Wesele syna, a serce matki – nie całkiem wolne…
Krzysztof i Marzena urządzali wesele. Goście zjawiali się od samego rana, suknie, szampan, muzyka – wszystko jak trzeba. Mama Krzysztofa, Barbara Nowak, przyjechała dwa dni wcześniej, by poznać rodziców panny młodej i pomóc w przygotowaniach.
— Mamo, wyglądasz cudownie – uśmiechnął się Krzysiek, spotykając ją w drzwiach. — Jakbyś się zakochała – dodał żartobliwie.
Nagle zauważył, jak jej policzki się zaróżowiły, a wzrok natychmiast spuściła. Zdziwił się, ale nic nie powiedział.
Następnego dnia, w sam dzień ślubu, przybył dawny kolega zmarłego ojca – Stanisław Kowalski. Towarzyszył mu nieznajomy mężczyzna około czterdziestki. Elegancki, zadbany, w kosztownym garniturze.
— Poznaj, Krzysiek, to mój kuzyn Tomasz – przedstawił go Stanisław. — Teraz ze mną pracuje, w elektronice się zna jak mało kto.
Krzysztof uścisnął mu dłoń – i wtedy dostrzegł dziwnie długie spojrzenie matki. Patrzyła na Tomasza tak, jakby od dawna czekała na tę chwilę. W jej oczach błysnęła czułość, której nie da się pomylić z niczym. I wtedy wszystko stało się jasne.
Mama jest zakochana. I to właśnie w tym Tomaszu.
Odsunął się na bok. Było mu niezręcznie. Jego wesele, a matka ma romans? I to z kimś niemal dziesięć lat młodszym?
— Mamo – podszedł później. — To ty go zaprosiłaś?
— Tak. Wybacz, jeżeli to nietakt, ale chciałam, żeby był dziś ze mną.
— Zdajesz sobie sprawę, jak to wygląda? Minął niecały rok od śmierci taty, a ty już…
— Nie proszę cię o pozwolenie, synu. Po prostu chcę być szczęśliwa. Milczałam latami. Twój ojciec… był dobrym człowiekiem, ale nie najwierniejszym. Znosiłam to, byś miał przy sobie tatę. Teraz pozwól mi żyć.
Gdy jeszcze to przetrawiał, podszedł do niego Stanisław.
— Nie złość się na matkę. Wiedziałem od lat, jak cierpiała w milczeniu. Dla ciebie. Teraz ma swoją szansę. A Tomasz to porządny człowiek. Szanuje ją.
Krzysztof milczał. Było mu gorzko. Ale skończył już 29 lat i sam zdecydował, z kim chce dzielić życie. Dlaczego miałby odmawiać tego matce?
Tomasz podszedł sam.
— Rozumiem twoje wątpliwości. Ale kocham twoją mamę. Naprawdę. To nie kwestia wieku. Nie potrzebuję spadku, nie poluję na majątek. Zawsze pracowałem uczciwie. A z nią… czuję się naprawdę dobrze.
Krzysztof spojrzał na niego. Poważne oczy, szczera twarz, spokojny głos. Mężczyzna, nie chłopiec.
— Dobrze. Tylko nie rób jej przykrości. Tego bym nie wybaczył – szepnął i uścisnął mu dłoń.
Wesele minęło wspaniale. Goście bawili się do białego rana. Barbara promieniała szczęściem. Tańczyła, śmiała się, jakby odzyskała drugą młodość. Dwa miesiące później Tomasz się oświadczył, a Krzysztof choćby się nie zdziwił.
Powiedział tylko:
— jeżeli mama będzie szczęśliwa, to znaczy, iż dobrze zrobiłem, pozwalając ci zostać tamtego dnia.
I rzeczywiście, wszystko się ułożyło. Krzysztof i Marzena doczekali się synka, a babcia i „nowy dziadek” pokochali go jak własnego.
Szczęście nie zna granic wieku – czasem wystarczy tylko pozwolić sobie na nie.