Odzyskiwanie żyzności

nn6t.pl 2 godzin temu

O małych wsiach, polityce krajobrazu, transformacji rolnictwa, ziemniakach i bezpieczeństwie żywnościowym z irlandzką artystką Deirdre O’Mahony rozmawia Bogna Świątkowska

Kiedy się zorientowałaś, iż krajobraz cię wzywa?

Po przeprowadzce do bardzo pięknej części Irlandii zwanej Burren. Malowałam wtedy obrazy. Z czasem zrozumiałam, iż malarstwo nie jest w stanie oddać złożoności procesów zachodzących w krajobrazie. Zaczęłam więc realizować projekty sztuki publicznej, które miały formę quasi-land artu i pełniły funkcję użytkową.
Jeden z nich polegał na ponownym otwarciu wiejskiej poczty jako punktu kontaktowego między różnymi grupami społecznymi. To skłoniło mnie do zastanowienia się nad sferą publiczną jako miejscem tworzenia moich dzieł. Od tego czasu staram się trzymać tej strategii, polegającej w dużym skrócie na poszukiwaniu rozwiązań problemów, które dostrzegam w społecznościach wiejskich. Od 2009 roku przez 10 lat realizowałam projekt artystyczno-badawczy SPUD, który pokazywał, w jaki sposób uprawa ziemniaków wiąże się z kulturą irlandzką, jaką dziś odgrywa rolę w globalnej produkcji żywności, jak łączy się z bezpieczeństwem żywnościowym, postawami wobec wiejskości, budowaniem tożsamości i stosunku do inności w Irlandii. SPUD wykorzystywał historię ziemniaka m.in. do mapowania źródeł masowych migracji spowodowanych Wielkim Głodem.
Mniej więcej w czasie pandemii COVID zakończyłam, jak wtedy sądziłam, pracę nad SPUD. Pomyślałam, iż w tej chwili największym problemem jest bezpieczeństwo żywnościowe. Jaka jest przyszłość rolnictwa? Czy przekażemy produkcję żywności maszynom? Do jakich granic się posuniemy pod naciskiem zwiększenia tej produkcji?

Deirdre O’Mahony The Quickening, kadr z filmu, fot. Tom Flanagan, praca zamówiona i wyprodukowana przez The Douglas Hyde Gallery of Contemporary Art

To, jak złożone i pełne wiedzy są twoje projekty, świetnie pokazuje ponadpółgodzinna wideo-opera, którą można było do października oglądać jako część wystawy Gleba i przyjaciele w CSW Zamek Ujazdowski. The Quickening to opowieść o skomplikowanych powiązaniach między wiejskością, nowoczesnymi uprawami, nauką i poszukiwaniem roli wyobraźni w kształtowaniu przyszłości. Jak to wszystko połączyłaś?

Zorganizowałam dwa spotkania, w których wzięło udział w sumie 24 rolników, naukowców, decydentów i polityków. Na jedno z nich udało mi się choćby zaprosić ministra środowiska. Siedział obok bardzo młodej rolniczki, która nie wiedziała, kim on jest, i nie gryzła się w język.
Te spotkania, a adekwatnie uroczyste posiłki, miały na celu wprowadzenie zupełnie nowej jakości do relacji między tymi osobami, wybicie ich z przyjętych ról, stworzenie nowej sytuacji, w której nie będą wiedziały, co się wydarzy. Potrawy smakowały niecodziennie, a porcelanowa zastawa stołowa była inspirowana kształtami ziemniaków – napoje piło się z naczyń-bulw. I to zadziałało! Pomogło przełamać bariery, bo wszyscy czuli się trochę nieswojo.

Sprytne!

A do tego wszystkie rozmowy zostały nagrane. I to one stanowią libretto opery.

Deirdre O’Mahony Sustainment Experiments Soil Feast, Butler Gallery, Kilkenny, fot. Freddie Greenall, dzięki uprzejmości artystki oraz Butler Gallery, 2022

Twoje doświadczenia i refleksje na temat zmieniających się krajobrazów – wiejskich, naturalnych, uprzemysłowionych i miejskich – aktualnie idą w kierunku rozważań na temat znaczenia małych wsi w świecie, w którym wszystko jest zmaksymalizowane, ogromne i zurbanizowane. Które cechy małych wsi są twoim zdaniem najważniejsze?

W filmie pojawia się zdanie: „Powiększcie pola, powiększcie wszystko”. Rolnictwo jest dziś napędzane testosteronem. Jednocześnie w Irlandii, podobnie jak w Polsce, obszary wiejskie się wyludniają. Rolnictwo nie daje już możliwości zarabiania na życie. Młodzi ludzie wyjeżdżają do miast, bo tam jest praca. Wieś pustoszeje, a wiedza, która była potrzebna do dbania o nią, zanika.
Podam przykład. Kiedyś w Irlandii w każdej wsi był ktoś, kto udrażniał przydrożne rowy, aby zimą mogły spływać do nich deszcz i śnieg. Teraz nikt tego nie robi. Znika wiedza o tym, jak rozumieć to, co dzieje się z wodą. W rezultacie domy buduje się w miejscach, które tradycyjnie były terenami zalewowymi, i dochodzi do powodzi. Pielęgnacja krajobrazu wiejskiego staje się więc sprawą pilną – i jednocześnie coraz trudniejszą.
Wiem, o czym mówię, bo sama przechodziłam przez to z rodziną, próbując wychowywać dzieci na wsi. Z czasem coraz trudniej było z dostępem do takich zasobów, które dziś uznajemy za podstawowe: opieki zdrowotnej, dobrej edukacji, infrastruktury.

Deirdre O’Mahony The Sustainment Experiment Feast, Butler Gallery, Kilkenny, fot. Kasia Kaminska, 2022

Jaki to ma skutek?

Ten deficyt ma konsekwencje nie tylko materialne; zaczyna przekształcać wieś – kiedyś żywą wspólnotę i krajobraz codzienności – w rodzaj obiektu kontemplacji, w przestrzeń estetyczną odseparowaną od rzeczywistości. Uważam to za głęboko niepokojące.
Wychowałam się w przekonaniu, iż piękno miejsc może być wartością samą w sobie. W pewnej chwili zrozumiałam, iż muszę użyć moich estetycznych narzędzi, by zakwestionować romantyczny sposób patrzenia na krajobraz – taki, który często pomija ciężar pracy, związki władzy i migracje, a także uzależnia od samochodu. przez cały czas potrafię zachwycać się pięknym miejscem – ale nie mogę zapomnieć tego, co wiem: iż wieś staje się trudną przestrzenią do życia, niezależnie od urody otoczenia.
Małe gospodarstwa i małe wsie – takie, które kiedyś były podstawą krajobrazu i wspólnoty – są dziś na marginesie. W mojej praktyce artystycznej staram się nie tylko dokumentować tę utratę, tę przekształcaną przestrzeń, ale też wydobyć z niej pytanie: co znaczy mieszkać na wsi dziś, jaką wrażliwością i odpowiedzialnością jesteśmy w stanie objąć to miejsce.

Zmiany wprowadzone przez rolnictwo w krajobrazie na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci są często obszarem napięć i dezinformacji. Jak szukasz sprawdzonych danych?

Badania, które przeprowadziłam na potrzeby filmu, wyrosły z projektu Sustainment Experiments, opartego na tekście australijskiego filozofa Tony’ego Fry’a. Fry postrzega ideę zrównoważonego rozwoju jako przełomową – porównywalną z pojawieniem się epoki oświecenia. To wizja zakładająca całkowitą zmianę sposobu myślenia o świecie i o nas samych.
W tej zmianie widzę zarówno jasność, jak i ciemność. Z jednej strony otwiera się przed nami możliwość postrzegania siebie nie jako istot oddzielonych od natury, ale jako jednych z wielu współtworzących świat – obok gleby, wody, zwierząt, roślin, wszystkich form życia. Z drugiej strony widzimy, jak przemysł rolniczy – a więc i my, ludzie – przekształca ziemię i krajobrazy w destrukcyjnym tempie. Niszczy ekosystemy szybciej, niż jesteśmy w stanie to pojąć.
Mam głęboką wiarę w naturę. Wierzę, iż potrafi się odrodzić, iż może nas jeszcze wesprzeć. Ale musimy działać teraz. Zbyt wiele gatunków już wyginęło – również takich, o których istnieniu choćby nie zdążyliśmy się dowiedzieć.

Deirdre O’Mahony The Quickening, pokaz w ramach Walls & Halls Tour, Foresters’ Hall, Aughrim, fot. Freddie Greenfell, dzięki uprzejmości artystki oraz Kunstverein Aughrim, 2024

W psychologii powstała cała nowa terminologia dotycząca silnych obaw o przyszłość. Wiemy, iż wiedza o wpływie działań człowieka na ekosystem nie wystarczy, żeby odwrócić zgubne trendy, zatem co robić?

Na pewno wiadomo, iż jeżeli będziemy dalej trwać przy rabunkowym modelu rolnictwa, skutki staną się nieodwracalne. W Irlandii zwiększyliśmy produkcję mleka do tego stopnia, iż nie jesteśmy w stanie zapewnić wystarczająco dużo trawy, by wykarmić nasze bydło. Importujemy więc paszę z Ameryki Południowej – z plantacji soi, które powstają kosztem lasów deszczowych. To część samonapędzającego się globalnego systemu eksploatacji. Boję się, iż jeżeli nie zatrzymamy się teraz, nie zostanie nic.
Czasem czuję się jak mała mrówka z tabliczką, na której napisano „stop”. Wiem, iż nie zatrzymam tej potężnej machiny, ale wierzę, iż jako artystka mogę trzymać przed nią lustro –i pozwolić ludziom zobaczyć, co się dzieje. Tworząc przestrzeń dla głosu rolników, staram się nadać ich doświadczeniom wagę i widzialność. Chciałabym, żeby czuli się mniej samotni w tym, co przeżywają, i żeby inni zrozumieli, iż ta wiedza, ten rodzaj uważności, są najważniejsze dla naszej wspólnej przyszłości. Wszyscy mamy w tym swoją rolę – i obowiązek, by ich wspierać.

Jakie są drogi wyjścia z tej sytuacji?

Myślę, iż na przykład musimy nauczyć się płacić więcej za jedzenie. Przez lata stawało się ono coraz tańsze – głównie za sprawą supermarketów i globalnych łańcuchów dostaw. Ale ten pozorny komfort ma swoją cenę. jeżeli chcemy żyć w sposób bardziej zrównoważony, musimy zaakceptować fakt, iż dobra, uczciwa żywność powinna kosztować więcej – i iż w zamian możemy jeść lepiej, mądrzej, z większym szacunkiem dla Ziemi.
W gruncie rzeczy wokół tego koncentruje się cała moja praktyka: wokół pytania, jak możemy zrobić więcej, mając mniej. Jak możemy żyć prościej, skromniej – ale z większą świadomością i odpowiedzialnością wobec świata, który nas karmi.

Twoja praktyka, bliska badaniom artystycznym, może być także odczytywana jako forma aktywizmu społecznego.

W tym, co robię, zawsze obecny jest wymiar polityczny – i mam tego pełną świadomość. Dlatego uważam, iż trzeba mówić różnymi językami. Trzeba umieć mówić językiem polityki, językiem rolnictwa, ale też językiem estetyki. Staram się wykorzystywać wszystkie te sposoby mówienia, bo wierzę, iż prawdziwa zmiana wymaga reakcji wielowymiarowej, transdyscyplinarnej. Film, o którym rozmawiamy, powstał z poczucia niewiedzy, jednak to właśnie w przestrzeni niepewności dzieją się najciekawsze rzeczy.

Deirdre O’Mahony wraz z Loy Association of Ireland, Rzędy ziemniaków na polu, fot. Brendan Keogh, dzięki uprzejmości artystki i Brookfield Farm 2022

Jaką rolę gleba odgrywa w twoim filmie?

Od zawsze uprawiam ogród, więc wiem, jak wygląda dobra gleba. Jak pachnie, jak się jej dotyka, jak się ją czuje. Dlatego serce mi pęka, gdy odwiedzam gospodarstwa prowadzone w sposób przemysłowy. Właśnie tym zajmuję się teraz – rozpoczęłam nowy projekt, w którym film The Quickening stał się punktem wyjścia do rozmowy. Pokazuję go rolnikom i widzę, iż otwiera drzwi. Zaczynają mówić, często po raz pierwszy, o rzeczach, które nosili w sobie od lat. Pewien rolnik – może 70-letni – powiedział mi: „Uprawiam swoją ziemię od 50 lat i wiem, iż w mojej glebie nie ma już nic żywego. Co roku orzę, co roku nawożę, co roku pryskam chwastobójczymi środkami. Latem nie ma już much na szybie samochodu – owady zniknęły. Ale nie mogę przestać robić tego, co robię. Jestem związany z systemem. Gdybym tylko mógł, zostawiłbym ziemię odłogiem, żeby znów stała się żyzna”. To było poruszające świadectwo – pełne świadomości, ale też bezradności wobec ekonomicznego przymusu. I dlatego uważam, iż potrzebna jest publiczna, szeroka dyskusja o tym, jak będziemy chronić naszą glebę i Ziemię.
Próbuję zatem oddać głos rolnikom z różnych państw Europy – zapytać ich, jak widzą przyszłość swoich gospodarstw, swojego życia na Ziemi. Niestety te wizje nie napawają optymizmem.

Po ogromnych rolniczych protestach, nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach Unii Europejskiej, widać, iż ta sfera jest przeregulowana, co prowadzi do absurdalnych sytuacji.

Część problemu polega na tym, iż każdy kraj Unii Europejskiej inaczej egzekwuje przepisy dotyczące rolnictwa. Wystarczy porównać Francję, Polskę i Irlandię – różnice są ogromne. W Irlandii prawo bywa stosowane wyjątkowo rygorystycznie, bo państwo obawia się kar finansowych ze strony Brukseli. Wskutek tego mali producenci, często wytwarzający tradycyjną żywność wysokiej jakości, po prostu znikają.
Ten rodzaj frustracji i bezsilności staje się pożywką dla populizmu. Skrajna prawica skutecznie wykorzystuje niezadowolenie rolników, kierując ich gniew nie przeciwko niesprawiedliwym mechanizmom systemowym, ale przeciwko idei Unii Europejskiej jako takiej. A przecież to właśnie ci rolnicy – najmniejsi, najbardziej wrażliwi na zmiany – są kluczowi dla przyszłości naszej żywności i krajobrazu.

A jak ludzie reagują na to, co robisz? Mam na myśli tych, którzy nie są ze środowiska sztuki.

Często słyszę, iż to, co robię, nie jest sztuką, iż moje prace nie oferują estetycznej przyjemności. I adekwatnie się z tym zgadzam – nie mam z tym problemu. Po prostu nie mogę już tworzyć takich prac jak dawniej.
Kiedy rozmawiam z rolnikami i pokazuję im moje prace, natychmiast rozpoznają w nich siebie. Za każdym razem jestem zdumiona ich hojnością: tym, iż otwierają przede mną drzwi, zapraszają do domów, dzielą się swoimi historiami, swoim sposobem myślenia o życiu. To ogromna odpowiedzialność.
Czuję, iż moim zadaniem jest pozostać wierną tej odpowiedzialności – by nie banalizować ich doświadczeń, pozwolić, by ich głosy brzmiały własnym tonem. Dla mnie w tym właśnie zawiera się sens sztuki: w tworzeniu przestrzeni, w której powierzane mi historie mogą zostać usłyszane przez innych.

Deirdre O’Mahony – artystka wizualna mieszkająca w Irlandii. Od ponad 30 lat jej badania i praktyka artystyczna koncentrują się na skomplikowanej relacji między ziemią, krajobrazem a równowagą ekologiczną. W odpowiedzi na konflikty dotyczące regulacji użytkowania gruntów, wykorzystując wszelkie środki komunikowania powiązań między ludźmi a miejscem, artystka skupiła się na tworzeniu przestrzeni publicznej, by lepiej zrozumieć złożone czynniki wpływające na użytkowanie gruntów, krajobraz, a co za tym idzie – na bezpieczeństwo żywnościowe.

Idź do oryginalnego materiału