Cierp, córko! Teraz jesteś w innej rodzinie, musisz się dostosować do ich zasad. Wyszłaś za mąż, nie na herbatę przyszłaś. Jakie zasady, mamo? Oni tu wszyscy są stuknięci! Zwłaszcza teściowa! Ona mnie nienawidzi, to oczywiste! A słyszałaś kiedyś, żeby teściowe były miłe?
Hulaj dusza! Hulaj! Tylko patrzeć, jak znów zacznie! Stanisława Piotrowna stała na środku kuchni, jej twarz była czerwona z wściekłości, a oczy błyszczały gniewem. Jak chłop hula, to baba winna. Mam ci tłumaczyć, czy jak?
Teściowa była w furii. Darła się na synową, Ewę, jak opętana. A wszystko dlatego, iż ta posądziła swojego męża, jej syna Darka, o niewierność.
Ewa, delikatna dziewczyna z wielkimi, naiwnymi oczami, stała przyciśnięta do ściany, próbując przekonać rozwścieczoną kobietę.
Stanisławo Piotrówno, ale to nie jest w porządku. On ma rodzinę, dzieci zaczęła Ewa, ale teściowa natychmiast ją przerwała, machając ręką, jakby odganiała natrętnego komara.
Ty to rodzina? Albo twoje dziecko, które choćby nie dopuszcza nas, dziadków, do siebie? Teściowa prychnęła z pogardą. Twoje wychowanie, nawiasem mówiąc!
Jakie wychowanie, Stanisławo Piotrówno? Jasiek ma dopiero rok. To jeszcze maluch cicho zaprotestowała Ewa.
Maluch? Kobieta wykrzywiła usta. U Kowalskich wnuczek jest młodszy, a już się przytula i nie wrzeszczy jak ten twój machnęła ręką w stronę pokoju dziecięcego.
To przecież wasz wnuk odparła Ewa, choć głos jej drżał. I, proszę pani, dzieci czują złych ludzi. Może dlatego do was nie idzie.
My źli? O, kłamczucha! Teściowa podniosła głos. A u kogo ty, nasza piękna, mieszkasz za darmo? Czyje jedzenie jesz? Czyje pieniądze wydajesz? Niewdzięcznica!
Ewa nie miała już ochoty kłócić się z awanturniczą teściową. Tysiąc razy mówiła Darkowi, iż chce mieszkać osobno, ale Darek, rozpieszczony mamałyga, nie widział w tym potrzeby.
Lubił żyć u rodziców. Człowiek jak u Pana Boga za piecem. Spokojnie chodził do pracy, a o pranie, sprzątanie czy gotowanie dbali starzy. Nie życie, tylko bajka!
Za to od Ewy teściowa wymagała pełnego zaangażowania. Na początku Ewa starała się z nią dogadać pomagała w domu, słuchała narzekań na życie i sąsiadów. Ale z czasem zrozumiała, iż to bez sensu.
Nieważne, jak bardzo Ewa starała się być miła, teściowa i tak ją nienawidziła i choćby nie kryła tego.
Przyprowadził do domu tę niedorajdę, jakby innych dziewczyn brakowało opowiadała Stanisława Piotrowna sąsiadce, podczas gdy Ewa zbierała rozrzucone przez Darka zabawki i wszystko słyszała.
Aż do sąsiedniej wioski po nią jeździł! I po co? Nasze baby są i pracowitsze, i mądrzejsze.
I nie mów! przytaknęła sąsiadka, miejscowa plotkarka, babcia Maryla, która już obgadała całą wieś.
Rozumiem, gdyby umiała cokolwiek. A ty, Piotrówno, sama mówiłaś, iż ręce ma jak z patyków. Nic porządnego nie potrafi.
choćby nie wiesz, jak bardzo! Nic jej nie można powierzyć. Albo zgubi, albo zepsuje. A i dziecko jakieś nie takie.
U Kowalskich wnuczek to zupełnie inna bajka. Spokojny, rozsądny chłopczyk. A ten tylko krzyczy i marudzi. Widać, iż geny nie te.
Kiedy życie stawało się nie do zniesienia, Ewa dzwoniła do matki do sąsiedniej wioski, skarżyła się i płakała, a matka odpowiadała:
Cierp, córko! Teraz jesteś w innej rodzinie, musisz się dostosować. Wyszłaś za mąż, nie na herbatę przyszłaś.
Jakie zasady, mamo? Oni tu wszyscy stuknięci! Zwłaszcza teściowa! Ona mnie nienawidzi!
A słyszałaś o dobrych teściowych? Wszystkie przez to przechodzimy, i ty też musisz. Najważniejsze nie pokazuj, iż ci ciężko. Cierp.
Wiedząc, iż z bojaźliwą matką nic nie wskóra, Ewa zagroziła, iż poskarży się ojcu.
Zlituj się nad ojcem! Przestraszyła się matka. Wiesz, iż ma zawieszoną karę. Jeden fałszywy krok, i znów go zamkną!
Ewa wiedziała to dobrze. Jej ojciec, Jan, był człowiekiem gorącym. Dostał zawieszenie za burdę, którą urządził, gdy ktoś w sklepie obraził Ewę. I gdyby się dowiedział, jak traktują jego córkę, na pewno by nie milczał.
Dobrze, nie powiem tacie odparła Ewa. Ale jeżeli to się nie zmieni, jeżeli teściowa dalej będzie tak się zachowywać Nie wiem, co zrobię.
Wszystko się ułoży, córeczko powtarzała matka, próbując ją uspokoić. Zobaczysz, za kilka tygodni choćby nie będziesz pamiętać tej rozmowy.
Ewa chciałaby o tym zapomnieć, ale relacje z teściową nie poprawiały się. Stanisława Piotrowna zdawała się tylko wściekleć coraz bardziej, jakby Ewa była winna wszystkim jej problemom. choćby jej mąż, Jan Stefanowicz, zmęczony życiem staruszek, nie wytrzymał.
Czego ty się na dziewczynę drzesz bez przerwy? Pewnego ranka, gdy awantura sięgnęła zenitu, wtrącił się. Ucieknie nam! I słusznie!
Ja jej ucieknę! Wściekłość teściowej skierowała się teraz na męża. Pozwami ją, niech oddaje każdą złotówkę, którą u nas zjadła! I dziecko jej zabiorę, żeby nie wychowywała go w takiej nierządnicy rodzinie!
Ewa wiedziała, iż teściowa plecie bzdury, ale i tak było jej straszno. Tym bardziej iż wciąż kochała Darka.
Plotki o tym, iż Darek potajemnie spotyka się z byłą, Olą, okazały się wyssane z palca zwykłą wiejską gadaniną, którą baby jak Stanisława Piotrowna roznosiły po wsi.
Nie wiadomo, jak długo trwałaby ta gehenna, gdyby nie długi język teściowej. Pewnego dnia, w dobrym humorze po kolejnej wygranej z synową, opowiedziała swoje wyczyny przyjaciółce, babci Maryli.
Ta, jak zwykle, dodała od siebie coś nowego, a potem opowiedziała kolejnej osobie i tak historia o głupiej synowej i jej surowej teściowej,














