**Dzisiejszy wpis w pamiętniku:**
Rozmawiałam dziś z Wandą. Siedziałyśmy w kuchni, piłyśmy kawę i jadłyśmy pierniczki. Za oknem padał jesienny deszcz, ale w domu było przytulnie. Wanda, jak zawsze, wyglądała nienagannie elegancka fryzura, delikatny makijaż, gustowna sukienka. W swoich pięćdziesięciu ośmiu latach wciąż dbała o siebie.
Lidko, dziękuję ci, iż zgodziłaś mi się pomóc Wanda uśmiechnęła się wdzięcznie. Naprawdę nie wiedziałam już, do kogo się zwrócić.
Co ty, Wandziu, przecież przyjaźnimy się od lat odparłam, patrząc na nią uważnie. Opowiadaj, co się dzieje z twoim Krzysiem?
Wanda westchnęła ciężko i potarła skronie.
Wiesz, kompletnie mi się wymknął spod kontroli. Źle się uczy, przychodzi późno do domu, a wczoraj znalazłam w jego kieszeni jakieś tabletki.
Boże! przycisnęłam dłoń do piersi. Narkotyki?
Nie wiem. Może. Strasznie się wystraszyłam. A on nic nie tłumaczy, tylko się odgraża. Mówi, iż to nie moja sprawa.
Pokręciłam głową. Dobrze znałam Krzyśka wnuka Wandy, siedemnastoletniego chłopaka, który został bez rodziców i mieszkał z babcią. Kiedyś był grzecznym chłopcem, ale ostatnio stał się ponury i zamknięty.
I co zamierzasz? spytałam.
Potrzebuję pieniędzy na prywatnego detektywa szepnęła Wanda. Chcę się dowiedzieć, z kim on się zadaje, gdzie znika. Może wpadł w złe towarzystwo.
Ile potrzebujesz?
Pięć tysięcy złotych. Wiem, iż to dużo, ale zwrócę ci za miesiąc, gdy dostanę pensję.
Nie zastanawiając się długo, wstałam i podeszłam do szafy, gdzie trzymałam oszczędności. Wanda była moją najlepszą przyjaciółką od ponad dwudziestu lat. Poznałyśmy się w pracy, kiedy obie byłyśmy jeszcze mężatkami, wychowywałyśmy dzieci, planowałyśmy przyszłość. Potem los rozdzielił nas po różnych miastach, ale nie straciłyśmy kontaktu. Pisałyśmy, dzwoniłyśmy, odwiedzałyśmy się.
Gdy zostałam wdową, to właśnie Wanda mnie wspierała, pomogła przejść przez żałobę. A gdy w jej życiu wydarzyła się tragedia jej syn i synowa zginęli w wypadku samochodowym, zostawiając małego Krzyśka natychmiast przyjechałam i pomogłam w organizacji pogrzebu oraz w uzyskaniu opieki nad chłopcem.
Masz podałam jej kopertę z pieniędzmi. I nie martw się zwrotem. jeżeli będzie potrzeba więcej, daj znać.
Wanda wzięła kopertę i mocno mnie przytuliła.
Jesteś najlepsza szepnęła. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.
Siedziałyśmy jeszcze długo w kuchni, popijając kawę i rozmawiając o życiu. Wanda opowiadała, jak ciężko jest samotnie wychowywać wnuka, zwłaszcza w tym wieku. Ja dzieliłam się doświadczeniami z wychowania własnego syna.
A jak tam twój Kacper? spytała Wanda. Dawno go nie widziałam.
Dobrze mu się wiedzie. Ma wspaniałą rodzinę, stabilną pracę. Tylko rzadko dzwoni, ciągle zajęty.
Rozumiem. Wszystkie dzieci się rozleciały, każdy w swoją stronę.
Wanda wyszła dopiero wieczorem. Odprowadziłam ją do windy, pożegnałyśmy się, a drzwi zamknęły się za nią.
W domu zrobiło się cicho. Posprzątałam naczynia, podlałam kwiaty na parapecie i usiadłam przed telewizorem. Ale nie mogłam skupić się na filmie ciągle myślałam o Krzyśku. Dobry był chłopak, grzeczny, mądry. Czyżby naprawdę wplątał się w narkotyki?
Następnego dnia poszłam do przychodni na kontrolę. W kolejce do lekarza spotkałam sąsiadkę, Beatę.
Lidia, witaj! zawołała. Dawno cię nie widziałam.
Wszystko w porządku. Wczoraj odwiedziła mnie przyjaciółka, ma problemy z wnukiem.
Zgadnę ta, co przyjechała czarnym mercedesem?
Zdębiałam. Wanda rzeczywiście przyjechała samochodem, ale nigdy nie wspominała, iż ma auto.
Skąd wiesz?
Widziałam, jak odjeżdżała spod twojego bloku. Ładne auto, pewnie drogie.
Zmarszczyłam brwi. jeżeli Wanda ma taki samochód, po co pożyczała ode mnie pieniądze? Ale potem pomyślałam, iż może to nie jej auto. Może ktoś ją podwiózł.
Po tygodniu Wanda zadzwoniła z dobrą wiadomością.
Lidko, wyobraź sobie, z Krzyśkiem wszystko w porządku! Okazało się, iż te tabletki to zwykłe witaminy. Wstydził się przyznać, iż zaczął chodzić na siłownię i bierze suplementy.
Dzięki Bogu odetchnęłam z ulgą. A detektyw co powiedział?
Żadnego detektywa nie było. Porozmawiałam z Krzyśkiem szczerze i wszystko mi wyjaśnił. Okazało się, iż zakochał się w dziewczynie z równoległej klasy, dlatego się dziwnie zachowywał. Młodość, wiesz…
Uśmiechnęłam się. Rzeczywiście, nastolatki to trudny temat. Dobrze, iż wszystko się wyjaśniło.
Pieniądze zwrócę ci za tydzień, obiecuję dodała Wanda.
Nie śpiesz się, kiedy będziesz mogła.
Pożegnałyśmy się, a ja odłożyłam słuchawkę. Zrobiło mi się lżej. Cieszyłam się, iż problem sam się rozwiązał.
Ale Wanda nie oddała pieniędzy ani za tydzień, ani za miesiąc. Gdy delikatnie przypomniałam o długu, zaczęła się tłumaczyć.
Lidko, wybacz, miałam niespodziewane wydatki. Krzysiowi zatrudniłam korepetytora z matematyki, a to nie tanie rzeczy. Poczekaj jeszcze trochę, proszę.
Nie naciskałam. Pięć tysięcy to spora suma, ale nie dramat. jeżeli naprawdę chodziło o naukę wnuka, to warto było poczekać.
Zima minęła szybko. Wanda dzwoniła rzadko, zawsze była zajęta. Mówiła, iż Krzysiowi się poprawiło, dobrze się uczy, choćby na studia się wybiera.
Wiosną pojechałam odwiedzić syna w Gdańsku. Kacper przywitał mnie na dworcu, uściskał, wypytał o zdrowie. Mieszkał w dobrej dzielnicy, w przestronnym mieszkaniu z żoną i dwójką dzieci.
Mamo, pamiętasz Wandę Nowak? zapytał podczas kolacji. Twoją przyjaciółkę.
Oczywiście