówiłem, iż potrzebuje tapet, jasnobeżowych, i jeszcze paru drobiazgów do remontu.
— A nie da się tego zamówić online? — zapytała z nadzieją.
— Nie umie. W weekend pojedziemy, przy okazji się przewietrzysz.
— Przewietrzyć w markecie budowlanym? To dopiero atrakcja! — prychnęła Joanna, w piersi kipiała uraza.

Nie chciała jednak psuć sobie weekendu. Wzięła telefon, gwałtownie zamówiła wszystko z listy z dostawą, sama wybrała materiały, sama zapłaciła. Teściowej zostawało tylko odebrać paczkę. Wydawało się, iż teraz Helena Stanisławowa nie znajdzie już powodu, by zjawiać się w ich mieszkaniu. Dostawa została zaplanowana na piątkowy wieczór, i Joanna odetchnęła z ulgą, myśląc, iż wszystko ma pod kontrolą.

Jakież było jej przerażenie, gdy w sobotni poranek teściowa pojawiła się u nich z ogromnymi torbami wypchanymi tapetami i puszkami farby.

— Co, chcieliście, żebym sama taszczyła taki ciężar? — Helena Stanisławowa zmierzyła synową lodowatym spojrzeniem. — Krzysztof, ty jej nic nie powiedziałeś?
— Helena Stanisławowa, to miała być niespodzianka — Joanna, wciąż w piżamie, bełkotała zdezorientowana w korytarzu.
— Doceniłam — teściowa skrzywiła usta i przeniosła wzrok na syna. — Dlaczego milczysz jak trusia? Powiedz żonie o naszej niespodziance!
— Jakiej? — Joanna odwróciła się do Krzysztofa, jej głos zadrżał. Czuła, iż jej świat za chwilę runie.

— Wyprowadzam się do was na kilka miesięcy — oznajmiła triumfalnie Helena Stanisławowa, zdejmując płaszcz.

Joanna nie zdążyła przetrawić tej wiadomości, gdy teściowa rzuciła kolejną bombę:
— A wy jedziecie do mnie na wieś.

Helena Stanisławowa majestatycznie przeszła do kuchni, a Joanna, chwytając męża za rękę, wściekle wyszeptała:
— Co to za wiadomości? O jakich przeprowadzkach mówisz? Nigdy tego nie omawialiśmy!
— Przepraszam, nie zdążyłem ci powiedzieć — Krzysztof wzruszył ramionami, jakby chodziło o błahostkę. — Mama tak zaproponowała. Nie martw się, nie wyjeżdżamy od razu.

Joanna, powstrzymując gniew, zamknęła się w sypialni. Kłócić się przy teściowej nie miała odwagi, ale w środku wszystko w niej wrzeło. Wieczorem Krzysztof w końcu wyjaśnił.

— Asia, pomyśl, to szansa! Zrobimy remont w domu na wsi, tak jak chcesz. Dodasz do portfolio, klienci się ustawią! Dopóki będziemy remontować, zamieszkamy tam. Mamie w jej wieku nie wolno oddychać budowlanym pyłem, a nad robotnikami trzeba trzymać pieczę.
— I to ja mam to robić? — Joanna aż się zachłysnęła z oburzenia.
— A co w tym złego? Potrzebujesz pracy, a my z mamą dbamy o ciebie!
— Dbać? Wysłać mnie na odludzie, z dala od cywilizacji? Nie chcę! Lubię nasze mieszkanie!
— Nie jedziemy od razu — machnął ręką Krzysztof. — Tapety już zamówiłaś, zaczniemy od jednego pokoju, żeby mamie było wygodniej.
— A jak ona ma oddychać budowlanym pyłem? — zażartowała kąśliwie Joanna.
— Okno otworzymy, nie zauważy. Ale będzie kontrolować. Poza tym, nie możemy jej dyktować warunków. Mieszkanie należy do niej, a dom formalnie jest mój.
— Mieszkanie jest jej tylko dlatego, iż ty nie zgłosiłeś się po spadek! — wybuchnęła Joanna.
— Nie wtrącaj się w nasze rodzinne sprawy! — odciął się Krzysztof. — My z mamJoanna zamilkła, czując, jak nadzieja powoli zamienia się w nieznośną gorycz.

Idź do oryginalnego materiału