**Dziennik, 25 sierpnia**
Olga, a te twoje dodatkowe kilogramy? matka Darka nie dawała za wygraną. Według mnie nie mam nadwagi, zwłaszcza iż mój przyszły mąż je akceptuje. Nie każdy musi być chudzielcem odparła Olga, z sarkastycznym uśmiechem spoglądając na Helenę i matkę Darka. Helena aż poczerwieniała z wściekłości.
Mamo! Kupiłaś herbatę odchudzającą? A nasiona chia? Po co włożyłaś tyle masła do owsianki, to przecież zbędne kalorie! Darek, znowu kupiłeś chleb drożdżowy? To niezdrowe! Rano trzeba wypić trzy szklanki wody, inaczej waga ani drgnie Gdzie moja woda?! takie rozmowy Darek słyszał od dzieciństwa.
Jego matka i starsza siostra wiecznie zamartwiały się swoją wagą. Teraz siostra miała już trzydzieści osiem lat, nigdy nie wyszła za mąż i przypominała wychudzonego, zgarbionego konia z wiecznie głodnym spojrzeniem. Matka z kolei była jak prosta, sztywna drutowa szpilka.
Zmęczyło go to tak bardzo, iż zawsze ciągnęło go do ludzi radosnych, z apetytem na życie. Marzył, by jego przyszła żona była inna niż matka i siostra. I taką znalazł!
Nazywała się Olga. Ola Już samo jej imię było miękkie, przyjemne, jak aromatyczne ciastko. Nie, Ola nie była otyła. Przy wzroście 173 cm ważyła 85 kg, ale każdy z tych kilogramów promieniował zdrowiem i dobrym humorem. Pełne piersi, wąska talia, kobiece kształty i dołeczki w pulchnych policzkach, które aż się prosiły, by je uszczypnąć. Darek osłupiał, gdy ją pierwszy raz zobaczył.
Pewnego wieczoru zawiózł siostrę do banku załatwić sprawy. Wzięła numer i usiadła w kolejce, a on spacerował po holu, czekając.
Nagle usłyszał srebrzysty, dzwoniący śmiech. Był cichy, ale tak zaraźliwy, iż Darek mimowolnie się uśmiechnął. Tak bardzo chciał zobaczyć jego właścicielkę, iż ruszył w stronę dźwięku.
Śmiała się kasjerka, która obsługiwała starszego klienta. Powiedział coś zabawnego, a dziewczyna znów się zaśmiała. Darek nie mógł oderwać od niej wzroku od falowanych włosów po usta jak malinowy kokardek. I, co ważne, była przy ciele, co widać było gołym okiem
Wracając samochodem z siostrą, słuchał jej monotonnego monologu, ale myślami był wciąż w banku, przy tej dziewczynie.
Darek, słuchasz mnie? zirytowana spytała Helena.
Oczywiście, słucham odpowiedział, desperacko próbując przypomnieć sobie, o czym mówiła.
Więc mówię mu, iż nie jem smażonego mięsa, tylko gotowaną pierś z kurczaka narzekała na kolejnego adoratora. Darek pokiwał głową ze współczuciem, cmoknął językiem, jakby mówił: Co za drań
Następnego dnia pod wieczór pognał do banku. Jego wymarzona dziewczyna była na miejscu, więc odetchnął z ulgą. Gdy bank się zamknął, wyjął z samochodu bukiet róż i podszedł do niej.
Pani przypadkiem nie potrzebuje pani męża albo zięcia dla swojej mamy? wydukał oklepane zdanie, podając jej kwiaty.
Musiał wyglądać tak nieporadnie, iż wybuchnęła śmiechem, ale róże wzięła.
Boże Jakie piękne! Jak pachną! zanurzyła twarz w kwiatach, a on patrzył na nią z zachwytem
Od tamtej pory byli nierozłączni. Zdarza się w życiu taki moment, gdy spotykasz kogoś i wiesz to jest to. Tak było z Darkiem i Olą. Oświadczył się po miesiącu znajomości, a ona z euforią przyjęła. Pozostało tylko przedstawić ją rodzicom.
Rodzice Oli przyjęli go suto zastawionym stołem, pierogami, śmiechem i gwarem. Jej matka, Natalia Eugeniuszowna, uroczysta piękność, wycałowała go w oba policzki, wprawiając w zakłopotanie. Ojciec poklepał go po ramieniu jak starego kumpla i zaprowadził do kuchni.
Z dala od kobiet, bo cię zamęczą. Ale nie martw się, Natalia to spokojna dusza. Za to kocham ją od trzydziestu lat. A Ola to nasz diament. Dbaj o nią, synu ojciec spojrzał na niego uważnie.
Potem długo siedzieli przy stole. Jedli z apetytem, śmiali się głośno, opowiadając zabawne historie. Potem Jan Dymitrowicz, ojciec Oli, grał na gitarze, a wszyscy mu wtórowali. Darek czuł się w tej rodzinie tak, jakby znał ich od zawsze
Trzy dni później wybrali się do rodziców Darka. Po drodze wstąpili do cukierni, gdzie Ola kupiła manualnie robione eklery. O piątej wieczorem byli na miejscu.
Drzwi otworzyła matka Darka, Halina Anatolijewna.
O Witajcie, kochani zastygła w zdumieniu, patrząc na Olgę, z otwartymi ustami i ręką na klamce.
Mamo, też cię kochamy. Może wejdziemy do środka? Darek delikatnie popchnął matkę i w końcu przekroczyli próg.
Oczywiście, synu Proszę, proszę A pani to ta słynna Ola, tak? Halina Anatolijewna ochłonęła i bez skrępowania obrzuciła Olgę wzrokiem od stóp do głów.
Tak, to ja! Bardzo mi miło Ola podała dłoń Halinie i weszła do środku. Matka Darka wciąż stała, patrząc na nią z niedowierzaniem.
Tato, Helenko, mamo to Ola, moja narzeczona. Złożyliśmy już papiery, niedługo ślub. Ola, to moja rodzina: siostra Helena, mama Halina Anatolijewna i tato Nikita Sergiejewicz przedstawił ich.
Wiadomość o ślubie zaskoczyła rodzinę Darka. Siedzieli w ciszy, lekko oszołomieni. Tylko stukot sztućców przerywał milczenie
Tak! Ola! Bardzo się cieszymy i witamy w rodzinie. A co tam macie, butelkę? O, to się przyda! I jakieś słodkości, ale to dla was, dziewczyny ojciec Darka, Nikita Sergiejewicz, próbował rozładować atmosferę.
Nie, nie, my nie jemy ciastek, zwłaszcza na noc. Co ty, Ola Halina odsunęła pudełko z ciastkami z wyraźnym niesmakiem.
Wy nie jecie, my jemy! Dawajcie to pudełko, zobaczymy, co tam jest. Ola pewnie nie przyniosła byle czego, prawda? zaśmiał się ojcie