Odwiedziłam syna, a on kazał mi nocować w hotelu!

polregion.pl 5 dni temu

Przyjechałam do syna, a on mnie do hotelu wyrzucił!

W cichej wsi nad Wisłą, gdzie powietrze przesiąknięte jest zapachem kwitnących sadów, mieszkamy z mężem w przestronnym domu, którego drzwi zawsze stoją otworem dla gości. Mamy przytulny pokój dla przyjezdnych, a jeżeli brakuje miejsca, z euforią oddamy własne łóżko, byle tylko wszystkim było wygodnie. Tak nas wychowano: nakarmić, ogrzać, ułożyć do snu — to święte. Nasz dom nigdy nie zamyka się przed rodziną i przyjaciółmi.

Po latach małżeństwa wychowaliśmy trójkę dzieci. Najstarsza córka, Kinga, mieszka niedaleko, w sąsiednim miasteczku. Widujemy się niemal co tydzień, a jej mąż, prawdziwy złoty człowiek, zawsze chętnie pomaga nam w gospodarstwie. Z nim miałam naprawdę szczęście.

Młodsza, Zosia, studiuje w wojewódzkim mieście. Marzy o karierze i wspieram ją w tym — dzieci mogą poczekać, a marzenia trzeba łapać, póki się jest młodym. Często do nas dzwoni, dzieli się nowinami i wiem, iż zawsze znajdzie dla nas czas.

Ale syn, Krzysztof, wyjechał daleko — do województwa pomorskiego. Po studiach z kolegą założył własną firmę i teraz jest całkowicie pochłonięty biznesem. Ma żonę, Magdę, i sześcioletniego synka, mojego ukochanego wnuczka Wojtka. Ale z synową od początku nie układało mi się najlepiej. Magda to człowiek z innego świata: chłodna, zamknięta w sobie, wiecznie wszystkiemu niezadowolona. Nasza wieś wydaje jej się nudna, a choćby Wojtka zniechęca do przyjazdów do nas. Ostatnim razem wytrzymali u nas tylko dwa dni, po czym Magda oświadczyła, iż „nie może tu oddychać”. Krzysztof czasem przyjeżdża sam, by uniknąć kłótni.

W tym roku mąż wziął urlop i postanowiliśmy odwiedzić syna. Przez wszystkie te lata ani razu nie byliśmy u niego z wizytą, tak bardzo chcieliśmy zobaczyć, jak sobie urządził. Oczywiście uprzedziliśmy go o przyjeździe, żeby nie spaść jak grom z jasnego nieba.

Krzysztof przywitał nas na dworcu z uśmiechem. Ku mojemu zaskoczeniu Magda nakryła do stołu — skromnie, ale zawsze. Gadaliśmy, śmialiśmy się i już myślałam, iż może nie jest tak źle. Ale gdy nadszedł wieczór, moje serce runęło w przepaść. Krzysztof oznajmił, iż będziemy nocować w hotelu. Myślałam, iż mi się przywidziało. Hotel? My, rodzice, przyjechaliśmy do własnego syna, a on nas — do hotelu?

O ósmej wieczorem zamówił taksówkę i zawiózł nas do jakiegoś nędznego pokoju. Zimno, wilgoć, łóżko skrzypi, a w kącie śmierdzi pleśnią. Siedzieliśmy z mężem w osłupieniu, nie wierząc, iż nasz syn mógł tak z nami postąpić. Z przyjemnością położyłabym się na podłodze w ich mieszkaniu, nie potrzebuję pałacu! Ale, jak się okazało, Magda stanowczo oświadczyła: w ich domu nie ma dla nas miejsca.

Rano obudziliśmy się głodni. W hotelu nie było kuchni, a lokalna kawiarnia okazała się zbyt droga. Zadzwoniliśmy do Krzysztofa, a on kazał nam przyjść na śniadanie. Cały dzień przesiedzieliśmy w ich mieszkaniu, podczas gdy syn z żoną byli w pracy. Wojtuś, nasz wnuczek, cieszył nas swoimi opowieściami, ale w sercu i tak było pusto. Wieczorem znów kolacja, a potem znowu taksówka i hotel. Trzeciego dnia nie wytrzymaliśmy, oddaliśmy bilety i wróciliśmy do domu, nie doczekawszy końca tej „gościnności”.

W domu podzieliłam się tym bólem z Kingą. Była wściekła. Chwyciła telefon i powiedziała bratu, co myśli o jego postępku. Ja tylko siedziałam i płakałam: jak mój syn, którego wychowałam z taką miłością, mógł tak się ze mną obejść? Teraz choćby nie chce mi się z nim rozmawiać. Nie dzwoni, nie przeprasza, jakby nic się nie stało.

Sąsiadka, dowiedziawszy się o wszystkim, tylko wzruszyła ramionami: „To normalne, Elu. Młodzi teraz tacy są, cenią sobie wygodę. Przecież was nie wyrzucili na ulicę, pokój opłacili”. Ale dla mnie to nie usprawiedliwienie. Nasz dom zawsze był pełen rodziny — tak, czasem spaliśmy na materacach, na rozkładanych łóżkach, ale wszyscy razem, jak rodzina. A tu — hotel, jak obcym ludziom.

Może i jestem staroświecka? Ale serce pęka z bólu. Moje dziewczyny nigdy by tak nie postąpiły. Czyżbym wychowała syna, który zapomniał, co to rodzinny dom? Jak mam z tym żyć?

Idź do oryginalnego materiału