Wpuściłem sąsiadkę do garażu, ale gdy wszedłem bez pukania, zaniemówiłem na widok tego, co robiła

polregion.pl 1 tydzień temu

Pewnego razu pewien bogaty, ale zamknięty w sobie mężczyzna zaoferował schronienie bezdomnej kobiecie o imieniu Jadwiga i był zaskoczony jej siłą.
Pozwoliłem tej kobiecie zamieszkać w mojej przybudówce do garażu, ale pewnego dnia wpadłem tam bez pukania i osłupiałem, widząc, co robiła.
Miałem wszystko, co chciałem: ogromny dom w podwarszawskim Konstancinie, luksusowe samochody i więcej pieniędzy, niż kiedykolwiek potrzebowałem. Ale w środku czułem pustkę, której nie umiałem wypełnić.
Przez sześćdziesiąt lat nie założyłem rodziny. Kobiety interesowały się tylko moim majątkiem, a teraz żałowałem, iż nie spróbowałem inaczej.
Pewnego dnia, gdy jechałem przez Vilnius (Wilno), próbując zagłuszyć samotność, zobaczyłem kobietę grzebiącą w śmietniku.
Jej rozwichrzone włosy i wychudzone dłonie, ale pewne ruchy przykuły moją uwagę. Wydawała się krucha, ale coś w jej dzikiej naturze mnie zaintrygowało.
Nie wytrzymałem i zatrzymałem się. Otworzyłem szybę i przyglądałem się jej. Gdy spojrzała na mnie z niepokojem, spytałem: Potrzebujesz pomocy?
Jej wzrok był podejrzliwy, przez chwilę myślałem, iż ucieknie. Ale usiadła i otarła ręce o zniszczone dżinsy. Możesz pomóc?
Myślę, iż tak odparłem, wysiadając z auta, choć sam nie wiedziałem, dlaczego to robię. Może chcesz gdzieś pójść dziś wieczorem?
Przez chwilę się wahała, w końcu pokręciła głową. Nie.
Skinąłem głową i wziąłem głęboki oddech. Mam przybudówkę przy garażu. jeżeli chcesz, możesz tam zostać na jakiś czas.
Spojrzała na mnie z wyrzutem. Nie przyjmuję jałmużny.
To nie jałmużna odparłem, choć nie znalazłem lepszego słowa. Po prostu miejsce do spania. Bez żadnych warunków.
Po długim wahaniu zgodziła się. Dobrze. Tylko na jedną noc. Jestem Jadwiga.
Jechaliśmy do mojego domu w zupełnej ciszy. Wzięła swoją torbę i weszła do przybudówki. W lodówce jest jedzenie. Czuj się jak u siebie powiedziałem.
Dzięki mruknęła, zamykając drzwi.
Z czasem Jadwiga została na dłużej. Czasem jedliśmy razem. Była tajemnicza pod twardą powłoką kryła wrażliwość.
Może w jej oczach widziałem ten sam cień samotności, który nosiłem w sobie. A może jej obecność zmniejszyła moje poczucie izolacji.
Pewnego dnia, gdy szukałem pompki w garażu, wszedłem bez zapowiedzi i zamarłem. Na podłodze leżały dziesiątki obrazów moich portretów.
W jednym byłem przykuty łańcuchami, w innym moje oczy krwawiły, a w rogu wisiał mój wizerunek w trumnie.
Czy Jadwiga tak mnie widziała? Po wszystkim, co dla niej zrobiłem?
Jadwiga, co to ma znaczyć?! warknąłem przy kolacji.
Nie chciałam, żebyś to zobaczył szepnęła.
Myślisz, iż jestem potworem?
Nie odpowiedziała drżącym głosem. To nie o tobie. To był mój ból. Musiałam go wyrzucić.
Czas, żebyś poszła powiedziałem cicho.
Następnego dnia odwiózł ją do schroniska. Dałem jej kilkaset złotych, chociaż wahała się je przyjąć.
Minęły tygodnie, a uczucie, iż popełniłem błąd, nie znikało.
Pewnego dnia znalazłem pod drzwiami paczkę. W środku był mój portret spokojny, łagodny. Zupełnie inny. Była tam też kartka z numerem Jadwigi.
Zadzwoniłem.
Cześć, to ja powiedziałem, gdy odebrała. Dostałem twój obraz jest piękny.
Dziękuję odparła cicho. Nie byłam pewna, czy ci się spodoba. Myślałam, iż zasługujesz na coś lepszego niż tamte obrazy.
Nie musisz mnie przepraszać odparłem szczerze. Może zaczniemy od nowa?
Chciałabym odpowiedziała.
Umówiliśmy się na kolację. Jadwiga powiedziała, iż znalazła pracę i wynajęła małe mieszkanie.
Gdy się rozłączyłem, uśmiechnąłem się po raz pierwszy od dawna. Może to nowy początek. Dla nas obojga.

Idź do oryginalnego materiału