Pani Mariola i jej mąż postanowili oddać się losowi - i udowodnili, iż czasami warto. Choć o emeryturach w Polsce wciąż mówi się raczej negatywnie, dobre wybory potrafią zdziałać cuda. Sprzedali swój cały dobytek w Polkowicach i wyjechali do Afryki. Dziś mogą się wpatrywać w ocean każdego dnia i prowadzić życie, o jakim zawsze marzyli.
REKLAMA
Zobacz wideo Afryka tonie w plastiku, a w przetwórniach go brakuje
Najniższa emerytura w Polsce pozwoliła im na luksus. Wyjechali do Afryki, by poczuć się jak milionerzy
Małżeństwo w rozmowie z serwisem Forbes przyznało, iż przez wiele lat obiecywali sobie, iż gdy szczęśliwie dożyją emerytury, wyjadą w ciepłe kraje. Na słowach się nie skończyło, ponieważ w pewnym momencie wzięli globus, zakręcili i wtedy wybór padł na Kenię. Jakiś czas później zaczął się ich nowy etap w ich życiu. W 2021 roku sprzedali rodzinny dom w Polkowicach, spakowali swoje rzeczy do kontenera i polecieli do Afryki.
Tu każdy może poczuć się jak milioner, choćby jeżeli w kieszeni ma o wiele mniej
- mówi pani Mariola Szydlik. Z czasem kupili 500-metrową działkę budowlaną w wiosce Ngomeni, znajdująca się zaledwie 150 metrów od oceanu. Ta inwestycja wyniosła ich 8 tysięcy dolarów, czyli około 31,5 tysięcy złotych. Drugie tyle musieli wydać na odrolnienie ziemi, uzyskanie pozwolenia na budowę, sporządzenie projektu i założenie księgi wieczystej. W tym miejscu niegdyś stanie dwupiętrowy dom z basenem oraz widokiem na dolinę kokosową i na ocean. Całość ma kosztować ich około 140 tysięcy dolarów, czyli nieco ponad 550 tysięcy złotych. Niestety, nie wszystko poszło zgodnie z planem. Mimo upływu czasu, prace budowalne wciąż nie ruszyły.
Emerytura prezydencka nie jest im potrzebna. Mają 100-metrowy dom w cenie pokoju w Warszawie
W miejscu, w którym pani Mariola z mężem kupili działkę, nie było dostępu do prądu, a droga dojazdowa pozostawiała wiele do życzenia.
Mówili nam, iż rozwój infrastruktury w naszym regionie jest przewidziany w ciągu 3-4 lat. Powoli zbliżamy się do tego terminu. Nic niestety się nie zmieniło
- wyjaśnia kobieta. Choć na swój własny dom muszą jeszcze chwilę zaczekać, na ten moment wynajmują przestronny, 100-metrowy dom w resorcie turystycznym w Kilimandogo w Malindi, co kosztuje ich około 1,5 tysiąca złotych miesięcznie. W tym rejonie można wieść komfortowe życie, ponieważ jest tam wszystko, czego większość osób potrzebuje do codziennego funkcjonowania. Szpitale, przechodnie, banki, supermarkety, restauracje, posterunek policji, a choćby kancelarie adwokackie i notarialne. Do tego wszystkiego, w przypadku prywatnego leczenia, koszty są co najmniej o połowę niższe niż w Polsce. Na przykład za wizytę u okulisty czy neurologa trzeba zapłacić jedynie 70-80 zł. Jednak biorąc pod uwagę całokształt, koszty życia w Afryce są podobne do tych, które ponoszą mieszkańcy naszego kraju. Niektóre rzeczy są w Kenii bardzo tanie, czyli między innymi owoce morza, warzywa i owoce, natomiast jest wiele takich, które wymagają już znacznie większych nakładów finansowych. Dla przykładu cena jednego kilograma wieprzowiny to aż 70 złotych natomiast krewetek czy ośmiornic już zaledwie 25 złotych. Oszczędza się również na ogrzewaniu i ubraniach, jednak sporo pieniędzy trzeba wydać między innymi na internet oraz produkty chemiczne.
Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.