– Ten dom jest wspaniały! Synku, przepisz go na mnie! – Teściowa rości sobie prawo do mojego mieszkania

newsempire24.com 4 dni temu

Alicja zastygła w bezruchu, usłyszawszy słowa teściowej. Palce same rozwarły się, a taca z hukiem runęła na podłogę werandy. Kawałki szkła rozleciały się we wszystkie strony.

Jerzy i Nina Kazimierzowa gwałtownie się odwrócili. Na twarzy teściowej strach gwałtownie zastąpiło udawane współczucie.

— Skarbie! — zakrzyknęła, zrywając się z krzesła. — Nie pokaleczyłaś się? Pomogę ci!
— Nie podchodźcie do mnie — Alicja wyciągnęła ostrzegawczo dłoń. — Wszystko słyszałam.

Spojrzała palącym wzrokiem na męża. Jerzy siedział z opuszczonymi ramionami, wbijał wzrok w podłogę i nerwowo gniótł obrus.

— Jerzy… — Głos Alicji drżał. — Masz mi coś do powiedzenia?
— Alicjo, źle zrozumiałaś! — zagadała Nina Kazimierzowa. — Tylko dyskutowaliśmy…
— Nie do ciebie mówię — przerwała jej ostro Alicja. — Jerzy?

Zapadła ciężka cisza.

— Synu… — znów odezwała się Nina Kazimierzowa, podchodząc do Jerzego i kładąc mu dłoń na ramieniu. — Przecież nie zostawisz matki?

Jerzy powoli podniósł głowę. Jego spojrzenie spotkało się z oczami Alicji — pełnymi bólu i głębokiego wstydu.

— Mamo… — Jego głos był cichy, ale stanowczy. — Kocham cię. Jesteś moją matką i zawsze będę się tobą opiekował.

Nina Kazimierzowa triumfalnie się uśmiechnęła, rzucając synowej zwycięskie spojrzenie. ale Jerzy wstał i dodał:

— Ale Alicję kocham bardziej. I nie zrobię nic, co miałoby ją zranić.

Uśmiech zniknął z twarzy teściowej.

— Co ty mówisz, synu? — wyszeptała.
— Mówię, iż powinnaś się spakować i wyjechać — odparł twardo Jerzy. — I nie wracać, dopóki nie przeprosisz Alicji i nie zrozumiesz, iż nic nie jest ważniejsze od rodziny, którą stworzyłem.
— Rodziny?! — Oczy Niny Kazimierzowej rozszerzyły się ze złości. — A kim ja jestem? Ja, która cię urodziłam i wychowałam!
— Mamo… — Jerzy pokręcił głową. — Próbowałaś zmusić mnie, bym oszukał własną żonę i odebrał jej dom. To nie pierwszy raz, gdy mną manipulujesz.
— To ona cię zmieniła! — wrzasnęła Nina Kazimierzowa, wskazując palcem na Alicję. — Odwróciła syna od matki! Niech cię ziemia pochłonie!
— Dość. — Jerzy podniósł głos, a teściowa urwała. — Nie będę tego dłużej słuchał. Albo przepraszasz, albo odchodzisz.

Jej usta drżały.
— Wybierasz ją? — szepnęła. — Wyrzucasz własną matkę na ulicę?
— Masz swój dom, mamo — powiedział zmęczony Jerzy. — I dalej będę ci pomagał, jak zawsze. Ale twoja obecność tu jest niepożądana.

Z łkaniem teściowa wpadła do domu, a chwilę później rozległ się trzask drzwi. Alicja i Jerzy zostali sami na werandzie wśród potłuczonego szkła.

— Przepraszam — szepnął Jerzy, robiąc krok w stronę żony. — Nie powinienem był milczeć. Nie powinienem jej choćby słuchać.
— Dlaczego mi nie powiedziałeś? — cicho zapytała Alicja. — Chodziłeś ostatnio jak struty.
— Prosiła, żebym porozmawiał z tobą o sprzedaży domu — przyznał Jerzy. — Mówiła, iż jest samotna, iż dom jest dla nas za duży. Nie wiedziałem, jak zacząć. Potem przyjechała i zaczęła naciskać, iż jeżeli się nie zgodzisz, trzeba działać… inaczej.
— Naprawdę wybrałeś mnie, a nie ją? — spytała Alicja, patrząc mu w oczy.
— Kocham ją — odparł prosto Jerzy. — Ale to, co proponowała, to nie miłość, tylko egoizm. Nie będę w tym uczestniczył.

Alicja podeszła do męża i pozwoliła mu się przytulić.

Następnego ranka Nina Kazimierzowa wyjechała bez pożegnania. ale spokój nie wrócił — zaczęły się niekończące telefony.
— Mamo, nie zmienię zdania — powtarzał stanowczo Jerzy do słuchawki. — Nie porzucam cię. Ale i Alicji nie porzucę.

Stopniowo telefony ustały. Jerzy był nieugięty. Pewnego wieczoru, gdy z Alicją pili herbatę na werandzie, uśmiechnął się — pierwszy raz od dawna szczerze i bez cienia niepokoju.
— Wiesz… — powiedział, spoglądając na żonę. — Chyba daliśmy radę.
Alicja skinęła głową, ściskając jego dłoń. Dom znów stawał się ich twierdzą.

Idź do oryginalnego materiału