Zbyt wielka troska

newskey24.com 3 dni temu

Zbyt wiele troski

Małgorzata obudziła się od zapachu smażonej cebuli i dziwnego dźwięku. W pokoju było ciemno, ale za ścianą dudniły garnki i coś bulgotało.

O szóstej rano, serio? szepnęła, narzucając szlafrok.

W kuchni, w czerwonym fartuchu z napisem „Królowa kuchni”, stała teściowa Barbara Nowak. Zręcznie przewracała kotlety na ogromnej patelni, przy tym głośno nucąc „Hej, sokoły”.

Dzień dobry, Gosiu! zawołała wesoło, nie odwracając się. Postanowiłam was rozpieszczać kotletami! Domowe! Bez bułki, jak Krzysiek lubi!

Krzysiek śpi próbowała się uśmiechnąć Małgorzata. Ja też spałam. Dzisiaj sobota.

Ależ kochanie! Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje! Ja od piątej już nie śpię, od razu wstałam, prysznic, przebiegłam się po podwórku ruch to zdrowie. A potem pomyślałam trzeba wszystkich nakarmić!

Małgorzata powoli nalała sobie kawy. Zanim zrobiła pierwszy łyk, do kuchni wpadła jej mama Halina Kowalska w legginsach i z matą do jogi pod pachą.

Gosia, dzień dobry! Nie zapomniałaś? Dzisiaj idziemy na pilates!

Halinko uśmiechnęła się Barbara z nutką ironii już wróciłaś?

Tak! odparła energicznie Halina. Obiegłam osiedle, sprawdziłam, gdzie można kupić świeże zioła, i znalazłam studio jogi! A tak w ogóle, Basiu, kotlety o tej porze to przesada. Wiesz, ile tam tłuszczu?

Spróbowałabyś, zanim ocenisz teściowa zrobiła krok do przodu. To pierś z kurczaka, zero tłuszczu. A Krzysiek je uwielbia, smażyłam mu je co sobotę od dziecka.

A Gosia nie je smażonego! ostro odparła Halina. Ma słaby żołądek, od małego gotowałam jej tylko na parze.

Małgorzata opuściła głowę w dłoniach.

To był domowy koszmar.

Wieczorem w łazience nastąpiła scena numer dwa.

Dlaczego moja myjka leży na podłodze? krzyknęła Barbara z łazienki.

Może dlatego, iż swoją myjką zrzuciłaś wszystkie inne? nie pozostała dłużna Halina.

Ja? U mnie wszystko schludnie! To twoje kosmetyki zajmują całe miejsce! Nie mogę otworzyć sedesu twoje słoiczki!

To zioła na twarz!

To śmiecie, Halinko! Śmiecie!

Małgorzata zamknęła laptop. Praca była niemożliwa.

Krzysiek cicho powiedziała do męża. Musimy porozmawiać.

Nie teraz machnął ręką. Gram w turnieju, jesteśmy w finale.

Krzysiek wstała albo teraz, albo się wyprowadzam do drewutni.

Zatrzymał grę i westchnął:

O co chodzi?

O to, iż w naszym domu mieszkają dwie kobiety i obie myślą, iż to ich kuchnia, ich łazienka i ich ty.

To tylko tymczasowe…

To trzeci tydzień syknęła Małgorzata. Przestałam pić kawę, bo w kuchni trwa wojna. Nie mogę skorzystać z łazienki, bo sedes jest zajęty kremami. Wczoraj twoja mama poukładała moje książki według wzrostu. Moja mama anulowała nasze Netflix, żeby oglądać „Taniec z gwiazdami”.

Ale one chcą dobrze…

Tak wstała. Jutro spalą się na stosie z moich ulubionych powieści.

Następnego ranka wybuchła wielka bitwa.

Barbara zaczęła gotować „legendarny żurek”. Halina, dowiedziawszy się o tym, sięgnęła po swój as w rękawie zupę warzywną bez soli i tłuszczu. Obie zaczęły równolegle siekać warzywa.

Mój żurek Krzyś zawsze jada. Z chlebem i śmietaną! oznajmiła głośno Barbara.

Bo go od dziecka tak przyzwyczaiłaś! odcięła się Halina. A w jego wieku czas jeść jak człowiek! Zdrowie przed smakiem.

A miłość matki przed twoim fitnessem!

Fitness to zdrowie! A twój żurek to zawał w misce!

Małgorzata nie wytrzymała:

Dość! Ja też mam swoje preferencje i nie jem ani żurku, ani bezsmakowej zupy! Gdzie moje płatki?

Wyrzuciłam, były tam tłuszcze trans odpowiedziały razem.

Co?…

Małgorzata wyszła z kuchni. Na dworze mżył drobny deszcz. Włożyła kurtkę, potrąciła psa i poszła przed siebie.

Po godzinie dogonił ją Krzysiek. Jechał na rowerze, z parasolem i termosem kawy.

Zrozumiałem powiedział. To przesada.

Dopiero teraz? nie patrzyła na niego.

Pogadam z nimi.

Nie gadaj. Rozwiązuj.

Tego wieczoru Małgorzata zwołała „rady rodzinnej”. Przy stole zebrali się wszyscy.

Drogie mamy zaczęła. Bardzo was kochamy. Ale mieszkanie z wami pod jednym dachem to jak wpuszczenie lwa i pantery do jednego zoo.

Kto tu jest panterą? oburzyła się Barbara.

Ja oczywiście lwem odparowała Halina.

Stop! Krzysiek podniósł ręce. Mamy rozwiązanie. Mamy domek gościnny. Ale tylko jeden. Więc postanowiliśmy… wprowadzić rotację.

Co? obie zmrużyły oczy.

Każda z was będzie tam mieszkać na zmianę. Tydzień tu, tydzień tam.

Ale ja nie mogę bez kuchni! zaprotestowała Barbara.

Tam jest kuchenka powiedział Krzysiek.

A ja nie mogę bez kąpieli z solą wtrąciła Halina.

Tam jest prysznic i aromaterapia spokojnie dodała Małgorzata. Postawimy dyfuzor.

Nie zgadzam się! prawie jednocześnie wykrzyknęły obie.

W takim razie wyprowadzacie się. Obie. Na dobre.

To szantaż! rzuciła Barbara.

To wolność odpowiedziała Małgorzata.

Następnego ranka w domu pachniało kawą. Jedną. Bez kotletów.

Małgorzata wyszła na taras. Siedziały tam obie mamy, w kocach, z kubkami herbaty.

Zdecydowałyśmy. Będziemy się zmieniać oznajmiła Barbara.

Ale następnym razem ja pierwsza w domu dodała Halina.

Dlaczego ty? spięła się teściowa.

Bo jestem starsza!

Ale…

MAMY! Małgorzata uniosła rękę. Albo się dogadacie, albo wynajmę”Nagle z kuchni dobiegł dźwięk tłuczonego szkła i okrzyk babci Zofii, która właśnie weszła z walizką, ogłaszając, iż przyjechała na całe lato i tak w ich domu zapanował nowy, chaotyczny, ale jakoś swój porządek, bo przecież rodzina to nie spokój, ale miłość, choćby jeżeli czasem dusząca jak barszcz z boczkiem.”

Idź do oryginalnego materiału