Pochodzę z ubogiej, wielodzietnej rodziny, ale choćby u nas w domu czegoś takiego nie było!

newsempire24.com 15 godzin temu

Pochodzę z niezbyt zamożnej, ale licznej rodziny, jednak choćby u nas w domu nie było takich zwyczajów! U nas każdy jadał i je z osobnych talerzy, zmywanie naczyń odbywa się po kolei, a niedawno rodzice w końcu kupili zmywarkę. Dlatego gdy przyjechałam do mojego chłopaka i zobaczyłam, jak to wygląda u jego rodziny, byłam w totalnym szoku.

Mój chłopak, nazwijmy go Kamil, zaprosił mnie do swoich rodziców. Mieszkają w małym miasteczku, w przytulnym domku z ogródkiem. Cieszyłam się na spotkanie z jego bliskimi, bo z Kamilem byliśmy razem już kilka miesięcy i wydawało mi się, iż to poważna sprawa. Jego mama, powiedzmy, iż Grażyna, przywitała mnie serdecznie: uśmiechnięta, wypytywała o życie, częstowała herbatą z domowym sernikiem. Tata Kamila, którego nazwę Wojciechem, też okazał się sympatyczny — żartował, opowiadał historie z młodości. Pierwsze wrażenie było świetne.

Ale potem przyszedł czas kolacji i zaczęła się prawdziwa jazda. Gdy usiedliśmy do stołu, zauważyłam, iż stoi na nim tylko jeden garnek z ziemniakami, miska sałatki i jedna (!) głęboka miseczka. Pomyślałam, iż to na jakieś wspólne danie, ale nic z tych rzeczy. Grażyna wzięła tę miseczkę, nałożyła ziemniaki z mięsem, dodała sałatkę i… zaczęła jeść. Potem podała ją Wojciechowi. On też sobie nałożył i jadł — z tej samej miseczki! Następnie przekazał ją Kamilowi, a po nim przyszła kolej na mnie. Siedziałam jak zaklęta, nie wiedząc, jak zareagować. U nas w domu każdy je ze swojego talerza, nigdy nie widziałam, żeby cała rodzina jadła z jednej.

Starałam się ukryć zdziwienie, ale chyba było widoczne jak tatuaż na czole. Kamil szepnął: „U nas taki zwyczaj, nie przejmuj się”. Ale jak się nie przejmować? Nałożyłam trochę jedzenia, starając się nie myśleć, iż ta miseczka już odwiedziła wszystkich. Grażyna, zauważywszy moje zakłopotanie, wyjaśniła: „U nas w rodzinie tak jest, żeby nie zmywać sterty naczyń. To oszczędność czasu i wody!” Uśmiechnęłam się grzecznie, ale w głowie miałam tylko jedno pytanie: jak tak można żyć?

Po kolacji myślałam, iż to jednorazowy incydent, ale nie. Gdy przyszło co do zmywania, okazało się, iż w tym domu nie ma zwyczaju myć naczyń od razu. Grażyna tylko opłukała tę jedną miseczkę i odstawiła na półkę. Garnek i miskę też lekko przepłukano — i tyle. Zaproponowałam pomoc w sprzątaniu, ale usłyszałam, iż „goście nie zmywają”. To było miłe, ale chętnie bym sama umyła wszystko, żeby mieć pewność, iż naczynia są czyste.

Następnego dnia odkryłam kolejną osobliwość. Rano Wojciech robił śniadanie — jajecznicę. Rozbił jajka na patelnię, a skorupki… po prostu rzucił w kąt kuchni, gdzie już rosła mała górka śmieci. Myślałam, iż mi się wydaje, gdy powiedział: „Posprzątamy później, nic się nie stanie”. Ale nikt nie sprzątał! Górka w kącie rosła: lądowały tam obierki, kartony po mleku, choćby zużyte chusteczki. Grażyna wyjaśniła, iż sprzątają raz w tygodniu, żeby „nie tracić czasu codziennie”. Byłam w szoku. U nas śmieci wynosi się każdego dnia, a kuchnia zawsze lśni.

Kamil, widząc mój stan, próbował tłumaczyć, iż w jego rodzinie są takie tradycje. „Przywykliśmy do tego, dla nas to normalne”, mówił. Ale ja nie potrafiłam pojąć, jak można uważać za normalne jedzenie z jednej miseczki i życie ze śmieciami w kącie. Starałam się nie oceniać, bo to ich dom, ich zasady. Ale w środku wszystko krzyczało: „Jak to możliwe?!”

Po paru dniach wróciłam do domu i, szczerze mówiąc, odetchnęłam z ulgą. Najpierw przytuliłam naszą zmywarkę, a potem z przyjemnością zjadłam śniadanie ze swojego talerza. Z Kamilem dalej jesteśmy razem, ale postanowiłam, iż u jego rodziców nie zostanę dłużej niż na kilka godzin. On zresztą zrozumiał i choćby przyznał, iż sam czasem się wstydzi tych rodzinnych zwyczajów.

Ta historia dała mi do myślenia, jak różnie ludzie organizują swoje życie. Nie mówię, iż ich sposób jest zły, ale dla mnie to zdecydowanie nie jest. Teraz, gdy rozmawiamy o przyszłości, od razu zaznaczam: będziemy mieli oddzielne talerze, śmieci wyniesiemy codziennie, a zmywarka to nie fanaberia, ale konieczność. I wiecie co? Kamil się ze mną zgadza!

Idź do oryginalnego materiału