„Nie jesteś dla mnie nikim!” — wrzask pasierbicy boleśniejszy niż nóż

twojacena.pl 19 godzin temu

„Ty mi jesteś nikim!” — ten krzyk przybranej córki zranił mocniej niż nóż

— Ty mi jesteś nikim! — wrzasnęła Kasia, zatrzaskując drzwi z taką siłą, iż zatrzęsły się szklanki w kredensie. W domu zapanowała martwa cisza. Ewa osunęła się na krawędź krzesła, ściskając dłońmi kubek, w którym herbata dawno wystygła.

— Mamo, co się stało? — zajrzała do kuchni młodsza Ania.

Ewa tylko pokręciła głową. W oczach miała łzy.

— Znowu Kasia krzyczała?

— Wychowawczyni dzwoniła… — szepnęła kobieta. — Nic ważnego, nie martw się…

Ania podeszła bliżej i objęła matkę za ramiona:

— Mamusiu, nie przejmuj się tak. Wszystko się ułoży. — Choć Ania miała zaledwie trzynaście lat, w niezwykły sposób wydawała się dojrzała. Nieraz myślała, iż to właśnie ona jest starsza od piętnastoletniej Kasi, swojej przyrodniej siostry.

Po pół godzinie z pracy wrócił Wojtek. W domu rozszedł się zapach kolacji. Wszyscy, oprócz Kasi, zasiedli do stołu.

— A gdzie ona? — zapytał, spoglądając na pusty talerz.

— Jest obrażona — odparła Ania, delikatnie mieszając zupę.

Wojtek spojrzał na żonę. Ta spuściła wzrok.

— Dzwoniła wychowawczyni. Kasia ma same jedynki. Próbowałam z nią porozmawiać… — Ewa urwała, starając się ukryć łzy.

Wojtek wstał i skierował się do pokoju córki. Zapukał.

— Nie wchodź! — rozległo się zza drzwi.

— Jestem sam. Mogę?

Drzwi uchyliły się nieznacznie, a Kasia, upewniwszy się, iż nikogo więcej nie ma, wpuściła ojca niechętnie.

— Co tu się dzieje? — rozejrzał się po porozrzucanych rzeczach i pustym opakowaniu po zupie chińskiej.

— Ewa znowu… — zaczęła dziewczyna, ale ojciec przerwał:

— Sam rozmawiałem z panią Agnieszką. Faktycznie ledwo zipiesz w szkole. O co chodzi, Kasia?

Córka milczała. Pakowała książki do plecaka.

— Nie wymagam, żebyś kochała Ewę, ale szacunek to minimum. Ranisz ją codziennie.

— A ona mnie nie? Zabierałeś ją z Anią do galerii, a ja siedziałam sama w domu!

— Zapomniałaś, iż wtedy miałaś zakaz wychodzenia za ucieczkę w nocy do koleżanki?

— Jasne! Ja jestem zła, a Ania święta!

— Przestań! — głos Wojtka stał się ostry. — Przekraczasz granice!

Wyszedł, nie czekając na odpowiedź. W kuchni Ewa siedziała, zaciskając dłonie. Słowa więzły jej w gardle. Ale patrząc na męża, nic nie powiedziała. Dopiero po chwili wyrzuciła z siebie:

— Nie wiem już, co robić. Kasia odsuwa mnie, zazdrości o ciebie. Starałam się, naprawdę… ale nie udało mi się stać dla niej kimś ważnym.

— Wiem, kochanie — Wojtek przytulił żonę. — Ale co teraz?

— Musicie się wyprowadzić. Na jakiś czas — wykrztusiła Ewa.

— Co? — odsunął się. — Mówisz poważnie?

— Może jeżeli poczuje, iż jesteś tylko dla niej, coś się zmieni…

Kasia słyszała każde słowo, przywarłszy do drzwi. W piersi zabiła nadzieja. „Tata znów będzie tylko mój”.

Nazajutrz Wojtek oznajmił córce, iż wracają do starego mieszkania. Ania rozpłakała się. Wpadła do pokoju Kasi i krzyknęła:

— Nienawidzisz mojej mamy i zabierasz mi tatę! — wybiegła, trzasnąwszy drzwi.

Kasia nie spodziewała się, iż tak to się potoczy. Cieszyła się, dopóki nie zrozumiała, jak ciężko żyć bez Ewy. Nikt nie gotował. Nikt nie pomagał w lekcjach. Tata był w pracy, a ona musiała sama gotować makaron i prać skarpetki. Stał się surowy, wymagający, niecierpliwy. Nie jak Ewa, która cierpliwie tłumaczyła, choćby gdy Kasia krzyczała jej w twarz.

Nadchodziły urodziny. Kasia postanowiła upiec tort. Znalazła przepis, zrobiła ciasto… ale nie dopilnowała. Biszkvit spalił się na wiór. Gdy wrócił ojciec, zobaczył córkę płaczącą nad zwęglonym blatem.

— Tato… wróćmy do domu — szepnęła, wtulając się w jego ramię. — Przepraszam. Kocham cię… i Ewę… i Anię…

— Ja też cię kocham, córeczko. Ale wrócić nie jest tak łatwo. Zraniliśmy je. Najpierw musimy spytać, czy nas przyjmą.

Kasia milczała. Było jej wstyd. Okropnie wstyd.

— Musisz zrozumieć — powiedział Wojtek — Ewa może nie jest twoją matką, ale zasługuje na szacunek. I musisz przeprosić.

Całą noc Kasia nie mogła zasnąć. Po raz pierwszy od dawna nie czuła złości. Tylko wstyd i ból. Rano sama poprosiła ojca, by zawiózł ją do Ewy i Ani.

Przeprosiła. Szczerze. Ze łzami. Przed Ewą. Przed Anią. A kilka dni później po raz pierwszy w życiu szepnęła: „Mamo… wybacz mi”.

I nikt nie wiedział, która z nich wtedy płakała bardziej.

Idź do oryginalnego materiału