jeżeli będziesz się kłócić, mój syn wyrzuci cię na ulicę oświadczyła teściowa, zapominając, czyje to mieszkanie.
Kasia, upiecz jutro na obiad pierogi z kapustą powiedziała Jadwiga Stanisławowska, wchodząc do kuchni i siadając przy stole. Dawno nie jadłam porządnego ciasta, a ty gotujesz jakieś dziwne potrawy.
Kasia odwróciła się od kuchenki, gdzie smażyła kotlety na obiad. Jej teściowa siedziała ze swoim zwykłym niezadowolonym wyrazem twarzy, poprawiając swój znany bordowy sweter.
Jestem uczulona na kapustę, Jadwigo Stanisławowska odpowiedziała spokojnie Kasia, przewracając kotleta. Nie upiekę ich.
Jak to nie upieczesz? głos teściowej stał się ostry. Proszę cię, a ty odmawiasz? Kim ty jesteś, żeby się ze mną sprzeczać? Za moich czasów synowe szanowały starszych!
To nie kwestia szacunku odparła Kasia, przesuwając patelnię na inny palnik. jeżeli ugotuję kapustę, dostanę reakcji alergicznej. jeżeli tak bardzo jej pragniesz, upiecz ją sama.
Żebym ja sama? Jadwiga Stanisławowska poderwała się z krzesła. Nie jestem twoją służącą! Jesteś panią domu, więc gotuj to, co ci każę! A twoja alergia to tylko wymówka. Po prostu jesteś leniwa, żeby zagnieść ciasto!
Jadwigo Stanisławowska, co ma lenistwo do rzeczy? Kasia odwróciła się w stronę teściowej. Gotuję codziennie, sprzątam, pierzę. Ale nie zrobię pierogów z kapustą, bo fizycznie nie jestem w stanie!
Nie możesz czy nie chcesz? Teściowa podeszła bliżej, wąsko mrużąc oczy. Myślisz, iż skoro mój syn cię poślubił, możesz mi rozkazywać? Zobaczymy, kto tu naprawdę rządzi!
W przedpokoju zabrzęczały klucze wrócił Marek. Twarz Jadwigi Stanisławowskiej natychmiast przybrała wyraz cierpienia.
Marku, synu rzuciła się do niego. Dobrze, iż jesteś. Twoja żona zupełnie się rozbestwiła! Poprosiłam ją, żeby upiekła pierogi, a ona się wymiguje i jeszcze jest niegrzeczna!
Marek zdjął kurtkę i zmęczonym wzrokiem spojrzał na żonę, która stała przy kuchence z napiętą twarzą.
Kasia, o co chodzi? zapytał, wieszając kurtkę w szafie. Dlaczego odmawiasz mojej matce?
Jestem uczulona na kapustę, Marku powiedziała cicho Kasia. Już to Jadwidze Stanisławowskiej wyjaśniłam.
Alergia? Jaka alergia? Marek machnął ręką. Mamo, nie martw się. Kasia upiecze pierogi jutro. Prawda, kochanie?
Kasia milcząco spojrzała na męża, potem na teściową, która triumfalnie się uśmiechała. W sercu ścisnęło ją bolesne zranienie.
Nie, nie upiekę powiedziała stanowczo, zdejmując fartuch i kierując się do drzwi. Możecie sami zjeść obiad.
Kasia poszła do sypialni i zamknęła za sobą drzwi. Za ścianą słychać było stłumione głosy Marek i jego matka spokojnie jedli kolację, rozmawiając o codziennych sprawach. Jakby nic się nie stało. Jakby jego żona nie odeszła zdenerwowana, tylko rozpłynęła się w powietrzu.
Rano Kasia wstała wcześniej niż zwykle. Jadwiga Stanisławowska jeszcze spała w domu panowała niezwykła cisza. Marek siedział przy kuchennym stole z kubkiem kawy, przeglądając wiadomości w telefonie.
Marku, musimy porozmawiać Kasia usiadła naprzeciwko, splatając dłonie. Poważnie.
O co chodzi? Spojrzał znad ekranu, marszcząc brwi.
O twoją matkę Kasia wzięła głęboki oddech. Mam dość ciągłego narzekania. Jadwiga Stanisławowska krytykuje wszystko jak gotuję, jak sprzątam, co noszę. Mam dość podporządkowywania się jej we własnym w naszym domu.
Kasia, co ty mówisz? Marek odłożył telefon. Matka zachowuje się normalnie. Po prostu ma swoje przyzwyczajenia.
Przyzwyczajenia? Głos Kasi stał się ostry. Tak nazywasz rozkazywanie dorosłym ludziom? Marku, może czas znaleźć twojej matce osobne mieszkanie? Niech żyje osobno? Jesteśmy młodzi potrzebujemy własnej przestrzeni.
Marek trzasnął kubkiem o spodek.
Proponujesz, żebym wyrzucił moją matkę na ulicę? W jego głosie zabrzmiała stal. Poprosiła, żeby z nami zamieszkać, a ty chcesz ją wykopać?
Nie mówię tego Kasia wyciągnęła do niego rękę, ale on się odsunął. Tylko osobne miejsce. Moglibyśmy pomóc z czynszem
Słuchaj, to mi się nie podoba Marek wstał i zaczął szykować się do pracy. Matka nikomu nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie gotuje, pomaga w domu.
Kiedy ona gotuje? Kasia też wstała. Marku, otwórz oczy! Pracuję, wracam do domu, gotuję obiad, sprzątam, pierzę. A twoja matka tylko krytykuje!
Dość przerwał jej Marek, nakładając kurtkę. Nie chcę już tego słuchać. Matka zostaje z nami. I koniec.
Drzwi zatrzasnęły się za nim z nieprzyjemnym metalicznym dźwiękiem. Kasia została sama w kuchni, wpatrując się w niedopitą kawę męża. Gorycz z rozmowy rozlała się w niej jak ten zimny napój. Powoli wzięła kubek, umyła go i odstawiła do suszenia.
Drażniła ją ta niesprawiedliwość. Teściowa oddała swoje mieszkanie córce, a sama zamieszkała z nimi. A Marek nie widział w tym nic dziwnego! Kasia miała dość życia pod czujnym okiem jego matki.
Pół godziny później w kuchni pojawiła się Jadwiga Stanisławowska. Jej włosy były starannie ułożone, szlafrok zapięty pod szyję. Na twarzy malowało się skrajne niezadowolenie.
No i narobiłaś scen zaczęła teściowa, choćby nie witając się. Taka niegodziwość! Myślałaś, iż syn stanie po twojej stronie?
Kasia w milczeniu nalała sobie herbaty, starając się nie reagować na prowokację.
Widzisz? kontynuowała Jadwiga Stanisławowska, siadając przy stole. Mój syn stanął po mojej stronie! To znaczy, iż rozumie, kto tu rządzi. A skoro tak, to masz mnie słuchać!
Kasia postawiła czajnik nieco mocniej niż planowała.
Dzisiaj posprzątasz całe mieszkanie do













