Przypadkowy grzech, którego nie wybaczono
— Kasia, co się z tobą dzieje?! — przestraszyła się Marta, widząc, jak przyjaciółka blednie, wpatrzona w ekran telefonu.
— Ania nie żyje… — wyszeptała Katarzyna.
— Ania? Miałaś siostrę? Nigdy mi nie mówiłaś. To kuzynka?
— Nie… rodzona. Tylko nie widziałyśmy się prawie dwadzieścia lat. Ja… nie mogłam.
— Boże… Ile ona miała lat?
— Była dziewięć lat starsza ode mnie. Pięćdziesiąt osiem…
— Chorowała?
— Nie wiem, Marto… Nic nie wiem… — Kasia wybuchnęła płaczem, upuszczając telefon na podłogę.
Gdy Kasia miała zaledwie trzy lata, jej starsza siostra Ania opiekowała się nią jak własnym dzieckiem. Rodzice pracowali od świtu do nocy, więc cała troska spoczęła na Ani. Były nierozłączne — Ania dorastała, a Kasia uczyła się życia przy jej boku.
Gdy Ania skończyła osiemnaście lat, wyszła za mąż za Pawła. Wszyscy go lubili. A najbardziej Kasia. Była w nim zakochana. Powtarzała poważnie, iż wyjdzie tylko za kogoś takiego jak on.
Rodzina żyła w zgodzie, a relacje między siostrami były pełne ciepła, niemal zrośnięte w jedną duszę. Gdy Ania z mężem przeprowadzili się do Wrocławia z powodu pracy, Kasia regularnie do nich przyjeżdżała na weekendy.
Godzinami siedziały we dwójkę w kuchni, przeglądając wspomnienia, dzieląc się myślami. Paweł nie przeszkadzał — wiedział, jak ważne to było dla obu.
Kasia także wyszła za mąż. Niefortunnie. Mąż okazał się ukrytym alkoholikiem. Trzymał się dzięki terapii, ale w końcu się załamał. Kasia wniosła o rozwód. I wtedy wszystko się wydarzyło. To, co zniszczyło ich życie.
Paweł przyjechał do rodzinnego miasta w sprawach służbowych. Ania poprosiła go, by odwiedził siostrę:
— Jesteś dla niej jak brat. Porozmawiaj. Jest teraz bardzo samotna. Powiedz, iż nie jest sama…
— Jasne — skinął głową. — Pamiętam, jaka jest wrażliwa w środku.
Kupił owoce, wino, ulubione cukierki Kasi. Zadzwonił do drzwi. Długo nikt nie otwierał. Już miał odejść.
Gdy drzwi się wreszcie otworzyły, stała w nich — złamana, z opuchniętymi od płaczu oczami.
— Dobrze, iż przyszedłeś… — ledwo wyszeptała.
Usiedli przy stole. Kasia milczała, a Paweł starał się ją rozchmurzyć, opowiadał o pracy, o synach.
Słuchała, aż nagle wybuchnęła:
— Nie wytrzymałam, Paweł. Pił, upadał na dno… Jak zwierzę… Wydawało mi się, iż jest podobny do ciebie. Dlatego za niego wyszłam. A on… wcale nie był tobą.
— Nie mów tak, Kasiu… — odparł łagodnie. — Zasługujesz na coś lepszego.
Podeszła do okna. Wstał, objął ją od tyłu:
— Popłacz… będzie lżej.
Odwróciła się, a w jej spojrzeniu była taka ból, taka samotność… Przytulił ją mocno. Nie pamiętał, jak ich usta się spotkały. Nie rozumiał, jak znaleźli się razem w łóżku.
Rano obudzili się obok siebie. Paweł w milczeniu się ubrał i wyszedł. Kasia została, wpatrując się w sufit, nie mogąc uwierzyć w to, co się stało.
Od tamtej pory między nimi rozciągała się przepaść. Nikt nie wiedział, co zaszło. Nikt się choćby nie domyślił.
Kasia zaczęła odwiedzać siostrę coraz rzadziej. Ania nie rozumiała:
— Dlaczego mnie unikasz? Co złego ci zrobiłam?
Kasia nie mogła powiedzieć, iż zdradziła siostrę z jej mężem. Nie mogła. Chciała zapomnieć, wymazać. Ale w sercu palił ją żar.
Paweł także cierpiał. Kochał Anię. Nigdy nie zdradził. Aż do tamtego wieczoru. Teraz żył z winą, ukrytą w najgłębszym zakamarku duszy.
Minęły lata. Kasia ponownie wyszła za mąż, urodziła córkę. Z Anią się nie widywały, nie rozmawiały. Ania nie przyjeżdżała, Kasia — też. Paweł zaczął chorować. Leczenie nie pomagało. Kasia, dowiedziawszy się, przyjechała mimo zakazu.
Gdy go zobaczyła, serce się ścisnęło: cień dawnego mężczyzny, wychudzony, z gasnącymi oczami. Odwrócił wzrok, nie mógł na nią patrzeć.
Po jej wyjeździe przywołał Anię:
— Prze— Wybacz mi, proszę… — wyszeptał. — Muszę się przyznać. Zdradziłem cię. Tylko raz. Z Kasią… tamtej nocy, tyle lat temu…