Z biegiem lat rodzice wciąż próbują mieć wpływ na życie swoich dorosłych dzieci. Szczególnie wtedy, gdy chodzi o zięcia lub synową – bo przecież „dobrze radzą”. Tak było w przypadku Pauliny z Lublina, której mama i tata nagle stwierdzili, że… najwyższy czas, by córka pojechała na wakacje. I to najlepiej za granicę. A mąż – niech płaci.
Zwykłe życie – bez fajerwerków, ale szczęśliwe
„Z Michałem jesteśmy razem cztery lata. Mamy spokojne życie. Oboje pracujemy, wspólnie odkładamy pieniądze, nie szastamy nimi, ale też nie narzekamy. Mój mąż jest odpowiedzialny, cichy, nie gwiazdorzy. Ot, taki normalny facet – może właśnie dlatego moim rodzicom ciągle coś nie pasuje”.
Paulina przyznaje, iż jej rodzice od początku mieli zastrzeżenia. Michał jest od niej starszy o 7 lat – i choć dla nich ta różnica nic nie znaczy, mama i tata nie mogą się z tym pogodzić. „Ciągle słyszę, iż mogłam znaleźć kogoś bardziej odpowiedniego, młodszego, z większą energią. Jakby miłość miała datę ważności w dowodzie”.
„Dlaczego ona jeszcze nie rodzi?”
Niechęć rodziców nie kończy się tylko na różnicy wieku. „Najbardziej boli mnie to, iż moja mama otwarcie sugeruje, iż powinnam rzucić pracę i zająć się domem. choćby proponowała, żebym skłamała Michałowi, iż mnie zwolnili – i iż to świetna okazja, by zacząć starać się o dziecko”. Paulina nie zgadza się z takim podejściem. Wychowywała się w domu, gdzie matka nie pracowała, ojciec harował i… pieniędzy wciąż brakowało. „Nie chcę powielać ich błędów. Chcę mieć wybór i partnerstwo”.
Wakacje na kredyt? Nie, dziękuję
Ostatnio rodzice Pauliny znów „wtrącili się dla jej dobra”. Usłyszeli od znajomych, iż ich dzieci jeżdżą po świecie, odwiedzają egzotyczne kraje i co chwilę wrzucają zdjęcia z wakacji. „A nasza Paulinka? Ciągle tylko ta praca i praca…” – westchnęła mama. I padł pomysł: Michał powinien zabrać żonę za granicę. I to szybko.
„Ja sama nie mam nic przeciwko podróżom” – mówi Paulina – „ale wiemy z Michałem, iż teraz nas na to po prostu nie stać. Dopiero co kupiliśmy pralkę, naprawialiśmy samochód, a niedługo czekają nas inne większe wydatki. Więc nie ma sensu zadłużać się tylko po to, by zadowolić moich rodziców”.
Tymczasem Michał rozważa wzięcie pożyczki, bo czuje się naciskany. „Ale przecież to byłoby zupełnie bez sensu. Czy naprawdę trzeba zapożyczać się, by inni przestali nas krytykować?”
A może chodzi o coś więcej niż wakacje?
Paulina przyznaje, iż w jej rodzinie pieniądze zawsze były tematem numer jeden. „Zawsze musiało być porównywanie, wytykanie, ocenianie. A teraz wygląda na to, iż chcą, żebyśmy żyli dokładnie tak samo – tylko na pokaz”.
Największy problem? Nie sposób z nimi o tym porozmawiać. „Każda próba tłumaczenia kończy się tym, iż słyszę: my chcemy dla ciebie dobrze. Ale czy naprawdę chodzi o moje dobro, czy o ich ambicje i kompleksy?”
Redakcja radzi: zachowajcie zdrowy rozsądek
Paulina i Michał powinni pozostać przy swoim planie. Wakacje są ważne, ale nie za wszelką cenę – a już na pewno nie kosztem spokoju, oszczędności i poczucia bezpieczeństwa. Rodzice często kierują się troską, ale nie znaczy to, iż ich wizje muszą być słuszne. Szczególnie, gdy sami nie potrafili osiągnąć równowagi finansowej.
A Ty? Co byś zrobiła na miejscu Pauliny? Czy warto jechać na wakacje na kredyt – tylko po to, by kogoś zadowolić?