Babcia sprzedała mieszkanie: rodzinny skandal
Po co brać kredyt hipoteczny, jeżeli można poczekać, aż babcia umrze i odziedziczyć jej mieszkanie? Tak właśnie pomyślał brat mojego męża, Jakub. Ma żonę i trójkę dzieci, ale zamiast wziąć pożyczkę, wolą czekać na śmierć babci, by przejąć jej nieruchomość. Ich chciwość wywołała rodzinny dramat, który wstrząsnął całym Szklarską Porębą.
Jakub i jego żona, Bronisława, wraz z dziećmi mieszkają w mieszkaniu babci Weroniki Janówny. Warunki są, delikatnie mówiąc, ciasne – łatwo sobie wyobrazić, jak im się żyje w trzech pokojach. Zamiast jednak szukać własnego lokum, z niecierpliwością wyczekują chwili, gdy Weronika Janówna odejdzie. Drażni ich, iż mimo 75 lat, babcia tryska energią i zdrowiem.
Weronika Janówna to prawdziwy skarb. Wygląda świetnie, nie narzeka na zdrowie, opanowała telefona, chodzi na koncerty, spotyka się z przyjaciółkami, a choćby pozwala sobie na randki. Żyje pełnią życia, co doprowadza Jakuba i Bronisławę do szału. Znudziło im się czekanie, więc wymyślili plan: namówić babcię, by przepisała mieszkanie na Jakuba, a sama zamieszkała w domu opieki. Weronika Janówna stanowczo odmówiła, czym wzbudziła gnaw wnuka. Jej upór stał się iskrą, która rozpaliła rodzinny konflikt.
Weronika Janówna miała jedno marzenie – podróż do Japonii. Gdy ja i mój mąż, Marek, dowiedzieliśmy się o planach Jakuba, zaproponowaliśmy babci, by zamieszkała z nami. Doradziliśmy jej wynajęcie mieszkania, by uzbierać na wyjazd. Zgodziła się. Zabraliśmy Weronikę Janównę do siebie, a ona znalazła lokatorów. Gdy Jakub i Bronisława się o tym dowiedzieli, wybuchł skandal. Byli przekonani, iż mieszkanie należy się im, i żądali, by babcia oddała im zarobione pieniądze. Jakub oskarżył Marka, iż „zawrócił babci w głowie”, by przejąć spadek. Ich bezczelność nie znała granic.
Bronisława zaczęła regularnie nas odwiedzać. Raz sama, raz z dziećmi. Wypytywała o zdrowie Weroniki Janówny, jakby liczyła, iż usłyszy o jej rychłej śmierci. Jakub też nie tracił nadziei, iż niedługo odziedziczą mieszkanie. Ale babcia nie zamierzała się poddawać. Uzbierała pieniądze i poleciała do Japonii. Wróciła rozpromieniona, opowiadając o świątyniach w Kioto i kwitnących wiśniach. Zaproponowaliśmy jej sprzedaż mieszkania, kupno małego mieszkanka i dalsze podróże, a potem spokojne życie z nami. Weronika Janówna się zastanowiła i postanowiła to zrobić.
Sprzedała przestronne trzy pokoje w centrum Szklarskiej Poręby i kupiła przytulne kawalerkę. Za resztę pieniędzy wyjechała w kolejną podróż – do Włoch, Austrii i Szwajcarii. W Szwajcarii los sprawił jej niespodziankę: poznała Szwajcara o imieniu Gregor i wyszła za niego za mąż. Z Markiem przylecieliśmy na ich ślub. Widok 75-letniej panny młodej, promieniejącej z miłości, był czymś niesamowitym. Weronika Janówna zasłużyła na to szczęście – całe życie pracowała, wspierając dzieci i wnuki.
Jakub, gdy dowiedział się o ślubie, nie dał za wygraną. Żądał, by babcia oddała mu nowe mieszkanie. Nie wiadomo, jak chciał tam pomieścić pięcioosobową rodzinę. Ale nas to już nie obchodziło. Cieszyliśmy się, iż Weronika Janówna wreszcie żyje dla siebie. Jej historia rozeszła się po Szklarskiej Porębie, budząc podziw jednych i zawiść innych.
Teraz Weronika Janówna i Gregor żyją między Szwajcarią a Szklarską Porębą. Przysyła nam pocztówki z podróży i śmieje się, wspominając, jak Jakub wyczekiwał jej śmierci. Ta historia pokazała, jak chciwość może zniszczyć rodzinne więzi, ale też udowodniła, iż odwaga życia po swojemu jest silniejsza niż jakiekolwiek intrygi. Weronika Janówna stała się dla nas przykładem: nigdy nie jest za późno, by wybrać szczęście, choćby gdy cały świat jest przeciw.