Sk blendedzone rozwiązanie

newsempire24.com 1 dzień temu

**Trudna decyzja**

„Babciu, nie chcę owsianki” – powiedział się cicho Marek, odsuwając od siebie talerz, nie odrywając wzroku od Tamary.

Tak samo robiła kiedyś jej córka. Gdy nie chciała zupy czy kaszy, powoli przesuwała talerz na skraj stołu, aż ten spadał na podłogę. Skąd on to znał? Nie mógł tego widzieć ani pamiętać. Dorosła Alicja nigdy tak nie robiła. Czy to geny dają o sobie znać?

Małą córkę Tamara beształa, ale na Marka nie potrafiła się gniewać.

„Stój!” – zatrzymała go, zanim talerz wypadł. „Nie chcesz, nie jedz. Wypij herbatę”.

„A cukierka mogę?” – spytał Marek.

„Cukierka nie. Zjadłeś jednego przed śniadaniem i zepsułeś sobie apetyt. Do obiadu nic słodkiego”.

„No babciu-u-u” – przeciągnął chłopiec.

W oczach wnuka pojawiły się łzy, usta wykrzywiły się – zaraz miał się rozpłakać. Mały łobuziak doskonale wiedział, jak na nią działają jego łzy, i wykorzystywał to bez skrupułów.

„Płacze dokładnie tak, jak jego mama w dzieciństwie” – pomyślała z goryczą Tamara, gotowa już ulec. Ale w tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.

„Weź ciastko” – rzuciła, wychodząc z kuchni.

„Nie chcę ciastka!” – kapryśnie krzyknął jej za plecami Marek.

Tamara otworzyła drzwi. Na progu stał Jerzy, jej zięć i ojciec Marka.

„Dzień dobry, Tamaro Michałówno. Jak zawsze świetnie pani wygląda” – powiedział z uśmiechem.

Było jej przyjemnie, ale odpowiedziała chłodno:

„Dobrze, iż zdrowy. Proszę wejść”.

„Tato!” – do przedpokoju wpadł Marek.

Jerzy pochylił się i uniósł syna, przytulając go mocno.

„Jaki ciężki już jesteś. Tak urósł!” – W oczach Jerzego pojawiła się czułość do syna.

„A co mi przywiozłeś?” – spytał Marek, odsuwając się lekko od ojca.

„A ty dobrze się zachowywałeś? Słuchałeś babci? Nie dokazywałeś?” – Jerzy spojrzał na Tamarę. Ta milczała, spuściła wzrok.

„No, przyznawaj się, co nabroiłeś?” – potrząsnął synem Jerzy.

„Nie zjadłem kaszy. W przedszkolu mnie ukarali, bo pobiłem się z Jackiem. Ale to on zaczął! Popchnął mnie i zabrał mi samochodzik. Ja tylko się broniłem. Ukarali mnie, a jego nie”.

„Niesprawiedliwie” – pokiwał głową Jerzy.

„Marku, idź do pokoju, muszę porozmawiać z tatą”.

Jerzy postawił syna na podłodze, sięgnął do kieszeni płaszcza i wyjął zabawkę, wręczając ją chłopcu. Zadowolony chłopiec pobiegł do swojego pokoju. Jerzy wszedł za Tamarą do kuchni i usiadł przy stole. Tamara zabrała talerz z niedojedzoną owsianką i pozostała przy zlewie.

„Ta mama Jacka nasłuchałam się dzisiaj pod moim adresem. Żądała, żebym ukarała Marka. Ale Jacek też zaczepia dzieci, popycha je, a potem skarży. Dzieci się biją, to normalne. Ale nie powinno się zachęcać Marka, żeby od razu oddawał” – powiedział Tamara z wyrzutem.

„Jestem bardzo wdzięczny, Tamaro Michałówno, iż wzięła pani na siebie opiekę nad moim synem. Bez pani bym sobie nie poradził”.

„Jak mogłabym inaczej? To mój wnuk” – odparła.

Tamara doskonale zdawała sobie sprawę, iż kokietuje. Tak, Marek był jej wnukiem, ale wyglądała raczej na jego matkę niż babcię.

„Tamaro Michałówno, może jednak zatrudnimy nianię?” Jerzy zawsze zwracał się do niej per „pani”, podkreślając jej status. Zmarszczyła brwi.

„Co pan mówi?” – Tamara rzuciła szybkie spojrzenie na Jerzego.

Ten przyglądał się jej. Kobieta zawsze wyczuwała zainteresowanie w męskim spojrzeniu. Było jej zarówno przyjemnie, jak i niezręcznie.

Odwróciła się do zlewu, otworzyła wodę i natychmiast zakręciła kran. „Boże, denerwuję się. Tylko tego brakowało, żeby to zauważył”. Znowu stanęła przed nim, skrzyżowawszy ręce na piersi.

„Żadnej niani. Myśli pan, iż obca kobieta zajmie się pańskim synem lepiej niż ja? I słuchać nie chcę”.

„Ale on potrzebuje dużo uwagi. Mogłaby pani ułożyć sobie życie osobiste…” – Jerzy zmieszał się i zakrztusił.

„Pan też mógłby ułożyć sobie swoje”.

Spoglądali na siebie przez chwilę, po czym odwrócili wzrok.

Nigdy nie rozumiała, co taki mężczyznTamara westchnęła głęboko, uśmiechnęła się nieśmiało do Jerzego i wyszeptała: “Może jednak spróbujemy… dla Marka”.

Idź do oryginalnego materiału