"Perła" Gdyni zamknięta. Nie można się do niej zbliżać. Stanowi duże niebezpieczeństwo

g.pl 3 tygodni temu
Zdjęcie: fot. archiwum prywatne/Michal Ryniak-Agencja Wyborcza.pl


Słynny klif w Orłowie został uznany za niebezpieczny, a wskutek tego stał się również niedostępny dla zwiedzających. Do tej pory był prawdziwą "perełką" Trójmiasta, a niegdyś będzie już tylko wspomnieniem. Czy w końcu zniknie bez śladu? Prognozy nie są zbyt optymistyczne.
Przy wejściu na klif w Orłowie zainstalowano tabliczki informujące o niebezpieczeństwie. Wszystko dlatego, iż stale jest "pochłaniany" przez Morze Bałtyckie, przez co wyraźnie się osuwa. Niezbyt ostra zima tylko pogorszyła sprawę, ponieważ duża ilość opadów doprowadziła do nasączenia zbocza. Choć władze miasta regularnie przypominają o zakazie zbliżania się do osuwiska, wciąż nie brakuje osób, które nie mogą sobie odpuścić tej atrakcji. Niestety, ryzyko wypadku jest duże.
REKLAMA


Zobacz wideo Nieoczywiste miejsca nad wschodnim Bałtykiem [VLOG]


Gdynia - Orłowo. Klif może być śmiertelnie niebezpieczna
Klif orłowski dla wielu jest jednym z najważniejszych punktów na mapie Trójmiasta. To miejsce zachwyca pięknem, ale jednocześnie może być niezwykle niebezpieczne. Wszystko dlatego, iż budowa geologiczna ścian skarpy charakteryzuje się niską przepuszczalnością wód opadowych. Są mocno gliniaste, a to sprawia, iż część gruntu jest po prostu spłukiwana. W efekcie na ścianach klifu tworzą się głębokie bruzdy i pęknięcia prowadzące do osunięć.


Powodem takiego stanu rzeczy jest to, iż erozja klifu orłowskiego, tak samo jak każdego innego aktywnego zbocza klifowego jest procesem ciągłym, nie zaś odbywającym się i powtarzającym incydentalnie


- informuje w rozmowie z serwisem Trójmiasto Radio ESKA, Marcin Skrzypek główny specjalista ds. ochrony lasów i wydm Urzędu Morskiego w Gdyni. Właśnie dlatego obowiązuje tam zakaz wchodzenia na teren osuwiska. Przedstawiciele Urzędu Morskiego w Gdyni apelują o ostrożność nie tylko do mieszkańców, ale także turystów, którym stosunkowo często zdarza się wchodzić tam, gdzie nie powinni. Tabliczki z napisem "Uwaga, niebezpieczeństwo! Nie wchodzić" oraz "Chodzenie po zboczach klifu zabronione. Osuwiska grożą wypadkiem" można znaleźć tuż pod klifem.


Poruszanie się po tym obszarze stanowi zagrożenie


- wyjaśnia w rozmowie z WP Magdalena Kierzkowska, rzeczniczka prasowa Urzędu Morskiego w Gdyni.


Klif orłowski w Gdyni regularnie znika. Turyści muszą być gotowi na utratę jeden z największych atrakcji Trójmiasta
Gdyński urząd poinformował redakcję WP, iż stawianie tablic to jedyne, co może zrobić, ponieważ urzędnicy nie posiadają odpowiednich kompetencji, by zamknąć teren pod skarpą.


Informują one o potencjalnym zagrożeniu dla osób przebywających w tym miejscu. Są to jedyne działania, które może podjąć w tym zakresie administracja morska (tzn. wyłącznie oznakowanie od dołu klifu, poruszanie się w granicach całego rezerwatu możliwe jest wyłącznie po wyznaczonych ścieżkach


- przekazano. Spacerowicze powinni pamiętać, iż wejście na ścianę klifu łączy się również z ryzykiem otrzymania mandatu w wysokości do tysiąca złotych. Najsmutniejsze jest jednak to, iż dni symbolu Gdyni są policzone, a to oznacza, iż w przyszłości skarpa będzie jedynie wspomnieniem.


Klif w Orłowie, a w szczególności ta jego część zbudowana z gliny, nie osunie się w całości w jednym momencie, ale będzie to proces rozciągnięty na lata, być może dziesięciolecia, ale to proces nieuchronnie prowadzący do całkowitego rozmycia soczewki gliny zwałowej


- wyjaśnił Marcin Skrzypek cytowany przez Trójmiasto Radio ESKA.


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału