Bystry Kościuszko
szybko rozpoznał zaprzaństwo kk. Ostrzegał przed wysyłaniem dzieci i młodzieży
na nauki do czarnych.
Już tylko z tego powodu myślę o Naczelniku z sentymentem, tudzież w
miarę często, ponieważ po jesiennym powrocie z podróży, oraz kiedy zakończy się
grzybowy sezon, w drodze do biblioteki przechodzę obok Jego pomnika przynajmniej
raz w tygodniu.
Kościuszko obrońca, a potem
mieszkaniec Filadelfii, przyjaciel
prezydenta Jeffersona. W latach 1810
– 1815 mieszka we Francji w Berville. Hoduje róże. Pije dużo kawy.
Zaleca kochać wszystkich ludzi na świecie (oprócz kleru).
Rozpowszechniony u nas wizerunek Naczelnika w sukmanie, na czele
kosynierów, jest mylący. Kościuszko
to polityk, który prowadzi rozmowy z carem Rosji
Pawłem I, jak pisałem wyżej - przyjaźni
się z Jeffersonem, jest honorowym obywatelem Francji, rozważa plany niepodległości Polski odrzucając koncepcje Napoleona.
Dyskutuje z Pestalozzim o problemach
oświaty, pisze na zamówienie Amerykanów
dzieło o artylerii konnej (rzecz na owe czasy technologicznie nowoczesna, bowiem nie było wtedy dronów). Jest
jednym z najwybitniejszych obywateli świata. Ciekawe, iż w polskim myśleniu
takie rzeczy nie mają większego znaczenia.
Gdyby Kościuszko
dziś miał coś dodać o Ameryce, być
może powiedziałby: Pamiętajmy, że
demokracja amerykańska jest zbudowana na rzezi Indian i krwawicy afrykańskich
niewolników.
Metysi
(nowa rasa Ameryki Łacińskiej) powstała po wymordowaniu Indian i innych
miejscowych plemion, dokonanym przez Hiszpanów i Portugalczyków.
Demokracja
i nowa rasa to pozytywne fenomeny. Czyż jednak dobro może być zbudowane tylko
na tym, co złe?