**Dziennik, 15 stycznia**
Okropna prawda wyszła na jaw zupełnie przypadkiem. Moja czteroletnia siostra, Małgosia, miała przepuklinę pępkową. Lekarze kazali działać gwałtownie im wcześniej operacja, tym lepiej. Gosia bez taty stanowczo odmawiała pójścia do szpitala. Czekaliśmy, aż wróci z trasy, i to on odprowadził ją aż do sali operacyjnej.
Tatusiu, będziesz na mnie czekał? szlochała siostra.
Gdzie bym poszedł, kochanie? Oczywiście, iż będę. Dlaczego płaczesz, przecież jesteś taka dzielna?
Ja nie płaczę! Ja tylko westchnęłam!
I zabrali ją. Rutynowa operacja, nic skomplikowanego. Ale rodzice musieli oddać krew do banku krwi to był warunek.
Przecież pewnie tylko jedno z nas będzie pasować zauważył tata. Może najpierw zrobicie testy? Żebyśmy nie oddawali niepotrzebnie.
Krew nigdy nie jest niepotrzebna! stanowczo powiedział lekarz.
Mama i tata oddali krew. Mama była blada, jakby zaraz miała zemdleć. Potem nie mogła usiedzieć w miejscu, biegała do gabinetu, rozmawiała z pielęgniarką. W końcu Gosię przywieźli z sali, tata poszedł po nią, jak obiecał. Cały weekend spędził przy niej. Mama trochę się uspokoiła, odwiedziła córkę i zabrała mnie do domu, choć protestowałem.
Ja też mogę przy niej zostać upierałem się.
Miałem wtedy jedenaście lat. Małgosię, moją jasnowłosą siostrzyczkę, kochałem bardziej niż cokolwiek na świecie. Może choćby bardziej niż rodziców. Jak można jej nie kochać? Anioł. Prawdziwy anioł z jasnymi włosami.
Wyobraźcie sobie małe miasteczko powiatowe z lokalnym szpitalem. Nowym, dobrze wyposażonym choćby z bankiem krwi, proszę bardzo. Ale prowincja to prowincja. Minęły trzy dni Gosia już w domu, tata szykował się do kolejnej trasy. Poszedł po papierosy, a wrócił mroczny jak burzowa chmura.
Tatusiu zawodziła Małgosia z pokoju (leżała jeszcze w łóżku) przyniosłeś mi moje ulubione pianki?
Ojciec zostawił torbę w przedpokoju, kazał mi iść do pokoju siostry. Mamę wziął za łokieć i zaprowadził do kuchni.
Krzysiu Krzysiu co się stało?
A w kuchni odbyła się rozmowa, o której dowiedziałem się dopiero po latach wtedy ani ja, ani Gosia nic nie rozumieliśmy. Ona była za mała, a ja słuchałem ojca. Poszedłem do pokoju, Gosia zaczęła marudzić o tacie i piankach, więc zaproponowałem, iż poczytam. Na szczęście zgodziła się.
W kuchni Krzysztof, z oczami pełnymi wściekłości, podszedł do Ewy tak blisko, iż przywarła do ściany.
To prawda? Że Małgosia nie jest moja?
Jak co Krzysiu, co ty mówisz?
Mówię, iż mam grupę krwi A Rh+, ty masz 0 Rh+, a ona wskazał głową w stronę drzwi B Rh-. Gdyby coś pomylili, można powtórzyć badania.
Ewa odsunęła go, podeszła do stołu, usiadła. Opadła z sił, ukryła twarz w dłoniach i jęknęła:
Świnie. Prosiłam ich! Czego oni wszyscy chcą? Zazdroszczą nam, Krzysiu. Mamy wszystko. I dzieci takie ślicze.
Prosiłaś no tak, wszystko jasne.
Wyszedł, zostawiając Ewę samą. Tylko raz się potknęła z nudów z komiwojażerem. Mąż ciągle w trasach. W filmach życie kierowcy ciężarówki wygląda romantycznie. W rzeczywistości jest samotne i zimne. Ewa pomyślała, iż musi coś zrobić! W końcu on pewnie też nie był święty. Wpadła do przedpokoju, ale Krzysztofa już nie było. Na stole została tylko samotna paczka pianek.
Po trasie tata porozmawiał ze mną poważnie. Chciał, żebym z nim zamieszkał.
Tato, a co z a Małgosia? Mama? Nie możesz zostać?
Czułem, jakby położono mi na plecach betonowy głaz. Głazy składają się z różnych skał widziałem film. Ten na moich ramionach też był niejednolity. Był tam strach przed utratą ojca. Strach przed wyborem. Wychodziło na to, iż i tak kogoś tracę. Po cichu policzyłem: Ewa + Małgosia były większą liczbą niż sam tata. Choć sama siostra mogła przeważyć.
Ojciec często się ze mną spotykał. O Gosi jakby zapomniał. Nie rozumiałem, ale wiedziałem: gdyby mógł mi wytłumaczyć, to by to zrobił. Siostra z początku płakała, patrzenie na nią bolało. Potem pytała o tatę coraz rzadziej. Zamykała się w sobie, bawiąc się lalkami. Nie znałem szczegółów, dlaczego spadła na nią ta kara, ale domyślałem się. A co do mamy
Mama oszalała. Zaczęła przynosić do domu śmieci. Najpierw coś, co mogło się przydać. Potem już wszystko. Przestała się nami zajmować. Siedziała nad swoimi skar













