Różnorodność, Równość i Inkluzywność [DEI] jako wylewanie żali [Pretensjologia Stosowana] – James Lindsay

wybudzeni.com 1 tydzień temu

Różnorodność, Równość i Inkluzywność [DEI] jako wylewanie żali [Pretensjologia Stosowana] – James Lindsay

Cześć wszystkim. Z tej strony James Lindsay. Słuchacie kolejnego ekscytującego odcinka New Discourses Bullets, w którym przedstawiam krótkie, wypunktowane podsumowanie jednego tematu z dziedziny woke-marksizmu, który wszyscy musimy zrozumieć, abyśmy mogli go powstrzymać.

Chcę dziś ponownie opowiedzieć wam o DEI (Różnorodność, Równość i Inkluzywność), lub może to być nieświadome uprzedzenie, ukryte uprzedzenie albo którekolwiek z tych szkoleń dotyczących wrażliwości, które widzieliście w pracy. Mogą to być choćby sesje prania mózgu związane ze szkoleniem w zakresie zrównoważonego rozwoju i tak dalej.

Jednak mają one mniejsze zastosowanie niż DEI [Różnorodność, Równoważność, Inkluzywność]. To, co chcę wam przedstawić, to koncepcja zwana „wylewaniem żali”, która tak naprawdę wywodzi się z maoistycznych Chin w latach 50. XX wieku, kiedy to Mao wstępnie podbijał Chiny po przejęciu władzy.

Czytając o jego rządach w Chinach w latach 50., napotkałem tę koncepcję, to wyrażenie, o którym nigdy nie słyszałem, czyli „wylewanie żali“. Było to coś, czego Mao używał do skutecznego niszczenia społeczności w Chinach, do rozbijania wszelkiego możliwego oporu społeczności przeciwko komunistom.

A sposób, w jaki to robili, polegał na organizowaniu spotkań, na które wszyscy musieli chodzić z powodu różnego rodzaju gróźb i represji. I uczyli ich tam „wylewania żali”. Innymi słowy, bezmyślnie powtarzać swoje pretensje, urazy wobec kogoś.

Oczywiście, jeżeli jesteś fanem i zwolennikiem mojej pracy, to prawdopodobnie zdajesz sobie sprawę z faktu, iż w pewnym momencie nazwaliśmy wszystkie te studia dotyczące tożsamości, które widzisz na uniwersytetach, „pretensjologią stosowaną” [Badaniami nad Pretensjami – Grievance Studies].

Kiedy rozkręciliśmy aferę z „pretensjologią stosowaną [Grievance Studies ]”, szukaliśmy nazwy, która opisywałaby gender studies, studia nad społecznością queerową, studia nad seksualnością, medioznastwo, studia w dziedzinie nauki i technologii, bla, bla, bla, wszystkie te pojęcia. Chcieliśmy uchwycić wszystkie te terminy i wpadliśmy na pomysł „pretensjologii stosowanej”, studiów, które badają pretensje.

Cóż, mogliśmy to nazwać studiami nad gorzką prawdą. A może użycie słowa „rozgoryczenie”, w języku chińskim, przełożyłoby się na pretensje. Ale ogólnie rzecz biorąc, podczas tych spotkań poświęconych „wylewaniu żali” w Chinach, komuniści… To są wczesne lata 50-te. jeżeli nie znacie historii, Mao oficjalnie przejął władzę w październiku 1949 roku i nie okiełznał jeszcze całego kraju, a jedynie wyparł nacjonalistyczny rząd.

Miał kraj do poskromienia i przekształcenia w komunistyczny. Miał również rozpocząć projekty reformy rolnej i tak dalej, jak obiecał chłopom, co samo w sobie było destrukcyjnym programem. Komuniści wkraczali do nowego regionu, być może wioski, może prowincji, hrabstwa, czegoś tam, i natychmiast tworzyli coś, co nazywali kadrami (profesjonalnymi rewolucjonistami), które były rodzajem grup złożonych z komunistycznych przywódców. Tak naprawdę byli to urzędnicy.

Tak więc natychmiast lokowali kadry w każdym z tych obszarów i organizowali obowiązkowe nocne spotkania (w większości miejsc co noc). Każdy musiał w nich uczestniczyć. I tak jak powiedziałem, były różnego rodzaju represje z ich strony. jeżeli odmówiłeś, mogłeś zostać zastrzelony, okrzyknięty wichrzycielem, w związku z czym cała wioska zwróciła się przeciwko tobie. Mogli stosować kary zbiorowe, aby spróbować zmusić ludzi do zaciągnięcia cię na to spotkanie. Wszystko jedno.

Pierwszą częścią programu była w rzeczywistości operacja eksploracji [wydobywania] danych. Kadry zmuszały ludzi aby przychodzili na te spotkania i przeważnie mówili im na nich, żeby opowiedzieli im historię swojego życia, wysypali się, opowiedzieli im o swoich sąsiadach, aby powiedzieli im o wszystkim. Nie było w tym jeszcze ukrytego rozgoryczenia.

To była operacja polegająca na zbieraniu informacji – opowiedz nam o relacjach, powiedz nam o tym, kto komu zrobił krzywdę, jeden czort. Pomysł polegał na zebraniu mnóstwa informacji o wszystkich mieszkańcach wioski, przedstawicielach prowincji, chłopach czy kimkolwiek innym, aby móc później wykorzystać te informacje przeciwko nim.

Zatem zbierali obszerne informacje biograficzne o praktycznie każdym, o kim mogli, podczas tego rodzaju spotkań-przesłuchań. Czasami były to naprawdę szczegółowe informacje, w tym informacje na temat różnych występków, oszustw i intryg, których dopuszczali się ci ludzie. „Byłaś z moim bratem”, bla, bla, bla. Różne rzeczy.

Wykorzystywali to, by zacząć opracowywać dane biograficzne o ludziach w dowolnym celu, pod pretekstem, iż zbierają informacje o ludziach, aby mogli zaklasyfikować ich do jednej z kilku różnych kategorii klasowych. Oczywiście Mao podzielił ludność na różne kategorie klasowe zgodnie z teorią komunistyczną. To nie jest słynna czerwona i czarna klasa, o których słyszeliście z relacji na temat rewolucji kulturalnej. adekwatnie było to trochę wcześniej.

Jednak tak się składa, iż jest to prototyp tej klasyfikacji. Były następujące klasy: bogaty chłop, średniozamożny chłop, chłop bez majątku, robotnik (albo biedny chłop, zamiast chłopa bez majątku), i tak dalej. Chodziło o to, aby przypisać ludzi do klasy właścicieli ziemskich. I właśnie to stanowiło problem. Chcieli, aby ludzie byli klasyfikowani jako tacy, aby mogli później kierować kampaniami „wylewania żali”. Zebrali więc wszystkie te dane biograficzne o ludziach, aby dowiedzieć się, gdzie są w hierarchii i mieć mnóstwo brudów na ludzi do wywlekania.

Tak więc w ciągu kilku tygodni, po wkroczeniu do tego regionu i przygotowaniu tego, komuniści rozpoczęli tak zwane kampanie „wylewania żali”.

Były one wykorzystywane w całym kraju.

Wpadła do mnie Xi Van Fleet. Wspomniałem o tym ostatnio na Twitterze. Xi Van Fleet wpadła do mnie i mówiła o tym, jak uczono ich „wylewania żali” na temat nie tylko siebie nawzajem, ale także dawnych Chin. Mieli narzekać na to, jakie Chiny były kiedyś, nacjonalistyczne albo imperialistyczne, albo o jakimkolwiek starym ustroju, o czymkolwiek przed przejęciem władzy przez Mao lub komunistów. Mieli „wylewać żale” na temat swojego kraju. Czy to brzmi znajomo?

Mieli „wylewać żale” na temat swoich sąsiadów. Mieli „wylewać żale” na temat siebie nawzajem. Mieli „wylewać żale” choćby na temat samych siebie, jeżeli mieli coś do powiedzenia. Mieli mówić to wszystko, zwłaszcza o nacjonalistach, o przeszłości Chin i o drobnych pretensjach między poszczególnymi osobami. A te nocne spotkania, na które trzeba było chodzić każdej nocy, tak naprawdę powodowały poważne problemy, ponieważ rolnicy, chłopi byli czasami trzymani do 1:00 lub 2:00 nad ranem, aby odbyć te spotkania poświęcone „wylewaniu żali”, po tym, jak pracowali przez cały dzień, być może do zachodu słońca.

Wszyscy – w miarę, jak zaczęła się część kampanii polegająca na „wylewaniu żali” – byli zachęcani do tego, by aktywnie zacząć wylewać swoje żale. Miało się odbyć publiczne „wylewanie żali”. Jak już wspomniałem, miały one dotyczyć starego kraju, byłych przywódców i każdego, kto mógłby być powiązany z nacjonalistami. W Guangdong mieli się żalić na siebie nawzajem.

Istniała hierarchia klasowa, którą zbudowali i która była używana do zarządzania pretensjami. Jak wyjaśniono, cała ta koncepcja polegała na tym, aby wszystkie te podziały zostały ujawnione, abyśmy mogli się od nich uwolnić. Czy brzmi to znajomo w kontekście różnorodności, równości i inkluzywności [integracji]? Powinno.

Powinno to być niezwykle podobne do każdego z tych szkoleń z wrażliwości, niezależnie od tego, czy jest to kształcenia umiejętności społeczno-emocjonalnych w szkołach, czy też jest to szkolenie z DEI w miejscu pracy.

Pomysł polega na tym, iż na przykład, mamy ukryty rasizm, więc wyciągnijmy to na światło dzienne i wyjaśnijmy sytuację. Mamy ukrytą homofobię i transfobię, wyciągnijmy je na światło dzienne, abyśmy mogli się od nich uwolnić. To pretekst do zrobienia czegoś, co sprowadza się do „wylewania żali” na jakiś temat.

Wciśnij na chwilę pauzę i uświadom sobie, iż nazywa się to „wylewaniem żali”, więc w jaki sposób ma to być produktywne, w jaki sposób ma to cokolwiek poprawić? Oczywiście, iż takie nie jest i tego nie robi. Jedynie wywołuje to ogromne pokłady wrogości między zaangażowanymi w to ludźmi.

I to właśnie słyszeliśmy podczas szkoleń z DEI na całym Zachodzie. Słyszałem to od Brytyjczyków, słyszałem to od Amerykanów, słyszałem to od Kanadyjczyków, słyszałem to od Australijczyków, słyszałem to od Nowozelandczyków. Na całym Zachodzie, te spotkania poświęcone DEI powodowały, iż ludzie chodzili i mówili o rasizmie, którego doświadczają lub rasizmie, którego są sprawcami.

Albo może to być homofobia, transfobia lub cokolwiek innego. I wyrzucali to z siebie publicznie, w miejscu pracy, co sprawiało, iż miejsce pracy stawało się toksyczne. Wszystko stało się koszmarne, wszystko stało się skomplikowane, wszyscy obchodzili się z innymi jak z jajkiem.

Wydawało ci się, iż masz świetną pracę, a potem dowiadujesz się, iż twoi współpracownicy w sekrecie mieli na twój temat opinie podszyte rasizmem lub transfobią, lub jakikolwiek krzywdzący, oburzający pogląd na twój temat, który trzymali dla siebie. Koloryzowali, by zyskać uznanie, gdy opowiadali tę historię. I wszystko się wali.

Dokładnie to wydarzyło się w Chinach, dlatego opowiadam wam tę historię. Na początku, podobnie jak w przypadku wielu szkoleń DEI, większość ludzi, z którymi rozmawiałem, którzy przeszli je w miejscach pracy, stwierdziła, iż większość ludzi nie jest zbyt zaangażowana. Jednak jest kilka osób, które są zaangażowane, są podekscytowane możliwością narzekania i jojczenia na swoich współpracowników i na firmę, i na wszystko inne. I nazywają to słowami posiadającymi moc, rasistowskimi i seksistowskimi lub napędzającymi magicznymi słowami z magicznymi mocami używanymi, aby uzyskać kontrolę nad sytuacją. Ale większość ludzi taka nie jest.

„Wokeizm” to współczesne czary – Gene Callahan

Większość ludzi, większość mieszkańców wiosek w Chinach była ogólnie bardzo odporna na programowanie związane z „wylewaniem żali”. Można ich nakłonić do potępienia nacjonalistów, którzy nie mają władzy lub do potępienia skorumpowanego przywódcy, ale bardzo trudno byłoby skłonić ich do potępienia siebie nawzajem w wiosce, a choćby do zaakceptowania tych niedorzecznych podziałów klasowych.

Pozwolę sobie na krótki komentarz na ten temat. Podziały klasowe były całkowicie sfabrykowane. W rzeczywistości nie miały zastosowania. adekwatnie dowiaduję się tego czytając trylogię dotyczącą historii rządów Mao w Chinach, która nosi nazwę „Trylogii Ludowej” („People’s Trilogy”). To trzy książki.

„Tragedia wyzwolenia” („The Tragedy of Liberation”), z której czerpię w tym odcinku. „Wielki głód w czasach Mao” („Mao’s Great Famine”). I wreszcie „Rewolucja kulturalna” („The Cultural Revolution”) autorstwa Franka Diköttera. Zdecydowanie polecam wam tę lekturę. Przeczytałem je kilka razy.

Zacząłem prowadzić Book Club, serię, w której na ten moment fragmenty tych książek, a następnie innych książek, które czytam, są treściami, które trafią na moją platformę o nazwie James Lindsay’s Only Subs, która jest platformą tylko dla subskrybentów. Zatem jeżeli chcesz usłyszeć skąd biorę te treści, zarejestruj się. Subskrypcja nie jest droga. Możesz zdobyć te książki na własną rękę. Bez znaczenia. Nie próbuję skłonić cię podstępem, żebyś dał mi pieniądze. Jednak możesz sam usłyszeć lub przeczytać to, o czym mówię. To udokumentowana historia. I tak jak powiedziałem, mieszkańcy wsi opierali się kampanii „wylewania żali”. Ale w jednym z odcinków z tego tak zwanego The Only Subs Book Club, które opublikowałem, przeczytałem fragment mówiący o tym, jak to podzieliło tę społeczność.

Bo gdy komuniści wystarczająco ich zachęcili i sprawy zaczęły się rozkręcać, zaczęła się rywalizacja. Twój sąsiad wylewa swoje żale, więc teraz jesteś wkurzony na swojego sąsiada i rewanżujesz mu się tym samym. Ktoś wyraził publicznie swoje pretensje i chcesz udowodnić, iż twoje pretensje są poważniejsze, więc wymyka się to spod kontroli, co, nawiasem mówiąc, jest również tym, co słyszeliśmy od ludzi zdających relację z tego, czego doświadczyli podczas tych szkoleń z wrażliwości i szkoleń DEI.

Przy okazji, mówiąc o mojej platformie Only Subs, kolejną rzeczą, która pojawi się niedługo po tym nagraniu – może się pojawić zanim to nagranie zostanie opublikowane, zobaczymy – jest to, iż przeczytałem dokument CIA z 1974 roku omawiający szkolenie w zakresie wrażliwości. W dokumencie tym jest mowa o szkoleniu w zakresie wrażliwości dla samej agencji. Mówią w nim, iż zdecydowanie nie zaleca się przeprowadzania szkolenia w zakresie wrażliwości w CIA, ponieważ jest przyczyną powielania cudzych poglądów i powoduje więcej problemów niż rozwiązuje. W rzeczywistości jest to naprawdę złe. Ale ludzie, którzy przez nie przechodzą, z jakiegoś powodu uważają, iż było naprawdę dobre. Dlatego też CIA w latach 70. zdecydowanie odradzała takie metody. Teraz wiemy, iż tak nie jest.

W każdym razie, gdy tylko pojawi się „wylewanie żali”, gdy już się zacznie, czy to przeciwko sobie nawzajem, nacjonalistom, starym Chinom, dawnym przywódcom, bez znaczenia, przeciwko komukolwiek, gdy tylko zaczęli to robić, było to jak pęknięcie tamy. A kiedy tama pęka, jest to nieomal konkurencyjne w stosunku do tego, ile żalu można z siebie wylać publicznie.

Później oczywiście pojawia się odwet w postaci „wylewania żali” przez inną osobę. Możesz sobie wyobrazić, iż ktoś mówi: „John ukradł moją łopatę” lub cokolwiek innego. „Pożyczył łopatę i ją złamał” lub „Pożyczyłem mu moją łopatę, a on ją złamał i nie zwrócił mi za nią pieniędzy “ albo coś w tym rodzaju. I wtedy przychodzi John i mówi: „Powinieneś wysłuchać mojej wersji…”, cokolwiek to jest. Nie będę zdradzał żadnych zmyślonych szczegółów.

Lecz możesz sobie wyobrazić, jak dochodzi do wzajemnego wyrzucania z siebie pretensji. Negatywność rodzi negatywność, i tak dalej. A to, co ujawniłem w odcinku Book Club na temat „wylewania żali”, jest tym – ponownie zachęcam do wysłuchania tego materiału lub zakupu i przeczytania książki „Tragedia wyzwolenia” – jak okropne były tego skutki. Właśnie przeczytałem fragment bezpośrednio z książki Diköttera, który w niezwykle jasny sposób wyraża to, iż w pewnym momencie osiągnęło to szczyt i w zasadzie wszyscy mieszali wszystkich z błotem, a społeczność została rozdarta na strzępy. Ostatecznie doszło do linczów. Nie tylko do przekazywania ludzi komunistom, ale także do linczów.

Tak więc zachęceni przez komunistów do udziału w tym przedsięwzięciu, praktycznie wszyscy zaczęli wyrzucać z siebie swoje pretensje w stosunku do siebie nawzajem. Jeśli nie robili tego proaktywnie i dobrowolnie, jak niektórzy, to w końcu, jak powiedziałem, robili to w odwecie za pretensje, które zostały już wyrażone przeciwko nim oraz wstyd i upokorzenie, które były ich skutkiem.

Jeśli przeczytasz książkę Roberta Jay’a Liftona o tym, jak działał maoistowski kult reformy myśli, ideologicznego przemodelowania lub prania mózgu, to dowiesz się, iż WSZYSTKO BYŁO NAPĘDZANE POCZUCIEM WINY I WSTYDU. Wstydziłeś się, iż jesteś taki, a nie inny, a potem zdawałeś sobie sprawę, iż to dotyczy ciebie, a następnie próbowałeś ukryć to w sobie tak głęboko, jak to tylko możliwe i obwiniałeś za to innych ludzi, wyrzucając to z siebie.

Spowodowało to coś, co nazwał „kultem spowiedzi”, który w rzeczywistości stał się rywalizacją, nie tylko po to, by szczuć innych ludzi, ale także po to, by się spowiadać, a tym samym przekształcać własne poglądy i przyjmować komunizm. W ten sposób wymknęło się to spod kontroli. Każdy mieszał każdego z błotem.

I sytuacja stała się tak zła, iż – jak przeczytałem w odcinku Only Subs fragment o kampaniach „wylewania żali” bezpośrednio z książki Diköttera – komuniści często nie byli choćby w stanie utrzymać kontroli nad populacjami, które były poddawane ich kampaniom „wylewania żali”.

Co, jak pozwolę sobie podkreślić, skończyło się tym, iż robili to wszyscy. Zrobili to wszystkim. Wszyscy w Chinach byli poddawani kampaniom „wylewania żali” ze względu na ich moc niszczenia tkanki społeczności lub w obszarze DEI, tkanki kultury korporacyjnej, kultury firmy lub kultury instytucjonalnej. Można zniszczyć tę tkankę, a następnie przemodelować ją pod kątem ideologicznym. I tak jak powiedziałem, cała ta hierarchia klasowa, eksploracja danych, którą przeprowadzili na początku, aby dowiedzieć się, jak uprzywilejowani byli ludzie, ta eksploracja danych pozwoliła im skierować kampanię „wylewania żali” w konkretnym kierunku przeciwko konkretnym ludziom, co stworzyło całą tę rywalizację, aby pozostać poza tymi kategoriami i wrzucić do nich innych ludzi.

Bo w wielu przypadkach tak naprawdę istniały limity ustalone przez rząd centralny, dotyczące tego, ile osób musiało mieć skonfiskowane rzeczy, trafić do więzienia, do gułagów, obozów pracy, zostać zabitych, cokolwiek to było. I tak jak powiedziałem skala morderstw i nienawiści, jaką to wywołało, była naprawdę szokująca. Kiedy przeczytałem to po raz pierwszy, w „Tragedii wyzwolenia”, umieściłem to na Twitterze. A mianowicie, iż nienawiść, którą komunizm zainspirował maszerując przez Chiny, jest tak przytłaczająca, iż kiedy się o tym czyta, wydaje się, iż musi to być coś nadprzyrodzonego.

Nadprzyrodzone zło jest nieomal jedynym wytłumaczeniem. Ale oczywiście istnieje ludzka psychologia i jej poważne słabości oraz szczeliny wewnątrz niej. Jednak te populacje wymknęły się spod kontroli. Masowa nienawiść, masowa wrogość, jeden przeciwko drugiemu, nikt się nie dogaduje, nikt sobie nie ufa. Nieustannie szczuje ludzi i często dochodzi do aktów przemocy, jeżeli nie do morderstwa.

Doszło do tego, iż byli mieszkańcy wsi, którzy mordowali ludzi, a komuniści mówili: Musicie mordować mniej ludzi”. A oni na to: „Jeśli nam nie pozwolicie, zabierzemy wam całe jedzenie i zamordujemy was”. Zatem choćby pragnienie, by nienawidzić i mordować, które wynikało z rzemiosła wylewania z siebie żali i nienawiści, było tak nieprawdopodobne, iż w wielu przypadkach nie mogli go choćby powstrzymać.

Ale to, co mogli zrobić – do czego komuniści zaaranżowali cały program – to skierować to rozgoryczenie w spójny sposób w górę drabiny hierarchii klasowej. Tak więc komuniści sprawili, iż biedni chłopi nienawidzili średniozamożnych chłopów. I sprawili, iż biedni chłopi i średniozamożni chłopi nienawidzą bogatych chłopów. A wszyscy mieli nienawidzić właścicieli ziemskich, którzy gromadzili ziemię. Aczkolwiek definicje tych pojęć były całkowicie fikcyjne. Właściciel ziemski może mieć tylko trochę więcej ziemi i kogoś, kto pomaga mu ją uprawiać. Bogaty chłop może mieć szybę w oknie w swojej chacie z błota. Nie ma choćby prawdziwego domu. Może mieć jedną szybę w oknie lub dwie szyby w oknie, albo mieć dwa paleniska do gotowania zamiast jednego. To czyni cię bogatym chłopem.

Nawet nie średniozamożnym chłopem, a bogatym chłopem. I skierowali nienawiść całej tej kipiącej i wrzącej społeczności przeciwko ludziom znajdującym się wyżej w hierarchii klasowej. Właściciele ziemscy, bogaci chłopi, a choćby średniozamożni chłopi – w miarę jak schodzili w dół tej hierarchii, oznaczali ludzi kolorami: czerwonym, białym i szarym. Nawiasem mówiąc, biały był naprawdę zły. A szary był pomiędzy. Po prostu mieszali tych ludzi z błotem. Ludzie rywalizowali o bycie zidentyfikowanym jako czerwony, czyli biedny chłop.

Właściwie byli tak bardzo zaangażowani w pokazywanie tego, iż tak naprawdę przyjęli mentalność ubóstwa jako coś dobrego. Ubóstwo jest symbolem twojego zaangażowania. I to jest to samo, co widzimy w przypadku tego rodzaju natarczywych przeciwników rasizmu i sojuszników, bojowników, wspólników i innych słów, których używają, wychodząc ze szkolenia DEI. To jest to samo, to ten sam program. Dopóki komuniści mogli zmusić tę nienawiść do przepływu w górę tej sztucznej hierarchii statusu lub klasy, która nie dotyczyła choćby większości ludzi, do których była stosowana…

Opublikowałem też odcinek w The Only Subs Book Club na ten temat, specjalnie czytając fragmenty z książki Diköttera o tym, jak te nominacje klasowe zdecydowanie nie miały zastosowania. Na przykład przyjeżdżali do wioski i nie było tam ani jednej osoby, która kwalifikowałaby się jako bogata, nie było ani jednej osoby, która kwalifikowałaby się choćby jako przedstawiciel średniozamożnych chłopów, więc po prostu sztucznie decydowali o tym, kto jest w najdogodniejszej sytuacji ekonomicznej, tylko minimalnie lepiej sytuowany niż ich sąsiedzi.

Na przykład ktoś, kto miał dodatkowe pół metra kwadratowego w swojej chacie. Teraz ta osoba jest okrzyknięta bogatą, żeby mogli stworzyć sztuczną hierarchię klasową. Ludzie byli zdezorientowani tym, jak się znaleźli tam, gdzie byli. A ponieważ nie miało to sensu, ponieważ istniały arbitralne zasady i było to egzekwowane przez komunistów, ludzie zaciekle walczyli o to, by nie zostać sklasyfikowanymi w ten sposób, co wywołało więcej nienawiści, wrogości, rozgoryczenia, rywalizacji i przemocy. I tak długo, jak komuniści mogli kierować tę nienawiść w górę hierarchii, w górę tej sztucznej hierarchii klasowej, którą zbudowali, byli ogólnie zadowoleni, choćby jeżeli wymykało się to spod kontroli.

W rzeczywistości akty przemocy i morderstwa były tak częste, iż choćby kadry były wypierane przez mieszkańców wioski, aby mogli oni kontynuować szerzenie nienawiści, przemocy, morderstwa i kradzieży, gdy komunistyczne kadry próbowały je powstrzymać.

Rezultatem kampanii „wylewania żali” w Chinach było więc doszczętne zniszczenie całych społeczności.

Niektóre z nich pracowały pokojowo razem przez stulecia tylko po to, by zostać rozerwane na strzępy w ciągu tygodni lub miesięcy przez te nocne kampanie wylewania frustracji, te kampanie podsycania żalu, kampanie „pretensjologii stosowanej” komunistów, które były prowadzone w imię publicznego wypowiadania i rozstrzygnięcia wszystkich skarg, podczas gdy tak naprawdę rozpalały to „wylewanie żali” jeden w stosunku do drugiego niczym żar Słońca, niczym nuklearny ogień zagłady.

Oczywiście nie chodziło tylko o to, by opowiedzieć wam o tej kampanii „wylewania żali” w Chinach, ale także o DEI. Zanim jednak to zrobię, tak jak powiedziałem, umieściłem to na Twitterze kilka tygodni temu i stało się to w pewnym sensie wiralem. Xi Van Fleet, która przeżyła rewolucję kulturalną w Chinach, jest teraz amerykańską patriotką, która mówi głośniej niż ktokolwiek inny, jest autorką książki zatytułowanej „Ameryka Mao” („Mao’s America”) – do której napisałem wstęp i którą polecam – mówiąc o kampanii „wylewania żali”, odpowiedziała mi w ten sposób: „Wylewanie żali było również wykorzystywane do indoktrynacji młodzieży”.

W sesji „wylewania żali” ukazanej na zdjęciu poniżej – to dokładnie to zdjęcie z grupą dzieci – biedny chłop opowiada publiczności o cierpieniach, jakie znosił w dawnych Chinach. Mówią więc z goryczą o starych Chinach, czyli o czasach przed przejęciem władzy przez KPCh. I używa swoich poszarpanych ubrań, swoich starych, poszarpanych ubrań jako rekwizytu.

A znak za nim w języku chińskim, plakat z dużymi literami, mówi: „Nigdy nie zapomnij rozgoryczenia związanego z podziałem klasowym; nigdy nie pozwól odejść nienawiści przesiąkniętej krwią”.

Mówi więc, iż celem jest nauczenie młodych nienawiści do wrogów klasowych. Wygląda na to, iż jest to po prostu armia złożona z prawie samych młodych dziewczyn, które się temu przyglądają. Mówi:

„Wylewanie żali jest obecne tutaj, w Ameryce. ‘Zmarginalizowani’ – ujęła to w cudzysłów – ludzie z marginesu są konsekwentnie zachęcani do mówienia o swoim niekończącym się rozgoryczeniu i pretensjach. Stało się to w moim byłym miejscu pracy po śmierci Floyda. Podczas zebrania wszystkich pracowników, dwóch czarnoskórych pracowników zostało zmuszonych do mówienia o goryczy rasizmu, której doświadczyli. Cel jest ten sam – podsycanie nienawiści”.

Tak odpowiedziała mi Xi Van Fleet, kiedy umieściłem tę koncepcję na Twitterze. Przeżyła to, więc zdecydowanie wie, o czym mówi. Jednak chcę nakreślić podobieństwo nie tylko do tego, co powiedziała o spotkaniu wszystkich pracowników i szkoleniu z wrażliwości i DEI po śmierci George’a Floyda, ale też bezpośrednio do szkolenia DEI, szkolenia z nieświadomych uprzedzeń i tak dalej.

To wszystko jest projektem eksploracji danych, aby dowiedzieć się, iż masz hierarchię klasową pod względem rasizmu, homofobii, transfobii i czegokolwiek innego, może choćby dyskryminacji klasowej. A następnie zachęcić do/zastosować to jako pożywkę dla bezpośredniej kampanii „wylewania żali” pod przykrywką programu działu HR, który ma poprawić poziom uległości w miejscu pracy.

Jak widzimy, w rzeczywistości jest to otwarcie komunistyczna kadra, która jest twoim trenerem. To komunistyczna kadra, która zmusza do udziału w kampanii „wylewania żali”, która rozerwie na strzępy twoje miejsce pracy, spowoduje rozpad twojej instytucji, podzieli twoją społeczność.

Zatem bardzo trudno jest zrozumieć główny cel szkolenia DEI i jego wytycznych poza ramami kampanii „wylewania żali”, gdy wiesz o kampanii „wylewania żali” i o tym, jak programowa, ważna i centralna była dla przejęcia władzy przez maoistowskich komunistów z KPCh w Chinach w latach 50-tych.

W przeszłości mówiłem bez końca o innych celach DEI, ale ten jest bardzo ważny. Kiedy ostatnio opublikowałem odcinek, w którym powiedziałem, iż RÓŻNORODNOŚĆ OZNACZA UPOLITYCZNIENIE, INKLUZYWNOŚĆ [INTEGRACJA] OZNACZA WYMUSZENIE POLITYCZNEGO DOSTOSOWANIA, A RÓWNOŚĆ OZNACZA W IMIĘ SOCJALIZMU, to właśnie o tym mówię.

„Wylewanie żali” jest narzędziem, dzięki którego można rozbić spójność instytucji, społeczności lub miejsca pracy, aby przekierować ją na tę klasową, hierarchiczną kampanię rozgoryczenia, która jest jedynie destrukcyjna.

Uświadomienie sobie tego jest niezwykle frustrujące, ponieważ gdybyśmy poznali historię Chin w sposób, w jaki powinniśmy, gdybyśmy wiedzieli o kampaniach „wylewania żali”, to od początku uznalibyśmy szkolenie DEI za kampanię „wylewania żali”.

A gdybyśmy od początku uznali, iż tak właśnie jest, zamiast debatować nad tym, jak możemy wymyślić sposoby obejścia tego wymogu, odhaczyć okienko, powiedzielibyśmy: „Nie, nie robimy tego”. I nie ponieślibyśmy aż takich szkód dla naszego społeczeństwa, naszych firm i wszystkiego innego, co jest nam drogie z powodu tej komunistycznej prowokacji, gdybyśmy wiedzieli, na co patrzymy. I to jest dość frustrujące.

Zobacz na: Komuniści są dobrzy w podbojach i kiepscy w zarządzaniu – James Lindsay
Dlaczego komunizm jest tak zabójczy – James Lindsay
Do czego NAPRAWDĘ służy wskaźnik ESG – Joe Rogan i James Lindsay
Frazes przerywający myślenie – Robert Jay Lifton
Uczniowie Pawłowa jako cyrkowi poskramiacze – Gwałcenie Umysłu | Joost Meerloo
Bitwa o Twój Umysł: techniki prania mózgu stosowane w społeczeństwie – Dick Sutphen

Socjalizm, feminizm, marksizm i cztery podstawowe typy interakcji międzyludzkich

Różnorodność, Równość i Inkluzywność [DEI] jako wylewanie żali [Pretensjologia Stosowana] – James Lindsay

https://rumble.com/v6rx4pp-wylewanie-zali.html

Idź do oryginalnego materiału