Zapiekanka za 45 zł, frytki za 25. Pokazała ceny na Open'erze

kobieta.gazeta.pl 7 godzin temu
Open'er Festival odbywa się co roku zwykle na przełomie czerwca i lipca na terenie lotniska Gdynia-Kosakowo. Wydarzenie przyciąga dziesiątki tysięcy uczestników. Za czterodniowy festiwalowy karnet w tym roku trzeba było zapłacić 1,1 tys. zł. Jednak nie jest to jedyna wysoka kwota, z którą muszą mierzyć się uczestnicy wydarzenia.
Na terenie festiwalu jak co roku pojawiły się liczne food trucki z przekąskami i napojami. Ceny są dosyć wysokie. - Na szczęście jak co roku, jest też beczkowóz z wodą pitną. Czasem jest do niej kolejka, czasem nie - opowiada nasza redakcyjna koleżanka, która bierze udział w tegorocznym festiwalu.


REKLAMA


Zobacz wideo Domowe masło - czy to się opłaca?


Ceny na festiwalu Opener
Nasza rozmówczyni zrobiła zdjęcia cenom niektórych produktów, które sprzedawane są w food truckach uczestnikom festiwalu. Jak zdradziła, najtańszą potrawą, jaką znalazła, była zupa miso za 19 złotych. Inne przykładowe ceny to:


porcja lodów za 13 złotych,
kubełek stripsów z kurczaka za 40 zł (mały) lub 69 zł (duży),
skrzydełka z kurczaka za 37 zł (6 sztuk) lub 62 zł (12 sztuk),
frytki belgijskie za 25 złotych,
zapiekanka za 45 złotych,
piwo za 19 złotych.


Ceny grozy z Openeraarchiwum redakcji


Z czego wynikają wysokie ceny w festiwalowych food truckach?
Ceny w food truckach, mimo iż w takich przypadkach nie mamy zapewnionego miejsca do siedzenia, są bardzo często wyższe niż w większości lokali gastronomicznych. Często wynika to z opłat, które narzucają organizatorzy imprez plenerowych.
- Wystawienie się na festiwalach muzycznych itp. to często koszt 20-30 tysięcy złotych, gdzie najlepsze miejsca są wyprzedane już rok przed festiwalem. Aby odrobić sam koszt wynajęcia miejsca, trzeba mocno podnieść ceny posiłków - powiedział w rozmowie z naszym serwisem Haps Wojtek Kaczmarczyk, który w Gliwicach prowadzi restaurację Chaps Gastropub, a przed laty działał w biznesie foodtruckowym.


W podobnym tonie wypowiedział się Rafał Chmielewski, który w Krakowie prowadzi food truck M22. - Są imprezy, gdzie opłata jest wyrażona procentowo od obrotu. Ludzie są często nieświadomi, jakie to są wartości. Widełki są różne, to może być choćby 30 proc. obrotu, a to już jest bardzo dużo. A przecież trzeba jeszcze zarobić. Najłatwiej więc podnieść ceny. Niektórzy organizatorzy biorą też konkretną kwotę, np. 1000 zł za dzień stania - wyjaśnił. Co sądzisz o cenach w festiwalowych food truckach? Zachęcamy do udziału w sondzie i komentowania artykuł
Idź do oryginalnego materiału