Syn przychodzi do ojca: – Składam pozew o rozwód. Mam dość! Matka ma rację – żona jest leniwa. Ile jeszcze mogę sam wygrzebać?

twojacena.pl 2 tygodni temu

28 września, Warszawa

Dziś przyszedł do mnie mój syn, Janek, i z ciężkim sercem oznajmił: Tato, chcę rozwodu. Mama Zofia jest leniwa, a ja sam muszę wszystko dźwigać. Ile jeszcze mam wytrzymywać? Spojrzałem na niego, wziąłem głęboki oddech i powiedziałem: Wybacz mi, synu.

Za co? zapytał, niepewnie.

Za to, iż nie zawsze byłem dobrym mężem dla twojej matki. To mój błąd, iż w twoim sercu zrodziło się miejsce na myśl o rozwodzie

Co? Nie rozwodzić się? podniósł brew.

Nie, nie rozdzielaj się. Nie pozwól, by ten pomysł wchodził ci w głowę.

Czy mam wytrwać do końca?

Nie musisz wytrwać w cierpieniu. To nie ona cię zniewala, ale twoje własne złe nastawienie. Zmienisz się zmieni się cały dom.

Jak się zmienić?

Spójrz na swoją żonę, tak jak naucza nas Kościół. Ona jest darem Bożym, twoją radością, pomocnicą, matką waszych dzieci. To delikatna naczynia, które Bóg powierzył ci w dłonie trzymaj je ostrożnie, z miłością, zadbaj o nie. Wszystko inne to drobnostki. jeżeli dziś nie potrafi czegoś zrobić, nauczy się. Ty też nie wiesz wszystkiego, co powinieneś. jeżeli nie nadąża, wspieraj ją swoją siłą i uczuciem. Gdy czegoś nie rozumie, opowiedz wieczorem przy herbacie, przytulając ją do siebie. Wasza droga jest tylko wasza, wasza miłość tylko wasza. Ten, kto sieje w was nienawiść, jest wrogiem waszego domu choćby to był twój brat Piotr, przyjaciel Michał, a choćby twoja własna matka Maria. Nie osądzaj ich, wybacz i daj im pojąć, iż za swoją żonę i miłość oddałbyś życie bez wahania, ale nie pozwolisz nikomu, choćby najgorszemu słowem, zranić rodziny.

Zapytałem, czy i mnie z mamą chcieli rozdzielić. My też czasem się kłóciliśmy, byliśmy dumni i uporni. Ale Bóg nie odrzuca was. Proście Go o mądrość, ustępujcie sobie, żałujcie i pocieszajcie się nawzajem. Miłość rośnie, choć nie zawsze ją dostrzegasz. Zobaczysz jej wielkość dopiero w podeszłym wieku, gdy wieczorem przytulasz Zofię za ramiona i nie potrzebujecie słów.

Po tej rozmowie Janek zamilkł. Po raz pierwszy od dawna spojrzał na żonę nie jako problem, ale jako człowieka, który też się męczy, ma słabości i potrzebuje ciepła. Poczuł wstyd, iż dotąd widział jedynie jej wady, a nie te oczy, które niegdyś rozświetlały jego świat.

Tego wieczoru wrócił do domu, nie wypowiadając żadnych zarzutów. Po prostu podszedł, objął Zofię i szepnął: Przebacz mi. Nie dostrzegałem najcenniejszego daru w twoim życiu. Ona zamilkła, a w jej spojrzeniu znów zapłonął płomień, który kiedyś połączył ich serca. Nie potrzeba wielu słów. Wystarczy cisza, dotyk i świadomość, iż wciąż jesteśmy razem.

Prawdziwa miłość nie gaśnie czasem zasypia pod warstwą urazów i codziennych trosk, ale gdy podlewamy ją troską, cierpliwością i czułością, budzi się silniejsza niż kiedykolwiek.

Lekcja: bycie mężem i ojcem to nie tylko obowiązek, ale codzienne wybieranie miłości ponad ego.

Idź do oryginalnego materiału