Rodzony syn zdradził swoją matkę
Na balu maturalnym wszystkie dziewczyny marzyły, by z nim zrobić sobie zdjęcie. Wybrał jednak Kasię Nie grzeszyła urodą, mądrością ani wiedzą. Ale jej ojciec był ważnym urzędnikiem w powiecie. A suknia Kasi na studniówce była najdroższa I na studia też się dostała. I tak, jakby tylko wzięła go za rękę tamtego wieczoru, nie puściła jej przez lata, aż doprowadziła go do ołtarza.
***
ŻYCIE JAKIE JEST. Synek
Małym był jak obrazek, wszyscy się nim zachwycali. Nie dość, iż urodziwy, to jeszcze taki przymilny! Każdy, kto wziął go na ręce, dostawał uścisk, jak od własnego dziecka. choćby obcy dawali mu cukierki. Małgorzata bała się, żeby go nie urzekli. A kiedy poszedł do szkoły, zaczęło się: dziewczyny kłóciły się o niego, wszystkie chciały się z nim przyjaźnić, a potem spotykać. Michaś prymus i sportowiec. Tylko bardzo biedny. Miejskie elegantki nie zwracały uwagi na to, iż ich idol nosił jedną parę dżinsów, aż te zaczęły wisieć na nim jak na sznurku. Innym by dokuczały, ale jemu nigdy! Na studniówce wszystkie chciały z nim tańczyć. Wybrał Kasię Nie grzeszyła urodą, mądrością ani wiedzą. Ale jej ojciec był ważnym urzędnikiem w powiecie. A suknia Kasi na studniówce była najdroższa I na studia też się dostała. I tak, jakby tylko wzięła go za rękę tamtego wieczoru, nie puściła jej przez lata, aż doprowadziła go do ołtarza.
Małgorzata przed ślubem sprzedała prosiaka, dała synowi pieniądze i tyle! Wziął Michał te kilka tysięcy i poszedł
* * *
Do wsi Małgorzata przyjechała z małym chłopcem na ręku. Czy ludzie wymyślili, czy naprawdę tak było kto wie. Podobno ojciec dziecka kupił jej dom, żeby nie miała do niego pretensji, bo był żonaty. Nikt ze wsi nigdy nie widział jej krewnych. Żyła skromnie. Pracowała w sklepie, miała małe gospodarstwo. Zalecali się do niej kawalerowie, ale gdzie tam! Nikogo nie wpuściła, mówiąc mam męża! Śmiech! Kiedy przyjaciółki zaczynały o tym rozmowę, iż ciężko samej Wściekała się.
Gdy zaprowadziła Michała do pierwszej klasy, już pierwszego dnia zobaczyła go Tomasza, nauczyciela wuefu, który dopiero co skończył studia i przyjechał do szkoły. Spotkali się wzrokiem, jakby przypadkiem. Potem ich oczy same szukały się w tłumie I tak jakoś niepostrzeżenie zaczęli się spotykać. Tomasz woził chłopca na rowerze, uczył go naprawiać koła, zimą chodzili razem do lasu, a wiosną razem sadzili warzywa. Małgorzata bała się powiedzieć synowi prawdę, bo widziała, iż gdy przytulała Tomasza albo choćby tylko dotykała jego ręki przy dziecku, chłopiec stawał się sztywny i milkł.
Dlaczego, synku? On jest dobry! Będzie twoim tatą szeptała, kiedy Tomasz już wychodził.
Nie chcę, żebyś go kochała! Chcę, żebyś kochała tylko mnie! mruczał chłopiec.
Pewnego ranka Michaś obudził się i zobaczył matkę w łóżku z Tomaszem.
od dzisiaj tak już będzie, chłopcze! przytulił go mężczyzna, który naprawdę chciał być dla niego ojcem.
Nie będzie! Nie chcę, żebyś z nami mieszkał! wrzeszczał na całe gardło. Nie chciał z nimi jeść śniadania, uciekł gdzieś. Znalazła go dopiero wieczorem, przyprowadziła do domu.
On jest w domu? zapytał przez łzy, wskazując na drzwi.
Jest
Niech idzie. Bo ja nie wejdę!
Synku! On cię choćby słowem nie uraził! Będziemy żyć jak normalna rodzina przekonywała dziecko.
Nie chcę normalnie! Chcę tylko z tobą! On nie jest moim tatą!
Będzie twoim tatą, zobaczysz
Tomasz wyszedł z walizką, tak jak przyszedł. Przytulił Małgorzatę, pocałował w czoło.
Pomyśl o tym, Michale. Nie jestem waszym wrogiem powiedział, jakby zawstydzony. Zastanów się?
Nie! chłopiec pokręcił głową i odwrócił się.
jeżeli go przyjmiesz, ucieknę! powiedział matce, gdy za Tomaszem zamknęła się furtka.
Małgorzata wybrała syna. Tomasz wyjechał, chyba daleko, bo nikt go już we wsi nie widział. A Małgorzata przed Nowym Rokiem urodziła drugiego syna Jasia. Bała się, iż starszy go nie zaakceptuje, ale Michał, zwykle interesujący wszystkiego, choćby nie spytał, skąd wziął się mały chłopiec. Kochał go, opiekował się nim. A Małgorzata wciąż czuła się winna starszemu, bała się powiedzieć mu choćby słowo na przekór.
Mój Michał jest taki dojrzały chwaliła się przyjaciółkom takie złote dziecko, iż to ja u niego rady szukam, a nie on u mnie.
Tamte tylko prychały, bo dobrze wiedziały, iż właśnie przez te rady Małgorzata została samotna
Cieszyła się, iż Michał od szkoły przyjaźnił się z Kasią. Z bogatej rodziny, jak się ożeni, to pomoże mu stanąć na nogi pocieszała się w myślach.
Jak zawsze, w sobotę czekała na studenta w domu. Napiekła ciast, ugotowała galaretę. Pociąg dawno odjechał, a Michała nie ma.
Mamo! przybiegł z boiska Jaś nasz Michał poszedł z Kasią do jej domu!
Nie jedli kolacji. Czekali. Nie przyszedł. Nie przyszedł i rano. Wpadł tylko po drodze, żeby zdążyć na pociąg. Nie pocałował matki, jak zawsze.
Mamo! Bierzemy ślub! postawił ją przed faktem.
Chciała go zbesztać, iż nie wrócił do domu, powiedzieć to, o czym myślała całą noc, ale nie mogła wydobyć z siebie słowa, bo syn mówił dalej:
Pomóż mi trochę! Choćby prosiaka sprzedaj!
Jasne, synku! A kiedy ślub?
Jeszcze nie wiemy. W Warszawie, studencki! Nie chcemy na wsi!
Do następnego weekendu Małgorzata sprzedała prosiaka i Michał wpadł po pieniądze. Wziął w milczeniu, nie liczył. I pobiegł do Kasi.
We wsi wszyscy wszystko wiedzą. Wieś huczała, iż jego przyszli teściowie szykują wiejskie wesele. Michał nie przyjeżdżał. Jakoś nie po ludzku ani swat













