Pokusa rozwodu – Emily Gould

wybudzeni.com 2 miesięcy temu

Pokusa rozwodu – Emily Gould

14 luty 2024

Po siedmiu latach małżeństwa osiągnęłam punkt krytyczny i musiałam zdecydować, czy moje życie będzie lepsze bez mojego męża.

Solipsyzm vs Empatia – Kobiety nie potrafią być mężczyznami

Latem 2022 roku straciłam rozum. Początkowo wydawało się, iż jestem po prostu przytłoczona, ponieważ życie stało się bardzo trudne i musiałam – miałam do tego pełne prawo – wyrzucić z siebie trochę pary. Nasza rodzina traciła mieszkanie i musiała gwałtownie znaleźć inne, na rynku wynajmu, który stał się tak szalony, iż ludzie oferowali czynsz przekraczający cenę wywoławczą. Mój mąż, Keith, przygotowywał się do wydania książki “Raising Raffi” o naszym synu, którą napisał przy moim wsparciu i za moją zgodą, ale co do której, w miarę zbliżania się publikacji, zaczęłam mieć mieszane uczucia. Aby poradzić sobie ze stresem, poprosiłam mojego psychiatrę o zwiększenie dawki leku przeciwdepresyjnego, który brałam od lat. Mniej więcej wtedy zaczęłam mówić zbyt gwałtownie i dużo pić.

Czułam się niezwyciężona, żywa, silna i pewna siebie, niepokoiło mnie tylko zniecierpliwienie tym, jak wolno wszyscy wokół mnie poruszali się i myśleli. Picie wydawało się konieczne, ponieważ nieco uspokajało mój pędzący mózg. W niektóre dni piłam drinki do śniadania, obiadu i kolacji, które jadłam w restauracjach, więc kolejność picia nie wydawała się zbyt niezwykła. Kto nie pije Aperol Spritz w drodze do domu z siłowni rano? Posiłki w restauracjach kosztowały, podobnie jak siłownia, podobnie jak wszystkie inne przypadkowe rzeczy, które kupiłam, wydając pieniądze, których tak naprawdę nie mieliśmy, na niedopasowaną bieliznę z Instagrama i ubrania treningowe oraz mnóstwo doniczek z Etsy. W miarę zbliżania się publikacji książki stawałam się coraz bardziej zdystansowana i niecierpliwa wobec Keitha, choćby gdy planowałam gigantyczną imprezę z okazji jej premiery. Na imprezie wszyscy mieli COVID. Rozdawałam papierosy z gigantycznej salaterki – z palenia raz lub dwa razy dziennie przeszłam do palenia jedno po drugim, kiedy tylko mogłam. Kiedy przyjaciele o dobrych intencjach próbowali zwrócić uwagę na to, co się dzieje, krzyczałam na nich i wskazywałam wszystko, co było nie tak w ich życiu. A co najważniejsze, byłam przekonana, iż moje małżeństwo się skończyło i to już od wielu lat.

Zbudowałam w głowie sprawę przeciwko mojemu mężowi. Ta jego książka była po prostu kulminacją pewnego schematu: Zawsze przedkładał swoją karierę nad moją; podczas gdy ja opiekowałam się naszymi dziećmi w czasie pandemii, on napisał książkę o rodzicielstwie. Próbowałam zrównoważyć pisanie własnej powieści z podwożeniem, odbieraniem, dniami chorobowymi, planowaniem posiłków, zakupami i gotowaniem, co zawsze było moim głównym obowiązkiem, ponieważ byłam freelancerką, a Keith miał pełnoetatową pracę jako nauczyciel dziennikarstwa. Nie pasowaliśmy do siebie pod każdym względem, z wyjątkiem tego, iż mogliśmy ze sobą rozmawiać jak z nikim innym, ale to wydawało się nieistotne. Bardziej istotne: Wydawałam pieniądze, jakby to była woda, nigdy nie planując budżetu, zostawiając Keithowi upewnienie się, iż co miesiąc płacimy czynsz. Co kilka miesięcy kłóciliśmy się o to, a ja przysięgałam, iż się zmienię; wprowadzaliśmy jakiś system, ale jakoś tak wychodziło iż nie zbyt długo działał. Zmierzaliśmy ku katastrofie i w końcu nadeszła.

Każda nieszczęśliwa żona jest ofiarą gwałtu – Archwinger
Gra w Przerażenie [Dread]. Co dokładnie chcesz, żeby robiła dla ciebie twoja kobieta – Rians Stone
Co to jest Przerażenie [dread]; albo, dlaczego nikt nie ma jakiejkolwiek ramy – Rian Stone

Nasza ostatnia kłótnia miała miejsce po długim dniu spędzonym na weselu na północy stanu. Piłam, najpierw lemoniadę z „prądem” podczas obiadu, a potem wino w pudełku podczas przyjęcia weselnego, gdzie nie mogłam jeść żadnego jedzenia – wszystko zawierało pszenicę, a ja mam celiakię. Kiedy wróciliśmy późno do domu, w którym mieszkaliśmy, zamówiłam jedzenie na wynos i zażądałam, by je dla mnie odebrał. Dzwoniąc z restauracji, był wściekły. Czy wiedziałam, ile kosztowało moje zamówienie na wynos? Nie zwracałam na to uwagi, zaznaczając pola w aplikacji, ani nie zdawałam sobie sprawy, iż stan naszego konta bankowego jest niebezpiecznie niski – nigdy nie patrzyłam na paragony ani nie otwierałam wyciągów. Nie wiedząc o tym, czułam się, jakby faktycznie odmawiał mi jedzenia, podstawowego pożywienia. To była ostatnia kropla. Spakowałam torbę, podczas gdy dzieci bawiły się radośnie ze swoimi kuzynami na dole, a potem czekałam na poboczu drogi, aż przyjaciel, który mieszkał w pobliżu, przyjedzie mnie odebrać, choćby gdy Keith stał tam i błagał, żebym została. Ale jego słowa spłynęły po mnie jak woda po kaczce; byłam jak z kamienia. Powiedziałam, iż to koniec – naprawdę koniec. To był ten ostateczny moment, na który czekałam. Miałam konkretny powód, by odejść.

Kilka dni później, wciąż w domu mojej przyjaciółki, odbyłam rozmowę telefoniczną z moim terapeutą i psychiatrą, którzy bez ogródek namawiali mnie, bym zgłosiła się do szpitala psychiatrycznego. choćby ja nie mogłam zignorować tak jasnej wiadomości. Mój przyjaciel zawiózł mnie do miasta, zatrzymując się po drodze na burgery – powinnam była bardziej rozkoszować się burgerem, ponieważ było to jedno z ostatnich nieinstytucjonalnych posiłków, jakie jadłam przez długi czas – i pomógł mi zameldować się w NYU Langone. Moje torby zostały przeszukane, a wszystko, co mogło zostać użyte jako broń, zostało usunięte, w tym mój tusz do rzęs. Pierwszą noc spędziłam tam w szlafroku w zimnym pokoju bez telefonu, bez niczego poza moimi myślami. W końcu zwolniło się łóżko na piętrze i zostałam przeniesiona na oddział psychiatryczny, gdzie przedstawiono mi współlokatorkę, pobrano krew i podano pierwsze z wielu tabletek, które miały pomóc mi przestać czuć się tak niepohamowanie energiczną i złą. Od razu zaczęto podawać mi lit. Na spotkaniu z zespołem psychiatrów przekazali mi nowinę: zdiagnozowano u mnie chorobę afektywną dwubiegunową; nie byli jeszcze pewni, jakiego rodzaju. Dali mi plastry nikotynowe co kilka godzin oraz Klonopin, Seroquel i lit.

Fakty o Psychiatrii [DSM] i Wielkiej Farmacji — dr James Davies

Nie byłam przetrzymywana przymusowo, co oznaczało, iż mogłam pisać listy na oficjalnym formularzu wyjaśniające, dlaczego powinnam zostać zwolniona, na co psychiatrzy mieli trzy dni. Do listów dołączałam dodatkowe strony notatnika, wyjaśniając, iż rozwodzę się z mężem i byłam przerażona, iż nigdy więcej nie będę mogła zobaczyć moich dzieci, jeżeli zostanę uznana za niezdolną do pracy z powodu szaleństwa. Listy te nie doprowadziły do mojego zwolnienia; jeżeli już, to przedłużyły mój pobyt. Odzyskałam swój telefon – niedługo miał on zostać ponownie odebrany, mądrze – ale w tym krótkim okresie wysłałam newsletter do setek moich subskrybentów, oświadczając, iż się rozwodzę i prosząc ich o wpłaty pieniężne poprzez aplikację Venmo na bitwę o opiekę nad dziećmi, którą przewidywałam. W tym newsletterze odniosłam się również do Szekspira. Narkotyki najwyraźniej jeszcze nie zadziałały. Podczas pobytu przebywałam z trzema różnymi współlokatorkami, z których wszystkie były urocze, choć wolałam te z depresją od tych z pogranicza. Zabawialiśmy się w ciągu dnia, chodząc na terapię sztuką, muzykoterapię i spotkania z naszymi psychiatrami. Zrobiłam mnóstwo bransoletek z koralików.

Na spotkaniach z psychiatrami niezłomnie utrzymywałam, iż jestem zdrowa i iż moim głównym problemem było zakończenie mojego małżeństwa. Wpisałam Keitha i moją matkę na listę osób, które nie mogą mnie odwiedzać. Niezrażony Keith przynosił mi rano bezglutenowe kanapki z jajkiem, które niechętnie jadłam – wszystko dla oderwania się od szpitalnego jedzenia. Moi rodzice przyjechali z Waszyngtonu i pomogli Keithowi w opiece nad naszymi dziećmi. Byłam w szpitalu przez nieco ponad trzy tygodnie, prawie cały październik, dłużej niż kiedykolwiek w życiu byłam z dala od moich dzieci. W szpitalu obchodziłam swoje 41. urodziny i otrzymałam wiele bardzo kreatywnych kartek, które moi koledzy wariaci ozdobili podczas terapii plastycznej. W końcu medykamenty zaczęły działać: Mogłam powiedzieć, iż działają, ponieważ zamiast czuć się pełna energii, nagle nie mogłam przestać płakać. Łzy płynęły mimowolnie, jak wymiociny. Płakałam nieprzerwanie przez wiele godzin i musiałam dostać gabapentynę, żeby zasnąć.

W dniu ślubu w 2014

W dniu, w którym zostałam zwolniona, nie pozwoliłam nikomu mnie odebrać. Spodziewałam się, iż nadludzka siła, którą czułam od miesięcy, poniesie mnie, ale ona zniknęła. Zamiast tego czułam się niemal sparaliżowana, gdy niosłam torby do taksówki. Kiedy dotarłam do swojego mieszkania, nie mogłam wymyślić, gdzie powinnam spać. To już nie był mój dom. Nie mogliśmy sobie pozwolić na mieszkanie osobno, choćby tymczasowo, ale jedyną zaletą naszego nieco podupadłego, niewygodnie zlokalizowanego nowego mieszkania były dwie małe sypialnie na poddaszu i jedna większa sypialnia na dole. Zajęłam ten pokój na dole i zaczęłam mieszkać tam sam, kontaktując się z Keithem tylko wtedy, gdy musieliśmy być razem z naszymi dziećmi.

Można by przypuszczać, iż moja fiksacja na punkcie rozwodu ustąpiłaby teraz, gdy moje zdrowie psychiczne ustabilizowało się i przyjmowałam silne środki przeciwpsychotyczne. Ale przez cały czas nie chciałam pozostać w moim małżeństwie. jeżeli już, to poczułam nową jasność: Keith i ja mieliśmy fundamentalnie niezgodne jaźnie. Nasze małżeństwo zostało zbudowane na wadzie. Mój mąż był starszy, bardziej ustatkowany i odnosił sukcesy w swojej karierze. Takie były fakty, więc to ja musiałam wykonywać więcej pracy w domu. Chyba że, oczywiście, zdecydowałabym się traktować siebie i swoją pracę tak poważnie, jak on traktował swoją. Ale to było nieatrakcyjne; udało mi się opublikować trzy książki przed ukończeniem 40 lat, ale nie chciałam pracować cały czas, tak jak on.

Zastanawiałam się, czy moje małżeństwo zawsze będzie przypominać rywalizację i czy jedynym sposobem na nazwanie tej rywalizacji remisem będzie jej zakończenie.

Dominacja i uległość w małżeństwie: model kapitana i pierwszego oficera
Trzej dysfunkcyjni kapitanowie i pierwsi oficerowie Małżeńskiej Czerwonej Pigułki – jacktenofhearts
Panie, ile kosztuje wasza uległość i jak ustaliłyście tę cenę? | Kevin Samuels

Odbieraliśmy dzieci ze szkoły i zawoziliśmy je, a adekwatnie robił to głównie Keith. Pojawiałam się na posiłkach i starałam się zachowywać normalnie. Przez większość czasu nie wiedziałam, co robić. Uczęszczałam na spotkania AA i terapię dialektyczno-behawioralną (DBT) wymagane przez szpitalny program ambulatoryjny oraz czytałam. Czytałam książki o szaleństwie: Darkness Visible, The Bell Jar, An Unquiet Mind, Postcards From the Edge. Próbowałam zrozumieć, co się ze mną dzieje, ale nic nie wydawało się rezonować, dopóki nie zaczęłam czytać książek o rozwodzie. Czułam, iż przygotowuję się na to, co miało nadejść. Pierwszą książką, którą przeczytałam, było “Aftermath” Rachel Cusk, która od czasu publikacji w 2012 roku stała się literacką biblią rozwodów. Rachel Cusk opisuje w niej sposób, w jaki jej życie rozpadło się i ułożyło na nowo po rozpadzie jej małżeństwa, gdy jej córki były jeszcze bardzo małe. Przedstawia argumenty przemawiające za tym, iż jej związek był nie do utrzymania, wyjaśniając, iż mężczyźni i kobiety są zasadniczo nierówni. Twierdzi, iż mężczyźni i kobiety, którzy biorą ślub i mają dzieci, nieustannie toczą oddzielne bitwy, przegrane dla siebie nawzajem: “Dziecko może wydawać się czymś, co mąż dał jej jako substytut samego siebie, rodzajem przedmiotu przejściowego, jak lalka, do trzymania, aby mógł wrócić do świata. I tak się dzieje, opuszcza ją, wraca do pracy, wypływa do Troi. Jest wolny, ponieważ w dziecku romans mężczyzny i kobiety został zakończony: każde z nich może teraz obejść się bez drugiego”.

W najsłabszych momentach naszego związku ta metafora była ledwie metaforą. Pamiętam, jak poprzedniej zimy Keith wyjechał w podróż reporterską na Ukrainę na samym początku wojny, zostawiając mnie i dzieci z bardzo małą gwarancją bezpieczeństwa. Przez pierwsze kilka dni czułam się dobrze, dopóki nie usłyszałam w wiadomościach o bombardowaniu w pobliżu miejsca, w którym przebywał. Potem wyszłam na papierosa od sąsiada, zostawiając dzieci śpiące w swoich łóżkach. Był to mój pierwszy papieros od 15 lat. Chociaż było to zimą, zanim zaczęła się moja mania, uważam, iż pierwsze jej ziarna zostały zasiane właśnie wtedy: zostawienie dzieci, zapalenie papierosa, uraza do Keitha za narażanie się na niebezpieczeństwo i wyjście do wielkiego świata, podczas gdy ja zajmowałam się obiadami, pracami domowymi i praniem, jakby wszystko było normalne.

W książce Heartburn Nory Ephron, podobnie jak w Aftermath Rachel Cusk, znalazłam hermetyczny argument za rozwodem. Mąż był złoczyńcą, a żona pokrzywdzoną stroną, a nieuniknionym rezultatem było rozstanie. Poczułam echo tego później, kiedy czytałam polemikę Lyz Lenz w książce This American Ex-Wife, wydaną w tym miesiącu, reklamowaną jako “głęboko potwierdzający manifest na temat polityki płci, małżeństwa (złego) i rozwodu (w rzeczywistości całkiem niezłego!)”. Książka zaczyna się od opisania, jak mąż Lenz rzadko wykonywał prace domowe i ukrywał jej rzeczy, których nie lubił – np. kubek z napisem WRITE LIKE A MOTHERFUCKER [PISZ JAK SKURWYSYN] – w pudełku w piwnicy. “Nie chciałam marnować mojego jedynego dzikiego i cennego życia, mówiąc dorosłemu mężczyźnie, gdzie znaleźć keczup” – pisze Lenz. “To, co było fascynujące w moim małżeństwie, to nie jego zło czy złoczyńcy, ale jego powszechny horror”.

Nie do końca tak się czułam. Mimo iż nie mogłam znieść widoku twarzy mojego męża ani słuchać jego głosu, mimo iż wciąż czułam tę samą urazę, którą czułam od momentu wejścia do szpitala, poczułam też, iż mu współczuję. W końcu on też przez to przechodził. Kiedy nieuchronnie byliśmy razem, podczas posiłków, które były ciche, chyba iż dzieci mówiły, widziałam, jak bardzo jest zraniony, jak ledwo trzyma się razem. Jego ubranie zwisało z wychudzonej sylwetki. A w nocy, kiedy mijaliśmy się w kuchni, przygotowując filiżanki herbaty, które zabieraliśmy do naszych pokoi, czasami prosił mnie o przytulenie, po prostu przytulenie. Pewnego razu uległam i poczułam jego żebra przez koszulkę. Musiał stracić co najmniej z 8 kilogramów.

Czy rozwody są zaraźliwe?
Czy temat rozwodów w manosferze jest przesadzony?

Zaczęło mi się wydawać, iż rozmawiam tylko z przyjaciółmi, którzy przeszli przez rozwód lub go rozważają. Jedna znajoma, która nie wiedziała, czy rozstać się z mężem, pomyślała, iż otwarcie ich małżeństwa może być odpowiedzią. Inny znajomy opisał łatwość dzielenia się opieką nad swoją młodą córką, po czym przyznał, iż on i jego była żona przez cały czas uprawiali seks w większość weekendów. W moim chronicznie niezdecydowanym stanie podziwiałam obu tych przyjaciół, którzy znaleźli lub mogli znaleźć sposób na podzielenie różnicy. Może można było zerwać i pozostać przyjaciółmi z byłym facem, co nigdy wcześniej mi się nie zdarzyło w całym moim życiu. Może można być jednocześnie żonatym i nieżonatym. Potem posunęłam się trochę dalej w mojej wyobraźni i pomysł, iż ktoś inny uprawia seks z moim mężem sprawił, iż miałam ochotę zakrztusić się z zazdrości. Może to coś znaczyło. Byłam taka zdezorientowana, a ta dezorientacja zdawała się nie mieć końca.

Kobieta Otworzyła Swoje Małżeństwo i tego Żałuje
Moja żona powiedziała, iż identyfikuje się jako poli i chce otwartego małżeństwa…

Czytam więcej książek o rozwodzie. Otrzymałam wczesny egzemplarz Liars [Kłamców] Sary Manguso, reklamowanej jako “przejmująca powieść o byciu żoną, matką i artystką oraz o tym, jak małżeństwo robi z nas wszystkich kłamców”. John, kreatywny dyletant i Jane, pisarka, spotykają się i niedługo decydują się na ślub. Książka Liars opisuje ich małżeństwo od początku do końca, na przestrzeni prawie 15 lat, a narratorem jest Jane. Początek ich związku jest deliryczny: “Próbowałam wyjaśnić ten pierwszy dziki głód i nie mogłam. Pochodził gdzieś spoza rozumu”. Ale początek tej książki zawiera również ostrzeżenie. “Potem poślubiłam mężczyznę, tak jak robią to kobiety. Moje życie stało się archetypem, przedstawieniem nuklearnej rodziny. Wplątałam się w historię, która została już opowiedziana dziesięć miliardów razy”. Czułam się przewrotnie uspokojona, iż po prostu dodaję kolejną historię do 10 miliardów. Dzięki temu nie wydawało mi się, iż to moja wina.

Początek mojego związku z mężem nie był aż tak dramatyczny czy ostateczny. Myślałam, iż wchodzę w coś przypadkowego z kimś, kogo choćby nie znałam, czy szczególnie lubię, a tym bardziej kocham, ale wciąż byłam nim dziwnie zafascynowana. Chciałam zobaczyć, jak żył, czy mogłabym go naśladować i stać się bardziej podobna do niego. Mieszkał ze współlokatorami po trzydziestce – cóż, taka była cena, którą się płaciło, jeżeli nie chciało się robić nic poza pisaniem. Chciałam mieć to, co on, jego powagę w pracy. Chodziliśmy na randki, na których oboje siedzieliśmy z laptopami w kawiarni, pisząc i była to najbardziej romantyczna rzecz, jakiej kiedykolwiek doświadczyłam. Na naszej trzeciej randce pojechaliśmy do domu jego ojca na Cape Cod, aby opiekować się psem przez weekend, i było niezręcznie w samochodzie, dopóki nie zdaliśmy sobie sprawy, iż oboje myślimy o tej samej historii Mary Gaitskill, “A Romantic Weekend [Romantyczny weekend]”, w której para o dramatycznie niedopasowanych potrzebach poznaje prawdę o sobie nawzajem poprzez bolesne próby i błędy. Nasz weekend również był niezręczny, ale nie aż tak, jak ten opisany w opowiadaniu. W drodze do domu pamiętam, iż podziwiałam jazdę Keitha, bezwysiłkową, ale mistrzowską. Całkowicie ufałam mu w samochodzie. Szept myśli: Byłby dobrym ojcem.

STREFY Relacji Damsko Męskich | hoe_math

W książce Liars pęknięcia zaczynają się tworzyć niemal natychmiast, jeszcze zanim John i Jane się zaręczą; ona zostaje przyjęta na prestiżowe stypendium, a on nie, a on szczerze obawia się, iż ona odniesie większy sukces niż on: “Chwilę później powiedział, iż nie chce być nieudanym partnerem osoby odnoszącej sukcesy. Potem przeprosił i powiedział, iż po prostu chciał być szczery. Powiedziałam, iż to było odważne i troskliwe”.

W ciągu następnych kilku lat, tak stopniowo, iż jest to prawie niezauważalne, John uniemożliwia Jane odniesienie sukcesu. Uruchamia firmy technologiczne, które wymagają przeprowadzek, zmuszając Jane do odbijania się między występami adiunktów-nauczycieli. A potem, oczywiście, mają dziecko. Problem z dzieckiem polega na tym, iż Jane chce, aby wszystko było dla niego idealne i rzuca się w wir tworzenia uporządkowanego domu i idealnego scenariusza rozwoju dziecka, podczas gdy John pracuje coraz więcej, przenosząc rodzinę ponownie, gdy jeden start-up kończy się niepowodzeniem, a inny rozkwita. Jane zaczyna się zastanawiać, czy nie stworzyła dla siebie więzienia, ale uspokaja się myślą, iż jej sytuacja jest normalna: “Żadna mężatka, którą znałam, nie miała lepiej, więc postanowiłam kontynuować. W końcu byłam maniaczką kontroli, maniaczką porządku, szaloną osobą”. Historia, którą John opowiada jej o sobie, staje się na chwilę jej własną historią. Przez chwilę nie wiadomo, czyja historia jest prawdziwa.

Czytając książkę Liars, myślałam o historii Keitha. Być może to brak zamroczenia alkoholowego pozwolił mi po raz pierwszy zobaczyć to wyraźnie – zaczęłam dostrzegać, jak bardzo był obciążony, zawsze był, z partnerką, która odmawiała planowania przyszłości i która bez pytania brała na siebie obowiązki domowe, które równie dobrze można było rozdzielić po równo. Nasza sytuacja nigdy nie była tak jednoznaczna jak w przypadku Lyz Lenz; Keith nigdy nie odmówił wyniesienia śmieci czy schowania mojego ulubionego kubka. Ale pracował coraz więcej i coraz później, a moje sporadyczne zaliczki na książki i dochody freelancerów nie mogły liczyć na opłacenie czynszu. Gdy tylko urodziło nam się dziecko, został zepchnięty do roli żywiciela rodziny, nie wybierając jej ani nie domagając się jej. Na początku to ja gotowałam, bo lubiłam gotować, a potem, gdy przestałam lubić gotowanie, robiłam to z przyzwyczajenia. Aby nasze małżeństwo mogło się zmienić, musielibyśmy świadomie zdecydować się na zmianę, o ile pozwoliłaby na to nasza natura i sytuacja finansowa. Ale kiedy mieliśmy znaleźć na to czas? Szalenie irytujące było to, iż źródło naszego rozpadu było tak powszechne i oklepane – i iż mimo iż problem był zwyczajny, wciąż nie potrafiłam znaleźć sposobu, by się od niego uwolnić.

W książce Splinters: Another Kind of Love Story, autorstwa Leslie Jamison, jest w pewnym sensie następcą Aftermath – najnowszej książki o rozwodach autorstwa literackiej gwiazdy. Jest to głównie relacja z namiętnego małżeństwa Jamison z kolegą pisarzem, C., i sposobu, w jaki małżeństwo rozpadło się po tym, jak jej kariera przyspieszyła i mieli razem dziecko. Następnie szczegółowo opisuje jej pierwsze miesiące życia jako samotna matka i jej wyprawy na randki. Jest w nim bardzo sprawiedliwa wobec C., biorąc na siebie większość winy za rozpad ich małżeństwa. Nie może jednak uniknąć opisywania jego złości, iż jej książka zasługuje na obszerną trasę koncertową, podczas gdy jego powieść – oparta na jego związku z pierwszą żoną, która zmarła na białaczkę – zawodzi komercyjnie. “Nie spotkała się z takim przyjęciem, na jakie liczył”, pisze Leslie Jamison, a teraz “czułam, jak się z tym zmaga. Chciał mnie wspierać, ale w każdym wywiadzie był cierń“. C. staje się zdystansowany, odmawiając publicznego prezentowania uroczego siebie, w którym zakochała się Leslie Jamison. “Chciałam, żeby istniał sposób na powiedzenie: Twoja praca ma znaczenie, który nie wymagałby wyciszenia mojej własnej” – pisze Jamison.

Czerwono Pigułkowe role: Prakseologia dominującego mężczyzny – Ian Ironwood

Mimo wszystkich wad mojego małżeństwa, nigdy nie kłóciliśmy się publicznie. Przyjaciele zachęcali nas do pogodzenia się, mówiąc: “Zawsze wydawaliście się tacy dobrzy razem”. (Jakby istniał inny sposób, by się wydawało! Stojąc obok siebie na imprezie, zawsze łatwo było się zrelaksować, ponieważ nie mogliśmy się kłócić). I nigdy nie robiliśmy nic poza chwaleniem nawzajem swojej pracy. Aż do ostatniej książki mojego męża. Przeczytałam “Raising Raffi” po raz pierwszy sześć miesięcy przed jej publikacją, kiedy byłam poza miastem na weekend. W tamtym czasie czytanie jej sprawiało mi przyjemność – w pewnym sensie było to odświeżające, zobaczyć czyjąś perspektywę na część mojego własnego życia. Poczułam choćby pewną ulgę, iż wczesne lata mojego dziecka, w całej ich specyfice i słodkości, zostały zarejestrowane. Ta praca została wykonana, a ja nie musiałam tego robić! W tle tego uczucia było tylko lekkie ukłucie, iż to nie ja to zrobiłam. Ale gdy publikacja się zbliżała, ból zamienił się w jawną złość. Rozdział otwierający opisywał moje narodziny naszego pierwszego syna i nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo czułam się przez to pokrzywdzona, dopóki nie został sprawdzony przez weryfikatora faktów The New Yorker po tym, jak ta sekcja została wybrana jako fragment na jego stronie internetowej. Czy z mojej pochwy wystrzelił gejzer krwi? adekwatnie to nie wiedziałam. Byłam wtedy zajęta. Rozłączyłam się z osobą sprawdzającą fakty, która do mnie zadzwoniła, prosząc ją, by zamiast tego zadzwoniła do mojego męża. (Jeśli się zastanawiasz, Keith przeczytał ten esej i zasugerował minimalne zmiany).

Odnosiłam się do pisarzy w książce „Splinters: Another Kind of Love Story”, próbujących kochać się nawzajem pomimo ukrytej rywalizacji ambicji. Ale przede wszystkim książka Leslie Jamison sprawiła, iż jeszcze bardziej przeraziłam się dzieleniem się opieką. “Tylko raz padłam na kolana i błagałam. Stało się to w naszym salonie, gdzie uklękłam obok drewnianego stolika do kawy i błagałam, by nie być z dala od niej przez dwie noce w tygodniu” – pisze. Wyobrażając sobie przyszłość, w której dzieliliśmy opiekę nad naszymi dziećmi, wzdrygnęłam się z przerażenia. To wyglądało jak piekło. W czasie, gdy się rozstaliśmy, nasz młodszy syn miał zaledwie 4 lata i potrzebował bajek i przytulania, aby zasnąć. Tęsknota za tymi opowieściami wydawała się karą, na którą żadne z nas nie zasługiwało, a jednak musielibyśmy poświęcić czas z naszymi dziećmi, jeżeli mielibyśmy od siebie uciec, co wydawało się jedynym możliwym rozwiązaniem naszego problemu. Zbliżało się Święto Dziękczynienia, a ja ugotowałam uroczysty posiłek, który zjedliśmy nie patrząc na siebie. Za każdym razem, gdy patrzyłam na Keitha, zaczynałam płakać.

Na początku grudnia zdecydowaliśmy się na mediację rozwodową. Na Sixth Avenue [Szóstej Alei], zmierzając do biura terapeuty, minęliśmy szpital, do którego kiedyś przywieziono mnie na pilne EKG płodu, gdy byłam w ciąży z naszym pierwszym synem. Jego serce okazało się w porządku. Ale kiedy mijaliśmy to miejsce, dobrze wyczułam, iż oboje myślimy o tamtej chwili, o czasie, kiedy czuliśmy się tak połączeni w naszej panice i desperackiej nadziei, a teraz niewidzialny sznur, który nas łączył, został, jeżeli nie zerwany, to poszarpany i rozdarty. Przez chwilę na chodniku pozwoliliśmy sobie trzymać się za ręce, wspominając.

Terapeutką była drobna starsza kobieta o krótkich kręconych rudych włosach. Wydawała się mądra, jakby widziała wszystko i widziała gorsze rzeczy. Podczas tej sesji to ja mówiłam najwięcej, obwiniając Keitha o to, iż doprowadził mnie do szaleństwa, chociaż wiedziałam, iż nie jest to technicznie prawdziwe ani możliwe: Zwariowałam z powodu połączenia niebotycznego stresu i zbyt wysokiej recepty na SSRI oraz utajonego szaleństwa, które było we mnie, częścią mnie, na długo zanim Keith się ze mną ożenił, odkąd się urodziłam. Wciąż jednak obwiniałam jego pracę, jego książkę, jego ambicję i pracoholizm, które zawsze przewyższały moje własne wysiłki. Płakałam przez całą sesję; myślę, iż oboje płakaliśmy. Wyznałam, iż nie byłam główną pokrzywdzoną osobą w tych negocjacjach i aby być uczciwym, muszę powiedzieć dlaczego. Jakiś czas po ostatniej walce i przed hospitalizacją udało mi się zdradzić męża. Byłam tak pewna, iż w zasadzie jesteśmy już po rozwodzie, iż usprawiedliwiałam ten czyn przed samą sobą; nie mogłam zrobić tego w inny sposób. Myślałam, iż w ostatniej chwili wpadnę w panikę, a choćby zwymiotuję lub zemdleję, ale przeszłam przez to dzięki urojeniom, w których się znajdowałam. Nie ma zbyt wielu szczegółów, które ktoś musiałby znać. To był tylko jeden raz i było to jak narkotyk, którego użyłam, aby nie czuć smutku z powodu tego, co naprawdę się dzieje. W każdym razie, jest takie centrum jogi, do którego już nigdy w życiu nie pojadę.

Pod koniec sesji zdecydowaliśmy się kontynuować terapię z terapeutką, ale w ramach terapii par zamiast mediacji rozwodowych. Była to usługa, którą również świadczyła, a jako bonus, była o 100 dolarów tańsza za sesję. Nie powiedziała, dlaczego wydała taką rekomendację, ale być może to nasz wspólny żal przekonał ją, iż nasze małżeństwo da się uratować. A może chodziło o to, iż pomimo wszystkiego, co powiedziałam jej podczas tej sesji, widziała, iż choćby w moim głębokim smutku i złości patrzyłam na Keitha, by dokończył moje zdania, gdy szukałam adekwatnego słowa, a on robił to samo ze mną. Byliśmy połamani, ale wciąż byliśmy kawałkami jednej, niegdyś całej rzeczy.

Co robić gdy żona zdradziła | Operacja “Spalona Ziemia”

Mój mąż musiałby mi wybaczyć zdradę i marnowanie naszych pieniędzy. Musiałabym mu wybaczyć, iż wkroczył na moje literackie terytorium: życie naszej rodziny, moje własne życie. Mój mąż musiałby mi wybaczyć, iż załamałam się psychicznie, zostawiając go na miesiąc samego z opieką nad naszą rodziną, co kosztowało nas tysiące dolarów nieubezpieczonych rachunków szpitalnych. Musiałabym mu wybaczyć, iż przez lata przyjmował za pewnik, iż będę dostępna w razie choroby, iż będę mogła go wcześniej odebrać lub przypilnować dziecka, podczas gdy on pisał o naszym starszym synu. Musiałabym mu wybaczyć, iż przez lata uważał za oczywiste, iż na stole zawsze znajdzie się obiad, a on nie musiał myśleć o tym, jak się tam znalazł. Musiałby mi wybaczyć, iż nigdy nie wyrzuciłam śmieci do kosza i nigdy nie nauczyłam się jeździć tak, bym mogła przestawić samochód podczas parkowania naprzemiennego. Musiałabym mu wybaczyć, iż uzurpował sobie czas, energię i przestrzeń mózgową, dzięki której mogłam napisać lepszą książkę niż jego. Czy terapeuta mógłby pomóc nam przezwyciężyć to, co wiedziałam, iż jest prawdą: iż weszliśmy w małżeństwo świadomi, iż jesteśmy skazani na ciągły konflikt tylko dlatego, kim jesteśmy? Terapeuta nie mógł mi pomóc prosić go o więcej, jeżeli nie czułam, iż na to zasługuję, jeżeli sama nie potrafiłam się zmusić, by go o to poprosić. Musiałam nauczyć się prosić.

Tego dnia w gabinecie terapeuty dla par nikt o nic nie pytał ani niczego nie wybaczał. Po tym, co wydawało się miesiącami, ale prawdopodobnie było tylko kilkoma dniami, oglądałam serial Ramy na moim laptopie w mojej jaskini na dole sypialni po tym, jak dzieci poszły spać, kiedy pewna chwila uderzyła mnie jako coś, co Keith by pokochał. Działając wyłącznie pod wpływem impulsu, wyszłam z pokoju i znalazłam go siedzącego na kanapie, pijącego herbatę. Powiedziałam mu, iż oglądam ten program, który uważam za zabawny i iż naprawdę mu się spodoba. niedługo siedzieliśmy obok siebie na kanapie, oglądając razem Ramy’ego. Potem wróciliśmy do swoich pokoi, ale i tak poczyniliśmy postępy.

Po kilku kolejnych tygodniach i jednym sezonie wspólnych odcinków Ramy, po raz pierwszy zapuściłam się na górę, do pokoju Keitha na poddaszu. Pachniał dla mnie obco i rozpoznałam, iż był to czysty zapach Keitha, a nie wspólny zapach sypialni w każdym mieszkaniu, w którym mieszkaliśmy razem. Położyłam się obok niego w bałaganie jego łóżka. Zrobił mi miejsce. Nie dotykaliśmy się, jeszcze nie. Ale tej nocy spaliśmy razem. Następnej nocy wróciliśmy do spania osobno.

Odbiory i odwozy zostały równo podzielone między mnie, Keitha i opiekunkę. Keith nauczył się robić spaghetti z sosem mięsnym. Potrafił choćby improwizować inne potrawy, z nieco mniejszym powodzeniem, ale robił postępy. Podjęłam świadomy wysiłek, by nie sprzątać domu po wyjściu dzieci do szkoły. Skupiłam się na pracy, choćby gdy wokół panował chaos. Powoli zaczęłam znów nawiązywać kontakt wzrokowy z Keithem. Na terapii dla par wciąż trzymaliśmy w dłoniach pudełka z chusteczkami, ale używaliśmy ich rzadziej. Nasze oddzielne krzesła zbliżyły się do siebie w pokoju.

Na Boże Narodzenie wynajęliśmy mały lokal poprzez portal Airbnb w pobliżu domu jego taty w Falmouth. Miał tylko dwie sypialnie, jedną z łóżkami piętrowymi dla dzieci i jedną z łóżkiem typu king-size [duże łóżko podwójne], które zajmowało prawie cały mały pokój. Musielibyśmy dzielić łóżko na czas podróży. Decyzja, którą podjęłam, by sięgnąć w stronę Keitha przez ogromne łóżko podczas jednej z ostatnich nocy podróży, znów była impulsywna. Ale moim impulsem kierowały lata informacji i przyzwyczajeń. Seks był paradoksalnie całkowicie komfortowy i zupełnie nowy, jak utrata dziewictwa. Czułam się, jakbym spała z inną osobą, a jednocześnie z tą samą osobą, co w pewnym sensie miało sens. Staliśmy się innymi ludźmi, pozostając w jakiś sposób tymi samymi ludźmi, którymi zawsze byliśmy.

Powoli, w ciągu następnych miesięcy, przeniosłam większość swoich rzeczy na górę do jego pokoju, teraz naszego pokoju. przez cały czas spotykamy się z terapeutą dwa razy w miesiącu. Rozmawiamy o tym, jak wyrównać szanse w naszym małżeństwie, jak nie wracać do starych schematów. Ja, na przykład, w większości zrezygnowałam z przygotowywania kolacji, robiąc to tylko wtedy, gdy ma to większy sens w harmonogramie naszego wspólnego dnia lub gdy naprawdę chcę gotować. Okazuje się, iż prawie każdy może wrzucić sos do spaghetti na makaron; okazuje się również, iż dzieci nie zjedzą obiadu bez względu na to, kto go ugotuje, a teraz doświadczamy tej frustracji w równym stopniu. Praca Keitha jest przez cały czas bardziej stabilna i prestiżowa niż moja, ale spiskujemy, by udawać, iż tak nie jest, upewniając się, iż zostawiam miejsce na mój potencjał i czas wolny. Sprawdzamy, czy nie ulegamy przytłaczającej presji, by poświęcić całe nasze życie fizycznym i finansowym wymaganiom, nie wspominając o żarliwie wyrażanych pragnieniach naszych dzieci. To praca, na którą nigdy wcześniej nie znajdowaliśmy czasu i jest to praca. Różnica polega na tym, iż teraz rozumiemy, co może się stać, gdy tego nie zrobimy. Zawsze zaskakuje mnie to, jak bardzo początkowo nie chcę iść na terapię, a potem czuję się o wiele lżej. Na razie te sesje są wygodnym pojemnikiem na nierozwiązywalne wad naszego małżeństwa, dzięki czemu możemy spędzić resztę czasu razem, skupiając się na tym, co nie jest z nami nie tak.

Sypialnia na dole jest teraz uśpiona, miejsce dla okazjonalnych gości lub dla naszego starszego syna, który leży w łóżku i gra w gry wideo. Niektóre z moich ubrań sprzed roku wciąż wypełniają szuflady, ale żadne z nich nie wydaje się być moje. Nigdy nie wchodzę do tego pokoju, jeżeli nie jest to konieczne. To był pokój mojego wygnania z małżeństwa, z rodziny. Gdybym mogła magicznie zniknąć z naszego mieszkania, zrobiłabym to w mgnieniu oka. A w sypialni na poddaszu jesteśmy razem, nie tacy, jacy byliśmy wcześniej, ale tacy, jacy jesteśmy teraz.

Źródło: The Lure of Divorce

Zobacz na:Bycie kontrolującym nie działa
Spojrzenie w głąb umysłu zdradzającej żony, która wniosła pozew o rozwód
Siedem sygnałów, iż twoja żona cię zdradza
Kobiece etapy niewierności – Michelle Langley

Every American Girl Needs to Read Emily Gould

Idź do oryginalnego materiału