Jolanta myła naczynia po śniadaniu, gdy zadzwoniła teściowa, Krystyna. Półroczny Bartek spokojnie spał w wózku na balkonie, więc można było swobodnie porozmawiać.
„Jolanto, kochanie, mam do ciebie prośbę” zaczęła kobieta z oddali. „Bardzo chciałabym zobaczyć wnuka. Może przyjadę do was?”
Jolanta nie wyczuła podstępu. Teściowa mieszkała na zachodzie kraju i widywały się rzadko. Od narodzin syna kontaktowały się tylko przez telefon.
„Oczywiście, Krystyno, przyjeżdżaj. Bartka koniecznie musicie zobaczyć, bo tak gwałtownie rośnie.”
„A na jak długo można? Na tydzień, na przykład?”
„Tak, spokojnie” wielkodusznie zgodziła się synowa. „W salonie jest rozkładana kanapa, wygodnie się śpi.”
Teściowa uradowana zaterkotała:
„Oj, dziękuję, córeczko. No to za parę dni będę. Bilety już kupiłam, na wszelki wypadek.”
Jolanta się uśmiechnęła. Po rozmowie opowiedziała mężowi, Jackowi, o nadchodzącej wizycie.
„Dobrze, niech przyjeżdża” zgodził się. „Dawno matki nie widziałem.”
Trzy dni później Jolanta dostała wiadomość od teściowej:
„Przyjeżdżam dziś, nie trzeba mnie odbierać, dojadę taksówką.”
Synowa przygotowała kanapę w salonie, kupiła więcej jedzenia, a choćby tort.
Krystyna pojawiła się wieczorem z dwiema ogromnymi torbami i szerokim uśmiechem. Ale za jej plecami w korytarzu majaczyła męska postać.
„Jolanto, poznaj” rzuciła rezolutnie teściowa. „To Wojciech, mój przyjaciel. Jemu też do Warszawy wypadło w interesach, więc postanowiliśmy przyjechać razem i przy okazji się przedstawić.”
Jolanta zmieszana patrzyła na nieznajomego mężczyznę w wieku około sześćdziesięciu lat. Siwy, w zniszczonym garniturze, ze starą walizką w ręce.
„Dzień dobry” wybełkotała.
„Miło mi panią poznać” odparł Wojciech, wyciągając dłoń. „Krystyna tak wiele o państwie opowiadała.”
Synowa wprowadziła gości do salonu i próbowała ogarnąć, co adekwatnie się dzieje.
Jolanta szeptem spytała teściową:
„Krystyno, a gdzie Wojciech będzie spał? Nie wspominałaś, iż przyjedziesz nie sama.”
„A co w tym złego?” zdziwiła się kobieta. „Kanapa duża, zmieścimy się. Wojtek nie jest wymagający.”
Jolanta stała pośrodku salonu, próbując przetrawić sytuację. Dwuizbowy wynajmowany przez nich mieszkanie był przeznaczony dla trzech osób. A tu nagle pięć.
„Krystyno, ale ja przygotowałam wszystko dla jednej osoby. Przecież mamy małe dziecko, miejsca niewiele.”
Teściowa już rozpakowywała torbę:
„Jolanto, nie martw się. Jesteśmy skromnymi ludźmi, wiele miejsca nie zajmiemy. Prawda, Wojtku?”
Mężczyzna skinął głową i rozglądał się po mieszkaniu z zainteresowaniem:
„Fajne lokum. Dzielnica dobra, komunikacja blisko. Do szukania pracy idealne.”
„Do szukania pracy?” powtórzyła Jolanta.
„Tak, postanowiłem się w Warszawie zatrudnić” wyjaśnił Wojciech. „W naszej wsi perspektyw brak, a tu może coś znajdę.”
Jolanta poczuła, iż zaczyna jej się kręcić w głowie. Wychodzi na to, iż nie przyjechał na kilka dni.
„A na jak długo planujecie zostać?”
„No, jak to wyjdzie” spokojnie odparła Krystyna. „Wojtkowi trzeba czasu, żeby z pracą się ustalić.”
Jolanta, nie okazując zmieszania, poszła do kuchni przygotować kolację. W tym samym momencie do przedpokoju wszedł Jacek, wracając z pracy.
„Cześć, jak leci? Matka przyjechała?”
„Przyjechała. I nie sama.”
Mąż się zatrzymał:
„Jak to nie sama?”
„Z adoratorem przyjechała. Idź się poznaj z Wojciechem.”
Jacek wszedł do salonu, gdzie Krystyna pokazywała swojemu towarzyszowi rodzinne zdjęcia w telefonie.
„Mamo, nie uprzedzałaś, iż przyjedziesz z gościem.”
„Jacku, synku” uradowała się kobieta. „No to się w końcu poznacie. Wojtek, to mój syn.”
Mężczyźni wymienili uścisk dłoni. Wojciech uśmiechał się przyjaźnie:
„Krystyna wiele o panu opowiadała. Dobrą rodzinę pan stworzył.”
„Dziękuję” sucho odparł Jacek. „Mamo, możemy porozmawiać?”
Wyszli do kuchni. Jolanta udawała, iż jest zajęta gotowaniem, ale słuchała ich rozmowy.
„Mamo, ty oszalałaś? Sprowadzić obcego faceta do naszego mieszkania?”
„Jacku, nie krzycz. Wojtek to dobry człowiek, przyjaźnimy się od pół roku.”
„Przyjaźnijcie się na zdrowie, ale nie u nas!”
Krystyna się obraziła:
„Oto jak to wygląda. Matka tylko przeszkadza. A ja myślałam, iż syn się ucieszy.”
Jacek westchnął:
„Mamo, nie o to chodzi. Po prostu powinnaś była uprzedzić. Mamy dziecko, rutynę, potrzebny jest spokój.”
„Będziemy cicho” obiecała teściowa. „I nie na długo. Wojtkowi tylko trzeba trochę czasu, żeby się w mieście zadomowić.”
Ostatecznie Jacek się poddał. Wyrzucić matkę z jej adoratorem byłoby nieładnie, a Jolanta milczała, nie nalegała.
Pierwsze dni minęły względnie spokojnie. Krystyna krzątała się przy wnuku, Wojciech przeglądał ogłoszenia o pracę. Ale niedługo zaczęły wychodzić niedogodności.
Rano kolejka do łazienki. Wojciech długo się golił. Krystyna szykowała śniadanie dla wszystkich, nie pytając, kto co woli. Wieczorami goście oglądali telewizję w salonie, a małżeństwo z dzieckiem tłoczyło się w sypialni.
„Jolanto, widziałem, iż macie laptopa?” zainteresował się Wojciech przy kolacji. „Muszę wysłać CV.”
„Jest” odparła Jolanta. „Ale my sami go używamy. Do pracy.”
„Ja tylko na chwilę. To przecież ważna sprawa.”
Mężczyzna rozsiadł się z komputerem w salonie i spędzał tam większość dnia. Dzwonił do potencjalnych pracodawców, przy czym dość głośno.
„Tak, duże doświadczenie. W Poznaniu byłem zastępcą kierownika działu. Co znaczy wiek? Jeszcze ze mnie pracownik, oho-ho.”
Bartek od głośnych rozmów budził się i płakał. Jolanta kołysała go, uspokajała, a Woj

![PIT STOP. Nowy sklep przy stacji na Kieleckiej rusza 1 listopada! [wideo, zdjęcia]](https://tkn24.pl/wp-content/uploads/2025/10/PiT-STOP.-Nowy-sklep-przy-stacji-na-Kieleckiej-rusza-1-listopada-07.jpg)








