Teściowa od sześciu miesięcy mieszka z nami, przekonując syna o potrzebie wsparcia.

polregion.pl 5 godzin temu

Teściowa przeprowadziła się do nas pół roku temu. Ma swój dom, całkiem niezależny, ale przekonała syna, iż potrzebuje pomocy. Mówiła, iż boi się samotności, więc w szybkim tempie sprowadził ją do naszego dwupokojowego mieszkania.

Halina Nowakowska to kobieta o trudnym charakterze. Zawsze pragnie być w centrum uwagi, bez względu na koszty. Dopóki żył jej mąż, nie wtrącała się w nasze sprawy. Byłam wdzięczna, bo przez wszystkie lata małżeństwa nigdy nie udało nam się znaleźć wspólnego języka.

— Kochanie, żona powinna zawsze wyglądać pięknie, zanim mąż wróci do domu. choćby w moim wieku nie pozwoliłabym sobie na taki nieporządek. A mięso powinnaś gotować inaczej, może zapisz się na kursy, skoro matka cię nie nauczyła.

Takie uwagi słyszałam od niej regularnie. W jej oczach wszystko robiła perfekcyjnie, a ja miałam ręce nie od tej strony. Kiedyś widywałyśmy się tylko od święta, więc znosiłam to w milczeniu, ale teraz codzienne zaczepki stały się nie do wytrzymania.

Teść zmarł w zeszłym roku. Spodziewaliśmy się tego, bo od lat walczył z nowotworem. Po jego śmierci teściowa wyglądała przerażająco — nie jadła, nie piła, jak gdyby stała się cieniem. Przez pierwszy miesiąc nie zostawialiśmy jej samej choćby na chwilę.

Z czasem jednak otrząsnęła się i wróciła do normalnego życia. Znów zaczęła mi dokuczać i krytykować. To był dla mnie znak, iż odzyskała siły. Niestety, zbyt gwałtownie się ucieszyłam — niedługo zaczęła namawiać męża, iż nie da sobie rady sama.

— Czuję się samotna i nikomu niepotrzebna. Boję się zostać w domu, a ta tachykardia znowu mnie męczy. Może zamieszkalibyśmy razem? — jęczała.

Mąż nie był zachwycony tym pomysłem, ale uległ. Ciągłe telefony i opowieści o jej rozpaczu w końcu zmiękczyły jego serce. Ja jednak trwałam przy swoim — kategorycznie nie chciałam mieszkać z teściową. Proponowała nawet, żebyśmy przeprowadzili się do jej domu, bo jest większy. Być może, ale tam na pewno nie byłabym gospodynią. A nasze mieszkanie jest w centrum — blisko do pracy i przedszkola.

Wiedziałam, iż nie mogę dać się wciągnąć w jej grę, bo na jej terenie połknie mnie żywcem. Mąż próbował mnie zrozumieć, ale matka to zawsze matka. Obiecał, iż postara się, aby jej pobyt u nas był tymczasowy. Mówił, iż będzie ją upominał i pilnował, by nie dokuczała mi bez przerwy.

Minęło już pół roku, a nasze małżeństwo wisi na włosku. Stałam się nerwowa i rozdrażniona, bo cały dzień biegam wokół teściowej jak służąca.

Herbata, spacer, włączenie serialu… A jeszcze muszę wysłuchiwać tyrad o tym, iż nikt się nią nie interesuje. A jeżeli czegoś nie zrobię po jej myśli, zaraz udaje atak serca i żąda wezwania karetki.

Chcieliśmy z mężem wyjechać nad morze, ale teściowa urządziła scenę, iż myślimy tylko o sobie. Twierdziła, iż powinniśmy ją zabrać. A ja nie miałam ochoty na taki „wypoczynek”. Mąż tylko wzrusza ramionami, a ja czuję, iż moja cierpliwość się kończy. jeżeli jego matka jest ważniejsza niż nasze małżeństwo, cóż — zostanie tylko rozwód.

Czasem poświęcenie dla innych prowadzi nas na skraj własnego szczęścia. Trzeba wiedzieć, gdzie postawić granicę, zanim stracimy to, co naprawdę ważne.

Idź do oryginalnego materiału