W województwie lubuskim tuż przy granicy z Wielkopolską, z dala od tras szybkiego ruchu i miejskiego zgiełku, leży Popowo. Niewielka wieś, która każdej zimy zmienia swój krajobraz i trafia na nieoczywistą mapę podróży po Polsce. Mówi się o niej "polskie Las Vegas", choć zamiast kasyn i neonów są tu domy, ogrody i ulice rozświetlone tysiącami lampek. Zwyczajne posesje stają się kolejnymi stacjami nocnego spaceru, a światło prowadzi od jednego podwórka do drugiego. Nie jest to atrakcja zamknięta za bramą ani jednorazowe widowisko, które można zobaczyć przypadkiem. To wspólna, sąsiedzka opowieść, która co roku przyciąga podróżników szukających czegoś więcej niż kolejnego, zimowego jarmarku.
REKLAMA
Zobacz wideo "Gdybym skupiał się na tym, co robi konkurent, przegrałbym". Rafał Brzoska w "Z bliska"
Gdzie jest "polskie Las Vegas"? Lubuska wieś "ocieka" światełkami
Historia świątecznych iluminacji w Popowie zaczęła się niepozornie. W 2007 roku gmina Bledzew ogłosiła konkurs na najlepiej udekorowaną wieś. Popowo wygrywało raz po raz, aż sama rywalizacja zeszła na dalszy plan. Została za to tradycja, która z roku na rok rosła razem z zaangażowaniem mieszkańców. Lampki przestały być dodatkiem, a stały się wspólnym projektem całej wsi.
Dziś trudno wskazać w Popowie miejsce, które w grudniu pozostawałoby w cieniu. Światła pojawiają się na domach, płotach i drzewach. Oświetlony jest plac zabaw, remiza, kościół, a choćby stojący przed strażnicą zabytkowy wóz strażacki. Iluminacje nie skupiają się na jednym adresie. Tworzą spójną całość, przez co spacer po wsi przypomina przechadzkę po świetlnej wystawie pod gołym niebem.
To, co wyróżnia Popowo na tle innych miejsc, to oddolny charakter inicjatywy. Mieszkańcy sami planują dekoracje, montują lampki i dbają o ich utrzymanie. Rachunki za prąd opłacają z własnych środków, często inwestując w energooszczędne rozwiązania. Dzięki temu tradycja trwa mimo rosnących kosztów i zmieniających się realiów.
W tym roku iluminację będzie można oglądać od 21 grudnia do 6 stycznia w godzinach 16-22, a w święta nieco dłużej. Jak informuje Sołectwo Popowo:
Prosimy o poszanowanie naszej pracy: nieszarpanie za lampki, kable, ozdoby i niezaśmiecanie wsi
- czytamy na oficjalnym profilu na Facebooku. W tym okresie Popowo przeżywa prawdziwe oblężenie. Wieczorami pojawiają się tu goście z różnych regionów kraju, spacerują, robią zdjęcia i spędzają czas wśród iluminacji. Stąd apel lokalnych władz o poszanowanie prywatnej przestrzeni i dekoracji.
Jakie są atrakcje w Popowie i okolicach? Warto dobrze zaplanować wycieczkę
Wizyta w Popowie nie musi skończyć się na oglądaniu iluminacji. Sama wieś oferuje spokojną przestrzeń do spacerów. Tutejszy pałac z parkiem stanowi naturalne dopełnienie zimowej wycieczki. Historyczny teren z mostkiem i stawem pozwala na chwilę oddechu po intensywnych wrażeniach świetlnych. Tuż obok znajduje się oranżeria, w której choćby zimą można złapać odrobinę zieleni.
Najbliższa okolica Popowa sprzyja planowaniu jednodniowego wypadu. W niedużej odległości leży Uniejów z kompleksem termalnym, zamkiem i plażą nad Wartą. To propozycja dla tych, którzy po spacerze wśród lampek chętnie wskoczyliby do ciepłej wody. Z kolei rodziny z dziećmi często wybierają ZOO Safari Borysew lub Zagrodę Młynarską, które świetnie wpisują się w spokojny rytm regionu.
Dla osób chcących połączyć świąteczny klimat z odkrywaniem regionu dalsze kierunki również są na wyciągnięcie ręki. Poznań, Wielkopolski Park Narodowy, Kórnik, Rogalin czy Pobiedziska pozwalają zajrzeć w historię Szlaku Piastowskiego i zobaczyć region z zupełnie innej perspektywy. Popowo może stać się więc nie tylko celem, ale także punktem startowym zimowej wycieczki. Czy chciałbyś/chciałbyś zobaczyć "polskie las Vegas"? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.






