Nieproszeni goście w naszym domu: Podziękowania dla teściowej za ich obecność

polregion.pl 3 dni temu

Obcy w naszym domu: Podziękowania dla teściowej za narzuconych gości

Siedziałam w naszej maleńkiej kuchni w Łodzi, ściskając kubek z zimną herbatą, i walczyłam ze łzami. Cztery lata małżeństwa z Krzysztofem, ciągłe wyrzeczenia, by mieć własne M, a teraz nasz dom zamienił się w przystanek dla gości jego matki. Ostatnią kroplą była jej koleżanka, którą teściowa wręcz wrzuciła nam na głowę, nie pytając o zgodę.

Oboje z Krzysztofem pochodzimy z małych miejscowości. Lata tułaczki po wynajmowanych pokojach, gdzie karaluchy były naszymi współlokatorami, nauczyły nas oszczędzać każdy grosz. Żyliśmy jak ascety, by wziąć kredyt. Rodzice nie pomogli za bardzo: moja mama podarowała nam blender na ślub, a teściowa, Bogumiła, wręczyła toster, który padł po miesiącu.

W końcu kupiliśmy kawalerkę. Remont robiliśmy sami – na fachowców nie było nas stać. Krzysztof kleił tapety po nocach, a ja malowałam ściany, aż palce mi drętwiały. Rodzina nie pomogła – widywaliśmy ich tylko od święta. Ale ledwo doprowadziliśmy mieszkanie do porządku, Bogumiła oznajmiła:
— Musicie przyjąć moją przyjaciółkę Ludmiłę. Wyciągnęłam ją na sanatorium, jest mi winna. Pokażcie jej miasto!

Nie zapytała, czy mamy na to ochotę. Po prostu postawiła nas przed faktem dokonanym. Więc ona dba o swoje zdrowie, a my mamy obsługiwać obcą osobę, tracąc czas i siły? Gotowałam się ze złości, ale Krzysztof, jak zwykle, milczał.

Spotkaliśmy Ludmiłę na dworcu. Okazała się kobietą bezczelną i roszczeniową. Oprowadzaliśmy ją po Łodzi, a ona zachowywała się, jakbyśmy byli jej prywatnymi przewodnikami. Żądała kawy, obiadu, zdjęć na każdym kroku. Czuliśmy się jak darmowa obsługa. Kipiałam, ale trzymałam się dla męża.

To nie był pierwszy wybryk teściowej. Wcześniej już podrzucała nam swoich krewnych. Rok temu przez miesiąc mieszkał u nas jej młodszy brat Ryszard. Jadł na nasz koszt, upijał się, darł się w nocy, a potem zabrał kurtkę Krzysztofa, twierdząc, iż bardziej mu się przyda. Na koniec zażądał, żebym znalazła mu „miejską narzeczoną”, bo nie zamierzał wracać na wieś. Byłam w szoku, ale Bogumiła tylko machnęła ręką: „No co, młody jest, niech się wyszaleje.”

Ludmiła wyjechała, promieniejąc, a we mnie został gorzki posmak. Wiedziałam – to nie koniec. Krzysztof nie potrafi odmówić matce. Jakby zapomniał, jak w wieku 17 lat wyrzuciła go z domu z jedną torbą, krzycząc, iż niech się sam utrzymuje. A teraz udaje świętą, a on łyka każdą jej bajkę.

Próbowałam z nim rozmawiać, tłumaczyłam, iż to nasza rodzina, iż niedługo będziemy mieli dziecko i obcy ludzie w domu to ostatnie, czego potrzebujemy. Ale patrzył na mnie pustym wzrokiem, jakby nie słyszał.
— Kasiu, mama przecież chce dobrze – powtarzał jak zdarta płyta.

Dobrze? Bogumiła wykorzystuje nas, jak się jej żywnie podoba! Ona sama ma dwupokojowe mieszkanie na kredyt – czemu nie przyjmuje tam swoich gości? Ani złotówki nie dała na naszą kawalerkę, a teraz bezczelnie korzysta z naszej cierpliwości. Gotuję się, gdy widzę jej fałszywy uśmiech. Przed Krzysztofem gra troskliwą matkę, a za jego plecami jest chamką, której nie obchodzą nasze granice.

Pewnego dnia pękłam. Ledwo Ludmiła odjechała, a Bogumiła już dzwoniła „podziękować” i od razu rzuciła, iż niedługo przyjedzie jej kuzynka. Nie wytrzymałam:
— Dość! To nasz dom, nie hostel! Chcecie pomagać swoim znajomym – to ich u siebie goszczcie!

Prychnęła w słuchawkę:
— Niewdzięcznica! Ja dla was się staram, a ty tak?

Krzysztof, słysząc mój krzyk, zbladł.
— Kasia, po co tak z mamą? Ona nie ma złych intencji.

Spojrzałam na niego i serce mi się ścisnęło. Nie widzi, jak matka nim manipuluje, jak rujnuje naszą rodzinę. Chcę chronić nasz dom, nasze przyszłe dziecko, ale jak, jeżeli mąż stoi po jej stronie?

Teraz muszę wybrać: milczeć i znosić albo postawić ultimatum. Marzę, żeby Bogumiła zniknęła z naszego życia, żeby Krzysztof wreszcie zobaczył, jaka jest naprawdę. Ale boję się, iż jeżeli zacznę wojnę, przegram ja sama. Jak postawić teściową do pionu, nie tracąc rodziny?

Idź do oryginalnego materiału