Nieoczekiwana wizyta i wstrząszyło mnie to, czego nie chciałam wiedzieć
Czasem myślimy, iż szczęście to zdrowie i stabilność naszych dzieci. Uważałam się za szczęściarę: kochający mąż, dorosła córka, ukochane wnuki. Nie byliśmy bogaci, ale w naszym domu panowała harmonia. Czego więcej potrzeba?
Weronika wyszła za mąż młodo, w wieku dwudziestu jeden lat, za mężczyznę trzydziestopięcioletniego. Nie protestowaliśmy: miał stabilną pracę, mieszkanie w Warszawie, spokojny charakter. Nie był nieodpowiedzialnym studentem, tylko opoką. Wszystko opłacił suknię ślubną, podróż poślubną w Bieszczady, drogie prezenty. Rodzina szeptała: Weronika znalazła swojego księcia.
Pierwsze lata były sielanką. Narodziny Kacpra, potem Zosi, przeprowadzka do domu w Konstancinie, rodzinne weekendy Aż nagle Weronika zaczęła się zamykać. Jej uśmiech bladł, odpowiedzi były wymijające. Wszystko dobrze, mówiła pustym głosem. Mój instynkt matki wiedział swoje.
Pewnego ranka, nie wytrzymując, dzwonię. Cisza. Wysyłam wiadomość przeczytana, bez odpowiedzi. Wsiadam w pociąg do Konstancina. Niespodzianka, mówię. To było kłamstwo.
Podskoczyła, otwierając drzwi. Żadnej radości, tylko zakłopotanie. Schowała się w kuchni. Bawiłam się z dziećmi, przygotowałam obiad, zostałam na noc. Tego wieczoru jej mąż wrócił późno. Jasny włos przyklejony do marynarki, obcy zapach. Pocałował ją od niechcenia. Odwróciła wzrok.
W nocy wstałam napić się wody. Na balkonie szeptał przez telefon: Wkrótce, kochanie Ona nic nie wie. Szklanka zadrżała mi w dłoni. Zrobiło mi się niedobrze.
W czasie śniadania postawiłam ją pod ścianą: Wiesz o tym? Spuściła oczy. Mamo, daj spokój. Wszystko w porządku. Opowiedziałam, co widziałam i słyszałam. Powtarzała jak mantrę: Jest dobrym ojcem. Daje nam wszystko. Miłość przemija.
Zamknęłam się w łazience i płakałam. Moja córka stała się cieniem, który godzi się na upokorzenie. Wymienia godność na torebki Louis Vuitton i wakacje w Sopocie.
Wieczorem stanęłam oko w oko z jej mężem. Wzruszył ramionami: Nie odchodzę. Płacę rachunki. Ona woli nie wiedzieć. Zajmij się swoimi sprawami.
A jeżeli jej powiem wszystko?
Ona wie. Zamyka oczy.
Wstrząs. W pociągu powrotnym do Warszawy brakowało mi tchu. Mój mąż błagał: Nie naciskaj, stracisz ją. Ale ja już ją straciłam. Gasła dzień za dniem przy tym człowieku, który zbiera kochanki jak znaczki.
Modlę się, żeby pewnego ranka, patrząc w lustro, przypomniała sobie, iż zasługuje na więcej. Że honor jest ważniejszy niż pieniądze. Żeby wzięła dzieci i odeszła.
Nie ucieknę. choćby jeżeli mnie odtrąci. Matka nigdy nie rezygnuje. choćby gdy ból rozrywa jej serce.